sobota, 1 lutego 2014

Rozdział Czwarty



Rozmawialiśmy o wszystkim co się nasunęło. Dzięki temu poznałam lepiej chłopców. Każdy na swój sposób jest wyjątkowy. Liam to ten odpowiedzialny który się wszystkimi opiekuje, dlatego wszyscy nazywają go ,,Daddy”; Louis, swoja osobą zmienia całe smętne otoczenie. To właśnie on jest duszą towarzystwa. Harry to niesamowity flirciarz, na każdym kroku sypie komplementami. Niall to nasz głodomór, zje wszystko co jest w lodówce, z tego co słyszałam to chłopcy codziennie robią zakupy. Zayn to ten tajemniczy. Mało mówi o sobie. Cała piątka ma w sobie coś co przyciąga. Są naprawdę dobrze zgraną grupą. Szczerze to zazdrosne im takich relacje ze sobą, ja nigdy takich nie miałam z nikim nawet z rodzicami.
Czułam się naprawdę dobrze w ich towarzystwie, ani razu nie pomyślałam o smutnych rzeczach. Co jakiś czas czułam na sobie spojrzenie i dokładnie wiedziałam do kogo ono należało. Zayn to właśnie on na mnie spoglądałam, ja również nie byłam dłużna. Nasze spojrzenia zetknęły się na krótko. Szybko wzięłam sok ze stołu i zaczęłam go pić natomiast mulat dalej spożywał posiłek. Mam nadzieje że nikt tego nie zauważył, myliłam się.
-Co tam moje gołąbeczki, myślicie że nic nie widzę, to się mylicie….o nawet się zrymowało. Wyczuwam miedzy wami chemie.- powiedział Lou, pocierając palcami skroni. Nie spodziewałam się takiej wypowiedzi z jego ust i z tego co wywnioskowałam to Zayn również. Czego skutkiem było że chłopak zaczął się dusić jedzeniem które jadł, natomiast z mojej buzi wyleciał sok i to prosto w twarz blondyna który na nieszczęście siedział naprzeciwko mnie.
Harry pomagał Zaynowi doprowadzić się do porządku, natomiast ja zaczęłam przepraszać chłopaka  za to co zrobiłam. Było mi naprawdę głupio. Pozostali tylko się śmiali.
-Niall przepraszam, wiesz że nie zrobiłam tego specjalnie, gdyby Lou nie zaczął gadać takich bzdur to nic by się takiego nie wydarzyło.
-Tomi  nic się nie stało, a z nim policzę się później.
-A ja Ci w tym pomogę.- w końcu odezwał się brunet, w głosie było słychać małą chrypkę.
-Oj tam, co tak panikujecie ja tylko mówię to co wiem.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego. On jak zwykle żyje w swoim świecie.
-Dobra, zmieniając temat, kto sprząta po obiedzie- zapytał Li
Nikt w całym gronie nie odezwał się, no tak mogłam się tego domyśleć, przecież żaden facet nie lubi sprzątać. Zaczęłam powoli wstawać z krzesła, a następnie zbierać talerze.
-Co ty robisz?- zapytał Payne
-Jak to co, sprzątam nie widać?- zapytałam. Już miałam odchodzić od stołu, lecz ktoś bardzo szybko zabrał mi naczynia, spojrzałam na osobę która to uczyniła. Uśmiechnęłam się do niego.
-Ja to zrobię, a ty sobie odpoczywaj, w końcu jesteś naszym gościem specjalnym.
-Dziękuje blondasie.
Po sprzątnięciu wszystkiego, postanowiliśmy z chłopakami obejrzeć jakiś film, dotarcie do salonu było dla mnie wielkim wyzwaniem, gdyż nie mogłam posiłkować się kulami, gdyż moja dłoń nie była w najlepszym stanie. Wzięłam głęboki wdech i podskakując  zaczęłam powoli kierować się w stronę salonu. Prawie wszyscy byli już na miejscu brakowało mnie i Zayna, no właśnie gdzie on jest. Kiedy tak przystanęłam i rozglądałam się po pomieszczeniu, poczułam że znajduje się w powietrzu, spojrzałam na osobę która to uczyniła to był właśnie nieobecny chłopak.
-Zayn, proszę postaw mnie dam sobie radę, słyszysz? A po drugie jestem za ciężka, co jak sobie uszkodzisz kręgosłup? Nie będziesz mógł prawie nic robić.- powiedziałam
-Będzie szybciej jak cię zaniosę, bo chłopaki się niecierpliwią, a po drugie nic mi nie będzie. Mój kręgosłup jest zdrowy, więc niektóre rzeczy będę jeszcze mógł robić jak chcesz to możesz to później sprawdzić.-powiedział podnosząc śmiesznie brwi.
Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, poczułam że moje policzki robią się czerwone. Było mi gorąco. Spuściłam wzrok.
-Zboczeniec.- powiedziałam cicho
Chłopak przyjął moją wypowiedz śmiechem.
Naprawdę dobrze mi się rozmawiało z chłopakiem. Czułam jakby to właśnie była moja bratnia dusza. Obiełam jego szyje tak aby nie spaść. Od razu poczułam jego perfumy, były idealne. W końcu kiedy byliśmy już w salonie, zauważyliśmy tylko jedno miejsce, a mianowicie…fotel.
-Siadaj sobie, ja rozłożę się na podłodze.
-Nie ma mowy, na podłodze będzie Ci zimno. Siadaj na fotelu, ja usiądę na podłodze, jesteś mieszkańcem  tego domu.- powiedziałam z zamiarem ułożenia się na podłodze.
-Nie możesz, jesteś gościem, więc tobie należy się to miejsce.
Zaczęliśmy się delikatnie kłócić, kto ma zająć fotel w końcu pozostali nie wytrzymali.
-Mam dość, najlepszym rozwiązaniem będzie jak jedno usiądzie na fotelu, a drugie na jego kolanach.- Powiedział Harry
Spojrzeliśmy na siebie, a następnie zajęliśmy szybko miejsce.
-Jak cos to mów jak będzie Ci nie wygodnie.- powiedziałam
Usadowiłam się wygodnie, co było ciężkie gdyż chłopak był strasznie chudy wiec jego kości wbijały mi się w pupę. Zaczęłam się kręcić. Jeszcze ta cholerna noga. Ciężko mi było się okręcać. Zayn przysunął twarz do moich uszu.
-Tomi, gdybyś mogła w końcu się przestać kręcić, nie zapominał jestem facetem.- powiedział cicho z szyderczością.
Od razu zesztywniałam jak również na moich policzkach pojawiły się wypieki.
-Tomi co się stało, nagle zrobiłaś się taka czerwona.- powiedział Niall
Nie wiedziałam co powiedzieć, było mi głupio.
-A tak jakoś gorąco tutaj.- powiedziałam dość szybko.
-Wiesz masz rację, włączę klimatyzacje.
Uff jakoś udało mi się wyjść z tej sytuacji. Chłopak za mną tylko się śmiał. Jak zwykle, czy On musi mnie stawiać w takiej sytuacji. Jeszcze się odegram. W końcu zdenerwowana oparłam się plecami o jego klatkę, przygniatając przy tym chłopaka.
-Nie przeszkadza Ci to, nie to dobrze bo mi tak jest wygodnie.- powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Nie wszystko, jest w porządku. Jeśli tak Ci wygodnie to okej.- powiedział, następnie obiął mnie w pasie.
-I jak tam moje gołąbeczki, wygodnie wam? -zapytał pasiasty
Przez chwilę się nie odzywaliśmy, lecz po chwili odparłam:
-A żebyś wiedział, że nam wygodnie prawda, Zayn?
- Masz całkowitą racje.- po chwili chłopak pocałował mnie w policzek.
Chłopcy nie spodziewali się tego czyny, a co najlepsze ja też. Spojrzałam na chłopaka, ten tylko uśmiechał się do mnie.
Dopiero teraz przyjrzałam się jego twarzy. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Szybko otrząsnęłam się z tego, spojrzałam na chłopców, to co mną wstrząsnęło to, to że Niall wysypał wszystkie żelki z paczki na podłodze i to nie byle jakie. Wstałam szybko z kolan mulata. Wszyscy spojrzeli się na mnie.
-Niall jak możesz je tak krzywdzić, one również mają uczucia wiesz o tym? A po drugie to są moje ulubione żelki, które dzisiaj Zayn kupił. Zrób coś on zjada nasze żelki.- skierowała tą prośbę do mulata.
- No chłopie, jeszcze tak cicho siedzisz, nawet się z nami nie podzielisz?- zapytał
- Spokojnie dla każdego starczy. Zostały jeszcze trzy paczki.- powiedział zajadając słodycz.
-Jak to trzy, przecież kupiłem sześć paczek, tak aby każdy miał swoją.
-Tak jakoś wyszło.
Chłopak zaczął się nerwowo drapać po głowie. Westchnęłam i usiadłam z powrotem na kolana chłopaka. Nie była zadowolona.
-Teraz będzie trzeba się podzielić. Podzielcie się tymi dwoma paczkami, a ja z Zaynem tą jedną.
