sobota, 31 maja 2014

Rozdział Dziesiąty

W końcu rozdział się pojawił. Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Liczę na Wasze opinie. Zapraszam do czytania.



Siedziałam na balkonie jakiś czas, nie byłam wstanie się uspokoić. Cały czas w głowie miałam sen z przed kilku godzin. Czułam się zdradzona, oszukana. Po mojej twarzy spływały bolesne łzy. Na ulicach cały czas jeździły samochody, ludzie o tej porze cały czas mieli coś do załatwienia. Żyli w ciągłym pośpiechu. Dla mnie moje życie stanęło w miejscu. Niebo zaczynało jaśnieć, słońce powoli wznosiło się do góry. Było mi trochę chłodno. Powoli wstałam z ziemi, nogi mi zdrętwiały od długiego siedzenia w miejscu. Weszłam do środka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, panowała tu pustka. Brakowało w tym mieszkaniu życia.  Ruszyłam do łazienki, aby się przemyć. Potrzebowałam ciepłego prysznica. Kiedy byłam już umyta ubrałam wygodne ubrania. Nie miałam ochoty na nic do jedzenia. Zrobiłam tylko herbatę. Usiadłam na kanapie, cały czas w mojej pamięci była ta mała dziewczynka, czyli Ja.
Casy Styles. Bardzo mnie to nurtowało. Chciałam się dowiedzieć, czy to prawda. Włączyłam laptopa a następnie weszłam na stronę, na której znajdowały się zaginione osoby. Za bardzo nie wiedziałam jak się za to zabrać. Po chwili wpisałam te imię i nazwisko. Musiałam chwilkę zaczekać aż wszystko się załaduje. I już po chwili wyskoczyło mi tylko jedno zdjęcie. Zamarłam, z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Na zdjęciu widniała mała dziewczynka z mojego snu. To była prawda, to moje wspomnienia z czasów, kiedy byłam dzieckiem. Wybuchnęłam płaczem. Nie mogłam tego wszystkiego wytrzymać. Całe moje życie było kłamstwem. Myślałam, że w końcu zaznam spokój. Nawet nie zauważyłam jak szybko czas zleciał. Było już kilka minut po 12. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam, kto się do mnie próbuje dodzwonić, na wyświetlaczy widniało zdjęcie Zayna. Nie miałam ochoty teraz z kimkolwiek rozmawiać. Musiałam wszystko sobie uporządkować. Tych wiadomości było za dużo. Pod zdjęciem małej dziewczynki widniał numer telefonu jak również adres. Sięgnęłam po papierosa i udałam się na balkon. Do moich płuc doszedł smak nikotyny. To było takie odprężające. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Nie miałam odwagi, zadzwonić a co dopiero udać się tam osobiście. Bałam się tego, co mogę odkryć.

Przez cały dzień chłopcy próbowali się do mnie dodzwonić, kilka razy któryś z nich przyjeżdżał i pukał do drzwi. Nie miałam siły, aby z kimkolwiek rozmawiać, nawet z własnych chłopakiem. Miałam świadomość, że Go krzywdzę. Potrzebowałam samotności.
