Kiedy otworzyłam oczy, na dworze było już jasno? Dzień
zapowiadał się naprawdę dobrze. Słońce świeciło wysoko swoimi promieniami, na
niebie nie było żadnej białej chmurki. Normalnie idealny dzień. Podniosłam się,
a następnie spojrzałam na zegarek na półce. Wskazówki pokazywały godzinę 8:30.
,, Dobra trzeba się ogarnąć i wziąść się do roboty, mieszkanie samo się
przecież nie sprzątnie”. Zwlekłam się z łóżka, następnie wyjęłam z szafy
ubrania, w których będzie mi wygodnie
sprzątać(Klik - tylko bluzka, spodenki).
Zabrałam ubrania i udałam się do łazienki. Szybko
zrobiłam delikatny makijaż oraz ubrałam się w ubrania, które wcześniej wzięłam.
Włosy związałam w wysokiego kucyka. Na śniadanie zjadłam dwie kromki z serem
białym. Przy stole siedziałam jakiś czas, szczerze nie chciało mi się sprzątać.
Chciałabym tak pstryknąć palcami i po chwili było by czysto. To byłoby
coś. Dobra nie ma, co się użalać, trzeba
się wziąć do roboty. Posprzątałam po śniadaniu, następnie przygotowałam sobie
wszystkie potrzebne rzeczy. Włączyłam głośno radio, akurat leciała moja
ulubiona piosenka
( Klik). Podczas czynności śpiewałam sobie, co prawda uważam, że Ten wyżej nie obdarzył mnie talentem muzycznym, ale trudno inni muszą cierpieć słuchając mojego wycia. Spojrzałam na czerwoną drabinę stojącą obok szafki, to będzie wyczyn dla mnie. Powoli wspięłam się na drabinę, było trochę trudności, ale w końcu się udało. Teraz to już z górki. Sprzątałam tak jakiś czas. Całkowicie się w tym zatraciłam, nawet nie zwróciłam uwagi, że ktoś mi się przygląda. Spojrzałam w kierunku skąd czułam się obserwowana. Otworzyłam szerzej oczy. Tego się nie spodziewałam. W moim mieszkaniu stała cała piątka z zespołu One Direction. Złapałam się szybko drabiny, gdyż z wrażenia prawie bym spadła.
( Klik). Podczas czynności śpiewałam sobie, co prawda uważam, że Ten wyżej nie obdarzył mnie talentem muzycznym, ale trudno inni muszą cierpieć słuchając mojego wycia. Spojrzałam na czerwoną drabinę stojącą obok szafki, to będzie wyczyn dla mnie. Powoli wspięłam się na drabinę, było trochę trudności, ale w końcu się udało. Teraz to już z górki. Sprzątałam tak jakiś czas. Całkowicie się w tym zatraciłam, nawet nie zwróciłam uwagi, że ktoś mi się przygląda. Spojrzałam w kierunku skąd czułam się obserwowana. Otworzyłam szerzej oczy. Tego się nie spodziewałam. W moim mieszkaniu stała cała piątka z zespołu One Direction. Złapałam się szybko drabiny, gdyż z wrażenia prawie bym spadła.
-Co wy tu robicie?- Zapytałam zaskoczona
-Jak to, co, odwiedzamy Cię.- Powiedział lekko
zdyszany blondyn.- I wiesz, co Ci powiem, musicie wybudować sobie windę, albo
przeprowadź się na niższe piętro. Wejście do Ciebie zajmuje strasznie dużo
czasu jak i energii.
No tak, mogłam się tego spodziewać, po gwiazdach.
Trochę ruchu i już narzekają.
-Przesadzacie. Trochę ruchu Wam nie zaszkodzi.
-Nie powinnaś wchodzić na tak wysokie rzeczy,
jeszcze się poślizgniesz i coś sobie zrobisz.- Powiedział Zayn.