Wszyscy zgodzili się na ten układ. Oglądając film zajadaliśmy się słodkością. W trakcie trwania seansu zaczęłam wybierać z paczki tylko zielone żelki gdyż je najbardziej lubiłam miały taki dobry jabłkowy smak. Zayn co chwilę się ze mnie cicho śmiał. Byłam całkowicie skupiona na zadaniu. Miałam drobne problemy, gdyż chora ręka sprawiała nie mały problem. W końcu, postanowiłam w to wszystko wciągnąć chłopaka. Wzięłam dłonie chłopaka, po chwili wysypałam wszystkie misie na jego dłonie. Wszystkie te które nie były dobre z powrotem chowałam do paczki. Jego śmiech utrudniał mi to, gdyż przez to jego ręce się trzęsły. Chłopcy również się ze mnie śmiali. Po chwili udało mi się wypełnić misję, spojrzałam na jego dłonie, widniało tam ponad dziesięć żelek.
-Te możesz zjeść, wszystkie są twoje.- powiedziałam, a następnie zebrałam pozostałe z jego dłoni.
- To było nostalgiczne. Donyia, moja siostra również tak robi, tylko ona zamiast zielonych woli czerwone.
-Nie wiedziałam, że masz siostrę- powiedziałam
-I to nie jedną, mam ich aż trzy.
-Chciałabym je kiedyś poznać. – powiedziałam, uśmiechając się do niego. On odwzajemnił go.
- Kiedyś je na pewno poznasz.
-Chcesz jednego?- zapytałam
-A czyli mi tylko przysługuje jeden?
-Zielony tak, reszta jest do twojej dyspozycji.
-Chętnie skosztuje.
Po chwili chłopak otworzył szeroko buzie, czekał aż Go nakarmię co też uczyniłam.
-O zachowujecie się jak kochankowie.- powiedział Harry
-Nie przesadzaj.- powiedziałam a następnie rzuciłam w niego słodkością, która uderzyła go w czoło. Wszyscy się śmiali z tego co przed chwilą miało miejsce.
-Tomi nie chce Cię zamartwiać ale to był twój ostatni żelek.- powiedział mulat.
Spoważniałam, po chwili spojrzałam na swoje ręce, potem na Zayna a na końcu na Hazze,
który to właśnie w tej chwili wkładał żelka do buzi.
-No nie….i tak było ich mało w paczce.- powiedziałam smutnym głosem.
-Ma ktoś jeszcze, zielone żelki?- zapytał brązowooki.
Pozostali zaczęli szukać.
-Łącznie mamy jeszcze pięć.- powiedział Liam
Podniosłam głowę i spojrzałam na nich, na moje twarzy zagościł szeroki uśmiech, byłam
zadowolona. Niall wręczył mi je, a ja zaczęłam się nimi delektować, chłopcy śmiali się z
moich min jakie robiłam podczas degustacji, ale to mnie nie obchodziło liczyły się tylko one.
Powróciliśmy do oglądania filmu. Szczerze nie mam pojęcia o czym był film, gdyż co chwilę
chłopcy rzucali w nas popcornem, a Zayn mnie zaczepiał.
Całkiem wygodnie mi się siedziało, byłam zmęczona całą tą bitwą. Spojrzałam na zegarek,
było już po piątej.
-Dobra chłopaki, będę się zbierać do domu.- powiedziałam.
-Już, przecież jest jeszcze wcześnie.
-Przykro mi, ale muszę jeszcze ogarnąć mieszkanie, w końcu nie było mnie tam jakiś czas.
-Odwiozę Cię. – powiedział mulat
Ruszyliśmy do drzwi. Oczywiście nie pozwoliłam Malikowi wziąć mnie na ręce, więc dojście
do samochodu trochę zajęło. Chłopcy oczywiście Nas odprowadzili.
-Dziękuje Wam za przepyszny obiad i za cudowny seans.
-Nie masz za co dziękować, mam nadzieje że niedługo się spotkamy.- powiedział Horan
-Mały jest świat, więc na pewno.
Wsiadłam do samochodu, lecz to nie ja zapięłam swoje pasy zrobił to chłopak. Zaśmialiśmy
się wszyscy. Ruszyliśmy do mojego mieszkania. Kiedy byliśmy na miejscu spojrzałam na
chłopaka. Jego mina mówiła wiele.
-Przecież to niedaleko Nas.
-To prawda. –powiedziałam próbując wyjść.
-Poczekaj, zaraz Ci pomogę.
Chłopak wysiadł z samochodu, kiedy wziął mnie na ręce usłyszeliśmy jakieś zamieszanie,
odwróciliśmy się w tą stronę z której dochodziły i stał się najgorszy scenariusz dla mnie jak i
dla jednego z członków słynnego boysbandu, a mianowicie zgraja fotoreporterów biegnących
w naszym kierunku. Zayn szybko zamknął samochód, a następnie szybko zaczął biec do
mojego mieszkania. Będąc już w budynku, chłopak mnie odstawił. Zaczęłam kierować się do