Po południu odważyłam się zadzwonić pod numer, który był umieszczony na stronie. Kobieta po drugiej stronie zadawała mi pytania, kim była dla mnie dziewczynka. I takie ogólne informacje. Dowiedziałam się, że dziewczynki do tej pory nie odnaleziono, rodzina cały czas czeka na informacje związane, z zaginioną. Dostałam również adres rodziny. Miałam w najbliższym czasie się tam udać. Tydzień po rozmowie, unikałam nadal chłopców dostawałam bardzo dużo smsów. Było mi naprawdę źle. Ale muszę to załatwić. Ruszyłam pod wskazany adres. Kiedy byłam nie daleko domu, usiadłam na ławce. Najpierw chciałam zobaczyć, kto mieszka w nim. Nie musiałam długo czekać. Z domu wyszła kobieta, była bardzo ładna. Byłam zszokowana. Przed moimi oczami stała kobieta z mojego snu. To właśnie ją widziałam w parku. Wpatrywałam się w nią jakiś czas, byłam do niej tak podobna. Do moich oczu napłynęły łzy. Lecz to mnie nie zszokowało najbardziej, tylko osoba, która po chwili pojawiła się koło niej. Wpadłam w panikę. Przy niej stał Harry Styles. Ten Harry. Nie mogłam w to uwierzyć, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Czy to znaczyło, że jestem zaginioną siostrą Harrego Stylesa. To nie może być prawda. Szybko wstałam z ławki i ruszyłam w kierunku tylko sobie znanym. Nie mogłam w to uwierzyć. Po godzinie spaceru, ruszyłam do domu, w miedzy czasie kilka razy dzwonił do mnie Zayn, za którymś razem odebrałam.
-No w końcu, Tomi, co się dzieje? Czemu wcześniej nie odbierałaś? Wiesz jak się martwiliśmy.- Powiedział zdenerwowany.
-Nic mi nie jest, po prostu potrzebuje trochę samotności.- Powiedziałam cicho.
-Tomi, nie podoba mi się to, co mówisz, proszę powiedz mi, co się dzieje. Wiesz, że możesz na mnie i na chłopaków liczyć. Harry nawet się przejął myśli, że to jego wina.
Na wspomnienie chłopaka, znów zaczęłam cicho płakać.
-A jak tam chłopaki?
-Ja zawsze rozrabiają, Liam i Lou oglądają telewizje, Niall coś je a Harry pojechał do swojej rodziny.
-Rozumie, a jak ty się czujesz?
-Źle, bardzo za Tobą tęsknie. Chciałbym Cię przytulić i namiętnie pocałować.
Zaśmiałam się. Był taki romantyczny.
-Zayn, przez jakiś czas nie będę mogła dzwonić, mam wiele spraw do załatwienia. Nawet nie będziemy mogli się widywać. Nie będzie mnie w mieście. Pamiętaj Kocham Cię. Pa.
Nie dałam mu szansy na zadanie jakichkolwiek pytań. Serce mi krwawiło. Ale muszą mnie zrozumieć, muszę pobyć trochę sama i wszystko sobie przemyśleć.

I tak minął miesiąc, przez ten czas nie odzywałam się do chłopaków. Siedziałam przez cały czas w domu, w miedzy czasie zdjęli mi gips. Przez ten czas skupiłam się na rysowaniu. Chłopcy nie wiedzieli, że tak naprawdę przez ten cały czas siedziałam w domu. Nie miałam odwagi spotkać z kobietą, którą widziałam miesiąc temu. Lecz wiem, że takie zwlekanie na nic się nie przyda. Byłam również niesprawiedliwa dla chłopców. Powiem szczerze brakuje mi ich. Odłożyłam portret chłopców, który chciałam im wręczyć na urodziny zespołu. Wypadały one jutro, miałam zamiar udać się do nich. Myślę, że zrobię to dzisiaj. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. To był Lou.
-Halo.
-No w końcu odbierasz telefony. A już myślałem, że się na nas obraziłaś.
-Nigdy nie mogłabym się na was obrazić, jesteście dla mnie jak bracia.
-Tak, a mi się wydaje, że nie, w końcu urwałaś z nami kontakt.- Powiedział z pretensją.
-Przepraszam. Musiałam coś załatwić. Macie teraz wolne? -Zapytałam.
-Cały tydzień, wolnego a potem sporo występów, szykujemy coś wielkiego.-Odparł.
Zaśmiałam się, Lou nigdy się nie zmieni.
-Kiedy się zobaczymy, bez ciebie nikt nie jest normalny. Liam cały czas siedzi przy telefonie, Niall nie rusza słodyczy, Harry cały czas spędza czas poza domem a Zayn…eh, z Nim to nawet nie da się gadać cały czas siedzi w pokoju.