-Spokojnie tatuśku, nic mi nie będzie.- Powiedziałam,
siadając na stopniu drabiny.
-Po prostu się martwię o Ciebie. – Powiedział a
następnie usiadł na kanapie, której jeszcze nie zdążyłam odkurzyć. Po chwili w
pokoju było widać unoszący się kurz, jak również kaszel chłopaka.
-Cholera to już drugi raz.- Powiedział wstając z
kanapy.
Razem z resztą zaczęliśmy się śmiać. Brunet tylko
spojrzał na nas groźnie.
-Oj nie denerwuj się już, złość piękności
szkodzi. –Powiedział Hazza.
-Ja jeszcze nie zacząłem się złościć.
-Dobra dosyć tych rozmów, co was do mnie
sprowadza?- Zapytałam, następnie spojrzałam na nich. Każdy uciekał od mojego
wzroku. Coś było nie tak i nie chcieli mi powiedzieć. Westchnęłam.
-Powie mi ktoś, co się dzieje?
Po chwili milczenia, w końcu odezwał się Liam.
-Po prostu się martwiliśmy, jak sobie radzisz z tym,
co piszą.
Spojrzałam się na niego, nie miałam pojęcia, o co
im chodzi. Czekałam aż któryś mi wytłumaczy.
-Ale, o co się rozchodzi? Nic mi nie wiadomo.
-Nie czytałaś dzisiejszych gazet?- Zapytał Niall
Potwierdziłam, kiwnięciem głową. Prawda jest
taka, że nie miałam czasu nawet włączyć komputer a co dopiero przeczytać jakąś
gazetę. Spojrzałam w stronę, w którą kierował się Lou.
-Mogę?- Zapytał biorąc mój laptop w dłonie.
Zgodziłam się, jestem ciekawa, o czym Oni mówią.
Po chwili już wiedziałam, o czym wspomnieli wcześniej chłopcy. W Internecie już
jest wiele zdjęć moich i chłopców.
Spojrzałam na jeden z artykułów.
,, Tomi Kawlis – kolejną
oszustką?”
Kim jest Tomi, każda fanka
zespołu One Direction zastanawia się, kim jest ta młoda dziewczyna? Od kilku miesięcy,
można ją zauważyć w towarzystwie chłopców. Kim dla nich jest? Jedyne, co się
sami dowiedzieliśmy to, to, że przebywała kilka tygodni w szpitalu po ciężkim
wypadku samochodowym. Z innego źródła wiemy, że dziewczyna podaje się za kogoś
innego. Co ukrywa Tomi Kawlis?
Do moich oczu napłynęło pełno łez, jak ktoś mógł
coś takiego napisać. Zamknęłam oczy, po chwili po moich policzkach zaczęły
lecieć łzy. Całkowicie się rozkleiłam. Poczułam, jak ktoś mnie przytula do
siebie. Nawet bez patrzenia wiedziałam, kto to. Te perfumy ma tylko Zayn.
Chłopak próbował mnie uspokoić, ale ja nie mogłam przestać płakać. Kolejny raz
ktoś mnie skrzywdził, może nie fizycznie, ale moja psychika nie długo nie
wytrzyma.
-Tomi, wszystko będzie dobrze, nie masz, co się
nimi przejmować. Dziennikarze to hieny, zrobią wszystko, aby przedstawić
człowieka w najgorszym świetle. Zależy im, aby jak najlepiej oni wyszli.
-Dlaczego, to wszystko mnie spotyka. Czy ja nie
mogę żyć sobie w spokoju?- Zapytałam, choć znałam odpowiedz.
-Nie martw się, masz Nas. Zawsze Ci pomożemy. A
teraz już nie płacz. Chłopcy, zbiorowy uścisk.- Powiedział Lou.
Po chwili nie mogłam oddychać. Ja sama przeciwko
pięciu chłopakom, nie mam szans wygrać. Nie mam pojęcia ile czasu tak spędziliśmy,
ale wiedziałam jedno, jeśli zaraz mnie nie puszczą to się uduszę.