schodów. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam do góry.
,,Cholera czy ja naprawdę muszę akurat teraz, mieszkać na samej górze.‘’ Stałam tak jakiś
czas, natomiast chłopak za mną.
-Tomi, na co czekasz?- zapytał
Odwróciła się do niego, uśmiechnęłam się do niego.
-A tak sobie zwiedzam ten holl, nigdy nie widziałam tak pięknie wykonanej barierki, tyle
szczegółów.
,,Co ze mnie za kretynka.”
Chłopak spojrzał na barierkę, ja uczyniłam to samo. ,,Cholera ona nie ma żadnych zdobień, co
gorsze wyglądała jakby ją malował za czasów Chrystusa. Zrobiło mi się gorąco, dyskretnie
spojrzałam na mulata. Na jego twarzy zagościł malutki uśmiech, który wywołał dołeczek po
lewej stronie. Poczułam jak moje nogi robią się jak z waty.
-Masz rację są na prawdę wyjątkowe, takie old-schoolowe.
-Widzisz, wy takich nie macie.- dalej ciągnęłam tą bezsensowną wymianę zdań.
-Na którym piętrze mieszkasz?
-Na…ostatnim. I wyprzedzając twoje pytanie nie, nie ma windy.
Zastanawiałam się jak wejść na górę, kiedy kolejny raz już dzisiaj poczułam się w górze.
-Zayn.- zaczęłam ale chłopak mi przerwał.
-Nic nie mów, tak będzie szybciej.
Do końca drogi milczeliśmy. Po chwili poczułam grunt pod stopami. Chłopak głęboko brał
wdech.
-Wyszło twoje palenie.
-To nie przez to, po prostu ostatnio nie ćwiczyłem.- zaczął się tłumaczyć.
-Taa, jasne bo Ci uwierzę, wchodź, oni i tak szybko nie odpuszczą.- powiedziałam wpuszczając go do środka. Nic się nie zmieniło, no może trochę więcej kurzu. Odłożyłam klucze i telefon na półce.
-Ładnie tu masz.- powiedział, siadając na kanapie  która pod wpływem siły uniosła cały kurz. Chłopak zaczął się krztusić. Szybko wstał z niej. Zaczęłam się głośno śmiać.
-Bawi cię to?
Udawałam że się zastanawiam, po chwili powiedziałam:
-Po krótkim namyśle, to tak bawi mnie to.
-Osz ty.
Spojrzałam na chłopaka, co chwilę jego ręce się zaciskały. No tak głód nikotynowy. Mi też on doskwierał, ale nie chciałam palić przy nich.
-Choć za mną. –powiedziałam, kierując się na balkon.
-Nie palę w domu. Zapach dymu strasznie wsiąka w materiał.
Usiadłam na krześle, mulat uczynił to samo. Wyciągnął papierosy z kieszeni, najpierw poczęstował mnie a
potem sam wziął. 
-Nie wiedziałem, że palisz.- powiedział zaciągając się papierosem.
-Wiele jeszcze o mnie nie wiesz. –powiedziałam i wystawiłam mu język.
-To prawda.
Siedzieliśmy tak jakiś czas, w między czasie opowiadał mi o swojej rodzinie. To było miłe, że kupił swojej mamie dom. Zaczęło się ściemniać.
-Dobra miło się gada, ale będę się już zbierać. Chłopcy pewnie się martwią.
-Pozwolisz, że odprowadzę Cię tylko do drzwi, bo nie uśmiecha mi się wspinaczka po schodach.
Brunet zaśmiał się.
-Spokojnie, dalej pójdę już sam.
-Dziękuję Ci za to co dla mnie zrobiłeś ty i chłopcy, naprawdę mi pomogliście.
-Nie  masz za co dziękować. Trzymaj się Tomi.
-Ty również Zayn.
Zanim chłopak wyszedł, pocałowałam go w policzek. Zamknęłam za nim drzwi.
,,Za dużo jak na jeden dzień.”- pomyślałam.
Usiadłam na sofie, na której wcześniej siedział mulat. Kurz znów się unosił. Rozglądałam się po całym mieszkaniu, długo mnie tu nie było. Ręka już mniej mnie bolała. Niedaleko leżał mój żółty laptop. Postanowiłam sprawdzić tweetera, jestem ciekawa co się działo przez ten czas. Kiedy byłam na stronie, na mojej twarzy zagościło zdziwienie, aż tyle postów. Zauważyłam że całe One Direction mnie oglądało, jak zwykle Oni lubią takie rzeczy. Kiedy przeglądałam profil Louisa, to omal nie spadł mi laptop z nóg. Była totalnie zaskoczona, na jego profilu było zdjęcie moje i Malika. Zdjęcie jest z dzisiaj, z naszego seansu. Na nim widnieje ja jak siedzę na kolanach chłopaka i angażuje go w akcje żelek. Spojrzałam jeszcze na podpis.