Poczułam jak mój żołądek się kurczył, aż tak ich skrzywdziłam.
-Lou, teraz jesteście w domu? -Zapytałam.
-Tak, a co?
-Zaraz u Was będę. Tylko nie mów nikomu.
-To ty jesteś w mieście, podobno miałaś jakieś interesy.
-A tak jakoś wyszło.- Powiedziałam pośpiesznie.
-Coś mi się wydaje, że kręcisz. Ale dobrze nie będę wnikał.
-Dziękuje.
Rozłączyłam się, a następnie szybko przebrałam w wygodne ubrania. Zapakowałam jeszcze obraz, był sporawy. Mam nadzieje, że uda mi się go przewieść bez żadnej usterki. Zamknęłam mieszkanie i udałam się na przystanek autobusowy. Wsiadłam do autobusu i już po 10 minutach byłam na miejscu. Przed drzwiami poprawiłam jeszcze bluzkę i zadzwoniłam do drzwi, nie musiałam długo czekać. Moim oczom ukazał się Lou. Na jego trawy widniał szeroki uśmiech. Weszłam do środka, odłożyłam prezent na bok a następnie przytuliłam mocno chłopaka. To było bardzo miłe. Po drodze do salonu rozmawialiśmy. W pomieszczeniu na kanapie siedział Niall i Liam. Byli tak zajęci, że nie zauważyli jak siadam pomiędzy nimi. Dopiero po jakimś czasie. Szybko odskoczyli.
Zaczęłam się śmiać, to było naprawdę zabawne. Nie spodziewałam się aż takiej reakcji. Nie minęła nawet minuta a oni zaczęli mnie ściskać. Rozmawialiśmy jakiś czas. W końcu, zapytałam chłopców, gdzie ma Zayn pokój, po wskazaniu udałam się tam. Powoli weszłam na górę, bałam się tego spotkania. W końcu długo nie odzywałam się do niego. Przed jego drzwiami wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi. Przez jakiś czas nie było żadnego odzewu. Więc zapukałam jeszcze raz.
-Odczepcie się, nie mam ochoty na nic.- Usłyszałam za drzwi.
Nie mogłam się poddać, a więc pukałam cały czas.
-Czy nie rozumiecie, że nie mam ochoty gadać.- Powiedział otwierając drzwi, kiedy mnie zauważył, jego twarz wyrażała zdziwienie a zarazem szczęście. Nie zdążyłam się odezwać, bo już byłam w ramionach mulata. Było mi tak dobrze, czułam się tak bezpieczna. Cały czas mocno mnie ściskał. Po czym namiętnie mnie pocałował. Brakowało mi jego aksamitnych ust. Wprowadził mnie do swojego pokoju. Był tu idealny porządek. Ściany barwy szarej. Meble również w ciemnej kolorystyce. Usiadłam na jego łóżku. Chłopak obok mnie. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Westchnęłam.
-Tomi, proszę powiedz mi, co się dzieje.- Chłopak zaczął.
Jakiś czas zwlekałam z odpowiedzią, w końcu, co miałam mu powiedzieć. A wiesz podejrzewam, że jestem zaginioną siostrą, Harrego, czyż to nie genialna wiadomość. Ale nie chciałam go kolejny raz okłamywać. Nie taki powinien być związek.
-To jest trudne. Nie wiem jak to powiedzieć. Z jednej strony jest to dla mnie bolesne, a z drugiej nie jestem sama.
Strasznie się denerwowałam i Zayn to widział, moje dłonie strasznie się trzęsły. Chłopak oparł się o ramę łóżka, a następnie przyciągnął mnie do siebie. Opierałam się o jego klatkę, a on obejmował mnie.