-Chłopcy, jeśli zaraz mnie nie puścicie to się
uduszę. – Powiedziałam cicho, gdyż brakowało mi tchu.
-Oj daj spokój, nic Ci nie będzie. Nie codziennie
mamy okazje przytulać się do dziewczyn, które płaczą. Bądź człowiekiem i daj
się nacieszyć. – Powiedział Loczek.
No tak, teraz to ja jestem ta zła, która nie daję
spełnić marzeń gromadce małych dzieci, bo tak się zachowują.
-Już, dosyć. Nie mogę oddychać. Zaraz będzie
musieli zapłacić za mój pogrzeb. Pamiętajcie nie chce róż ani Kali.
Zdecydowanie wole różowe tulipany.- Powiedziałam
Już po chwili poczułam, że mogę normalnie oddychać.
Spojrzałam się na nich. Uśmiechali się szeroko.
-Do twojego pogrzebu jeszcze daleko, zapamiętaj.
A teraz powiedzcie mi, co robimy, bo tak szczerze to zgłodniałem troszeczkę.- Powiedział
Niall.
Chłopcy, wznieśli oczy do góry. A mi naprawdę
poprawiło to humor, dzięki nim mogę zapomnieć o wszystkim, co mnie martwi.
-Jak chcesz, możesz sobie coś zrobić. Ale
uprzedzam nie mam za wiele w lodówce.- Powiedziałam
Nawet nie dokończyłam swojej wypowiedzi a blondyn
był już przy lodówce. Zauważyłam, że kiwa głową.
-Kochana, chyba chciałaś powiedzieć, że nie masz
nic w tej lodówce. To ja się nawet boje pytać, co ty jadasz.
-Ja nie jestem Tobą Niall, mi wystarczy kilka
kanapek a nie kilkanaście. – Powiedziałam, wystawiając mu język.
-Oj daj spokój, wiem, że też lubisz pojeść, tak
jak ja. Ty możesz zaprzeczać, ale szafki nigdy nie kłamią. Widzę ile masz
słodyczy. Ja również mam specjalną szafkę ze słodyczami. – Powiedział
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Wiedziałam, że
moje policzki stają się czerwone. Ukryłam twarz w dłonie, było mi naprawdę
głupio.
-Nie masz się, czego wstydzić, my również mamy
tajne schowki, bo nasz blondynek zjada wszystko w pięć minut.- Powiedział Li.
Uśmiechnęłam się do nich.
-Jak to macie schowki, nic mi nie
powiedzieliście.
Można było zauważyć oburzenie na twarzy Horana,
to naprawdę wyglądało komicznie. Dzięki nim, wszystkie zmartwienia uciekały
gdzieś daleko. Swoimi osobami tworzyli dla mnie azyl.
Patrzyłam się na nich jakiś czas. Oni naprawdę
byli jak rodzina, może się kłócili, ale potem mimo wszystko się godzili. Na
mojej twarzy zagościł szczery uśmiech. Naprawdę czułam się świetnie.
-Mam pomysł, wy się rozgośćcie a ja pójdę po
zakupy. –Powiedziałam chwytając kule.
- Chyba oszalałaś, jak ty chcesz iść w takim
stanie. – Powiedział Liam
-Przecież nic mi nie jest. Mam tylko złamaną nogę, od tego się nie
umiera.
-Może lepiej my pójdziemy po zakupy, a ty sobie
odpocznij. – Powiedział Lou.
Nie ma takiej możliwości, nie będę wiecznie
siedzieć w domu. Muszę z powrotem żyć.
-Nie ma takiej opcji. Idę na zakupy jak ktoś chce
może iść ze mną. – Powiedziałam.
-Ja z tobą pójdę.- Powiedział Niall.