                                   ,,Nasze małe gołąbeczki w trudnej sprawie.”
,,O boże, zabije Louisa.” Bałam się spojrzeć na komentarze pod zdjęciem. Moja ciekawość wygrała. Zaczęłam powoli czytać. Nie spodziewałam się aż takich negatywnych komentarzy pod moim adresem. W moich oczach pojawiły się łzy, które zaczęły swobodnie wypływać. Jak one mogą pisać, takie bzdury, nigdy nikogo nie wykorzystałam.
Zamknęłam laptopa, udałam się do łazienki w celu umycia się, sprawiało mi to trochę trudności przez obecny gips. Po trochę dłuższej chwili byłam już umyta i ubrana w piżamę. Marzyłam tylko o położeniu się do łóżka, po drodze wzięłam ze sobą telefon. Kiedy leżałam już w łóżku, dostałam kilka wiadomości.
Pierwsza wiadomość była o Billego, od razu się zdenerwowałam.

                        ,,Mam nadzieje, że się dobrze teraz bawisz, bo nie długo to potrwa”
                                                                                                                      Billy.
Od razu usunęłam tą wiadomość, nie miałam zamiaru mu odpisywać.
Następne wiadomości były od chłopaków.

            ,,Mam nadzieje, że miło spędziłaś z nami czas. Czekam na powtórkę. Dobranoc”
                                                                                                                      Harry

            ,,Dziękuje, za spędzenie z nami czasu, w końcu ktoś normalny w gronie. Dobranoc.”
                                                                                                                      Liam

            ,,Następnym razem, kupie więcej żelek, więc się na mnie nie gniewaj. Ja naprawdę nie chciałem. Zrobię dla Ciebie wszystko.”
                                                                                                                      Niall

            ,,Mały gołąbeczku, mam nadzieje że bezpiecznie dotarłaś do domu. A co do Zayna, ja wiem cos się święci. Pamiętaj, gdybyś chciała pogadać to wiesz do kogo się zgłosić, Wujek Lou Cię wysłucha.
            PS. Nie przejmuj się komentarzami, po prostu Ci zazdroszczą.”
                                                                                                                      Louis

N końcu otworzyłam wiadomość od Zayna.

            ,,Przepraszam, że przez zemnie ucierpiała twoja ręka, ja naprawdę nie chciałem. Mam
nadzieje że się  na mnie nie gniewasz. Odpoczywaj. Przepraszam Cię, również za zdjęcie. Nie potrzebnie Lou je wstawiał. Śpij dobrze, ptaszyno.”    
                                                                                                                      Zayn

Wszystkie te wiadomości mnie ucieszyły, co prawda kiedy przeczytałam sms od Lou to omal nie udusiłam się sokiem. Czy on zawsze musi  tak z prosto z mostu  mówić coś takiego.
Ehh….jestem gołąbeczkiem i ptaszyną. Co oni mają z tymi ptakami? Nie zastanawiając się nad tym zbyt długo, poszłam spać.