-Zayn, tak naprawdę ja nigdzie nie wyjechałam. Cały ten czas siedziałam w domu. Musiałam uporządkować sobie wszystko. Dowiedziałam się pewnych rzeczy. Ale najpierw powiedz mi czy Harry wspomniał kiedyś imię siostry, która zaginęła.- Zapytałam.
-Poczekaj, raz chyba wymsknęło mu się, jeśli dobrze pamiętam to chyba brzmiało Cas,Casy. Tak zdecydowanie Casy.
Zamknęłam szybko oczy, aby łzy nie zaczęły wydostawać się z pod powiek, lecz to nic nie dało. Rozkleiłam się całkowicie.
-Tomi, co się dzieje? Nie płacz. – Powiedział obejmując mnie i uspokajając.
Minęło 20 minut a ja nadal nie mogłam się uspokoić. Nie mogłam cały czas tu siedzieć w miejscu. Oderwałam się od chłopaka. Otarłam oczy rękawem. Następnie wyjęłam wydrukowane zdjęcie dziewczynki i podałam je jemu. Mulat przyglądał się intensywnie jemu.
-Zdecydowanie jest podobna do Harrego.
-To właśnie jest jego siostra. Masz.- Podałam inne zdjęcie tym razem z mojego rodzinnego albumu. Chłopak był zdezorientowany.
-Skąd masz zdjęcie siostry Harrego?
-Zayn, tym dzieckiem jestem Ja. Rozumiesz? To ja jestem siostrą Harrego.- Powiedziałam poważnie.
Mulat cały czas nie dowierzał temu, co powiedziałam. Był tak samo zaskoczony, jak ja się dowiedziałam.
-Co ty mówisz?
-Taka jest prawda, sama dowiedziałam się miesiąc temu. Tak naprawdę mam na imię Casy Styles. W wieku trzech lat zostałam porwana i sprzedana pewnej rodzinie, która nie mogła mieć dzieci. Tym małżeństwem byli Catrina i John Jones. Nadali mi oni inne imię Kimberly. Kiedy zostali zamordowani wraz z moją siostrą, którą pewnie też adoptowali lub co innego.  Policja postanowiła zmienić moje imię i nazwisko w celu uchronienia mnie przed strasznym losem. Od kilkunastu lat nazywam się Tomi Kalwis.  Wiesz, co jest dla mnie najbardziej bolesne? To, że całe moje życie było kłamstwem. I to całkowicie zniszczyło moje serce.
Chłopak siedział cicho, po chwili przysunął się do mnie i mocno objął. Odwzajemniłam ten gest.
-Cichutko, uspokój się, wiedz, że masz Nas nie jesteś sama na tym świecie. Kochamy cię jak rodzina. Zawsze możesz na nas liczyć.
-Dziękuje Wam, że jesteście. Zayn proszę nie mów nikomu o tym, co się dowiedziałeś. Muszę się jeszcze w 100 procentach upewnić.
-Możesz na mnie liczyć.
Siedzieliśmy tak jakiś czas, chłopak głaskał mnie po głowie. To było takie miłe, i znajome.
-Wiesz, co sobie właśnie uświadomiłem?
-Hmm.
-Że jesteś jedyną kobietą, która sprawia, że żyję. Jesteś moim skarbem. Kocham Cię.
Odwróciłam się do niego. Teraz moja twarz była centralnie przed jego.
-Ja też Cię Kocham. – Powiedziałam i namiętnie pocałowałam.
Nie mogliśmy się od siebie oderwać, za długo byliśmy oddzielnie. Brakowało nam tej bliskości. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Ten pocałunek był przesiąknięty namiętnością, pożądaniem i czułością.
-Powinniśmy zejść na dół, bo zaczną coś podejrzewać.- Powiedziałam.
-A niech podejrzewają. Chce mieć Cię tylko dla siebie.
Na moich policzkach zagościły duże rumieńce, chłopak zauważył to i tylko się delikatnie zaśmiał i pocałował. Jego usta smakowały jak gorzka czekolada. Jego perfumy wymieszały się z nikotyną. Musiał nie dawno palić. Przed przybyciem do nich również zapaliłam jednego papierosa.. no dobra dwa. Bo to wszystko wina nerwów.