-Tylko masz ją pilnować, aby nic nie dźwigała, a
i kupcie tylko potrzebne rzeczy.- Powiedział Zayn.
Jak oni się o mnie martwią, dawno nie czułam
czegoś takiego w sercu, coś przypominającego żar .
-Spokojnie, nic jej nie będzie. Chodźmy już
Tomi.- Powiedział blondynek.
Ruszyłam za nim. Stanęłam przed schodami, nie
powiem, że będzie łatwo. Rozejrzałam się do dokoła. Nic nie nadawało się do
zejścia na dół. Lecz nagle wpadłam na genialny pomysł. Uśmiechnęłam się do
siebie, po chwili skierowałam się do Niella.
-Potrzymaj mi kule, jak również możesz już zejść
na dół ja sobie dam radę.- Powiedziałam a następnie weszłam na barierkę, to był
właśnie mój pomysł, czyli ześlizgnąć się na niej na sam dół. Kiedy tak sobie
zjeżdżałam usłyszałam śmiech Horana. Spojrzałam się na niego i to był mój
najgorszy ruch na świecie gdyż chłopak postanowił w tym samym czasie zrobić mi
zdjęcie. Byłam na niego zła.
-Co ty wyprawiasz, nawet nie próbuj robić mi
zdjęcia, bo cię zabije.- Powiedziałam
-Już za późno, jak wrócimy pokarze je chłopakom.
– Powiedział
-Nie ma mowy, masz je usunąć.- Powiedziałam
-Nic z tego, mi się ono podoba.
Kłóciłam się z nim jakiś czas, w końcu się
poddałam, nie miałam siły się z nim kłócić. Przez tą sprzeczkę zrobiłam się
głodna, a wiadomo do sklepu się nie wchodzi na głodnego, gdyż wyjdę z niego o
parę naście rzeczy więcej.
Kiedy byliśmy już na dole, chłopak podał mi kule
i tak już przygotowani wyszliśmy na zakupy. Po drodze rozmawialiśmy i śmialiśmy
się z naszych żartów. Ludzie mijający nas, spoglądali na nas jak na debili. A
kogo to obchodzi. Gdybym się tym przejmowałam już dawno wylądowałabym w
wariatkowie.
Po niespełna 10 minutach byliśmy na miejscu.
Niall wziął wózek i po chwili buszowaliśmy po sklepie. Zaczęliśmy od działy
warzywnego a skończyliśmy na słodyczach i to był błąd. Nie mogliśmy się zdecydować, jakie słodkości
wziąć, więc postanowiliśmy kupić prawie wszystkiego po trochu. Kiedy już kierowaliśmy
się do kasy, zauważyłam na półce coś, co kochałam a mianowicie nutelle. Była
promocja i to duża. Od razu skierowałam się do stoiska. Gdyby ktoś na mnie
spojrzał pomyślał, że stoi tu jakaś nienormalna dziewczyna. Na plakacie pisało,
że jeśli kupi się ponad 10 słoiczków to dostaje się w prezencie dwa kubki z
limitowanej edycji. Musze je mieć. Spojrzałam na Horana, który już szedł w moim
kierunku. Po jego wyrazie twarzy mogłam wywnioskować, że on też chce ten kubek.
-Niall, ja musze mieć ten kubek.- Powiedziałam,
patrząc się na niego oczami kota ze Smreka.
-Powiem Ci, że świetnie cię rozumiem. Dobra może
chłopcy nie zauważą. Pakuj do wózka.- Powiedział, wkładając słoiki ze
słodkością.
-Połowę zabierzesz, no i jeden kubek. Tak będzie równo.
-Świetnie się robi z tobą interesy.
Uśmiechnęłam się do niego, on odwzajemnił go. W
końcu ruszyliśmy do kasy. Nasze zakupy zajęły całą taśmę, a i tak nie
wyłożyliśmy jeszcze połowy zakupów. Kiepsko to widziałam. Jestem pewna, że
chłopak tego wszystkiego nie udźwignie. No nic nie ma, co się zamartwiać, jakoś
damy sobie rade. Kiedy miła pani ekspedientka podliczyła nasze wszystkie
zakupy, chciałam już płacić, ale blondyn zabronił mi, gdyż są tu tez rzeczy dla
niego. Nie miałam siły kłócić się z nim. Te zakupy mnie naprawdę zmęczyły, nie mogę
się doczekać aż skosztuje mojej nutelli i to oczywiście łyżeczką.
Maggie, bo tak miała na imię, ekspedientka, co
chwilę zarywała do naszego Nialla. To było komiczne, jak posyłała mu te uśmieszki
aż w pewnym momencie zaczęła oblizywać swoje usta językiem, od razu zrobiło mi się
nie dobrze. W końcu to była kobieta po 50- roku życia. W duchu się z tego
śmiałam. Nie ma, co chłopak ma powodzenie u każdej kobiety.
Jak najszybciej wyszliśmy ze sklepu, co prawda
torby sprawiały nam nie mały problem, gdyż nie ważyły tak mało. Ja wzięłam
tylko dwie torby, bo tylko tyle mi pozwolił Horan. Natomiast on nosił resztę,
czyli osiem. Po chodniku chodził jak osoba o dużej masie ciała, tak się kiwał. Co
chwilę musieliśmy prosić ludzi, aby się przesunęli, bo nie mogliśmy przejść,
zdecydowanie za małe te chodniki robią. Może zgłoszę się do jakiejś rady, czy
coś. Wtedy będę mogła coś zdziałać. Co jakiś czas zatrzymywaliśmy się, aby móc
odpocząć. W miedzy czasie spojrzałam na paragon z zakupów, oczy normalnie
wyszły mi prawie z orbit. Zaczęłam się głośno śmiać. Chłopak spojrzał się na
mnie.
-Co cię tak bawi. Też się chętnie pośmieje.
-Mam tu ciekawą rzecz. – Wskazałam na paragon,
chłopak nie wiedział, o co chodzi.- I tu jest taki numer telefonu, twojej
adoratorki. – Dokończyłam.
Z twarzy chłopaka od razu zszedł uśmiech. Przełknął
głośno ślinę, nawet ja to usłyszałam.
-Nie strasz mnie tak.
-Ale ja mówię prawdę, musiała go zapisać jak się odwróciła.
-Do końca życia będę miał koszmary, do tej pory
mam przed oczami jak rusza tym językiem.- Po wspomnieniu tego przeszły mnie ciarki i nie
tylko mnie.
- Dobra idziemy dalej, bo nie dojdziemy do domu
przed nocą.- Powiedziałam, spoglądając na zegarek, który wskazywał godzinę 12,
jestem pewna, że się martwią.
-Masz rację, trochę nas już nie ma.
W końcu udało nam się dotrzeć pod mój budynek
mieszkaniowy. Weszliśmy do środka, kolejna poprzeczka dzisiejszego dnia,
wejście na górę. Wchodziłam po jednym stopniu. Po jakiś 15- minutach byliśmy na
górze. Otworzyłam drzwi do mieszkania, przepuściłam chłopaka, aby pierwszy odłożył
te ciężkie torby. Spojrzałam na mieszkanie czy jeszcze stoi wszystko na miejscu
na szczęście wszystko było w porządku. Jedyne, co się zmieniło to, to, że
wszędzie było czysto pod moją nieobecność chłopcy posprzątali. Właśnie
siedzieli na kanapie i oglądali TV. Odwrócili się w naszą stronę.
-No w końcu już się baliśmy, że was porwano czy
jak, czemu tak dłu……- zaczął Liam, lecz kiedy nas zobaczył to przerwał. Najpierw
spojrzał na nas a potem na zakupy.
-Czy wyście powariowali, mieliście kupić tylko
najpotrzebniejsze rzeczy.
Spojrzeliśmy na siebie z Niallem.
- No to jest ważne. – Powiedzieliśmy jednocześnie.
-Tak, to powiedzcie mi, po co wam aż..- Spojrzał
do torby gdzie znajdowała się nutella.- 10 słoików nutelli?- Zapytał.
-No, bo w sklepie była promocja na nią, a jeśli się
kupi 10 to dostaje się unikatowe kubki.- Zaczęłam- musiałam je mieć, a że Niall
również to je wzięliśmy.
Chłopcy złapali się za głowy. Następnie pomogli
rozpakowywać torby, co chwilę kręcąc głową.
-Na, co wam tyle słodyczy?- Zapytał Zayn.
-Nie mogliśmy się zdecydować, które wziąć, więc wzięliśmy
każdych po trochu.- Powiedział, Niall.
-Po troszku? Od kiedy kilogram to troszkę.- Powiedział
Harry.
-Co się czepiacie, jeszcze zobaczycie jak będziecie
chcieli to wam nie damy, prawda blondasie?- Zapytałam.
-Masz całkowitą racje.- Powiedział
Kiedy rozpakowaliśmy już wszystko, to zrobiliśmy
szybki obiad, musiałam się jakoś odwdzięczyć za dzisiejszą pomoc. Podczas
obiadu Niall postanowił pokazać wszystkim moje kompromitujące zdjęcie, jak zjeżdżałam
ze schodów. Oczywiście wszyscy się ze mnie śmiali. Ja również nie byłam mu
dłużna i opowiedziałam im o sytuacji w sklepie, jak to zyskał sobie adoratorkę.
Jestem pewna, że nie dadzą mu żyć. Siedzieliśmy tak jakiś czas, potem chłopcy
musieli już iść, bo na 16 mieli zaplanowany wywiad w radiu, więc zostałam sama.
Przez długi czas czytałam sobie książkę, o jakiejś dziewczynie nieszczęśliwie
zakochanej w chłopaku, który okazał się jej bratem. To było niezłe. Aż w końcu
zasnęłam.
Zapraszam na szablonarnie : http://z-w-i-a-s-t-u-n.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeśli pragniesz szablony by przywołać jeszcze więcej czytelników to śmiało zamawiaj... a nie pożałujesz <3 pozdrawiam i zapraszam :*
Genialny rozdział :D
OdpowiedzUsuń@julcia_200
Genialny blog i świetny rozdział. Spodobał mi sie twój blog i twoje pomysły na niego. Nie moge sie doczekać kiedy będzie wątek z Zaynem i Tomi <3 kocham i niecierpliwie czekam <3 przepraszam ze taki krótki rozdział ale usunął mi sie poprzedni ;(
OdpowiedzUsuńCzy zastanawiałeś się kiedyś, co byś zrobił, gdybyś miał dokonać wyboru pomiędzy miłością, a ocaleniem samego siebie?
OdpowiedzUsuńCo byś zrobił, gdyby twoje życie stało się najgorszym z koszmarów, którego nawet nie byłbyś w stanie sobie wyobrazić?
Marzyłam, by moje życie uległo zmianie, modliłam się o to z całego serca i nim się obejrzałam, dostałam to, czego chciałam.
Lecz cena była zdecydowanie zbyt wysoka.
Oczywistym faktem jest, że na pytanie „chcesz przeczyć?” odpowiemy twierdząco.
Moja odpowiedź była jednak zupełnie inna.
Jeśli chcesz dowiedzieć się co spotkało Destiny i jaki wpływ na jej życie wywarli Justin oraz Harry, serdecznie zapraszam na
http://the-last-love-jb.blogspot.com/ :)
ZWIASTUN https://www.youtube.com/watch?v=8Tg21gw1iZw
Wow :D wspaniałe :D
OdpowiedzUsuńczekam na więcej ♥