Wstał z łóżka, spojrzałam w lusterko. To, co zobaczyłam prawie sprawiło, że dostałabym zawału. Moja twarz była cała zapłakana a makijaż już cały spłynął na moje policzki.
-Tam jest łazienka, jak chcesz.- Powiedział wskazując drzwi. Uśmiechnęłam się do niego, a następnie szybko pobiegłam do wskazanego mi pomieszczenia. Łazienka również była bardzo ładnie wykończona. Tu również panowały szare kolory. Umyłam szybko twarz. Po kilku minutach nie było widać, że płakałam. Wyszłam z łazienki Zayn już na mnie czekał. Trzymając się za ręce wyszliśmy z pokoju. Akurat jak schodziliśmy, do domu wszedł Hazza. Ścisnęłam mocniej rękę chłopaka.
-Spokojnie, jestem przy tobie.- Szepnął mi do ucha.
-No, kogo moje oczy widzą. Tomi, w końcu mogę cię zobaczyć. Strasznie się nudziłem bez ciebie. Z nimi nie dało się nic robić. To straszni nudziarze.
-Też się cieszę, że Cię widzę. – Powiedziałam podchodząc do niego. Chłopak od razu mnie przytulił.
Moje nogi stały się jak z waty. Ale musiałam udawać przed nim, że wszystko jest w porządku.
-No moja mała siostrzyczka, wróciła. Musimy to uczcić.- Powiedział odchodząc. Stałam tak jakiś czas. Po chwili poczułam na sobie dłonie Malika. Wzięłam głęboki oddech, po czym szeroko się uśmiechnęłam.
-Wszystko dobrze?- Zapytał.
Przytaknęłam. Po czym ruszyliśmy do salonu, w między czasie zabrałam prezent. Miałam im wręczyć na początku jak się tu pojawiłam. Ale wyszło inaczej. Zayn odebrał ode mnie obraz i ruszył do salonu.
-Chłopaki, trzeba to uczcić, w końcu jesteśmy w pełnym składzie.- Powiedział Hazza.
Pozostali przytaknęli, zaczęli znosić coś do jedzenia, oczywiście Niall był pierwszy, co do jedzenia. Nawet nie minęła minuta a ten już siedział ze słodyczami. Pierwsze, co zauważyłam to słoiczek Nutelli na stole. Właśnie sobie uświadomiłam, że dawno jej nie jadłam. Przyznajmy ja w ogóle nie jadłam słodyczy. Zdecydowanie trzeba to nadrobić. Ale to dopiero za jakiś czas. Kiedy w końcu wszyscy się rozsiedli, podeszłam do prezentu, który leżał obok kanapy.
-Drodzy chłopcy. Wiem, że wasze święto wypada dopiero jutro, ale nie mogłam się powstrzymać, więc przyniosłam wam już prezent dzisiaj. Chciałabym życzyć Wam, spełnienia marzeń, kolejnych sukcesów. Niall Tobie życzę abyś znalazł cudowną dziewczynę, która pokocha Cię takim, jakim jesteś. Pamiętaj nie zmieniaj się dla kogoś. Zostań tym, kim jesteś. Lou, jesteś dla mnie jak dobry wujek, który wysłucha, co mi leży na sercu. Życzę Ci abyś wyjaśnił z Eleanor wszystko. Porozmawiajcie ze Sobą. Liam, jesteś dla mnie jak Ojciec, które nie miałam. Zawsze pomagasz mi, kiedy coś nie wychodzi. Czasami śmiejesz się z moich poczynań, ale zawsze i tak mi pomagasz. Zayn, jesteś jedynym facetem, który skradł całe moje serce. Wiele dla mnie znaczysz. Harry, jesteś jak mój starszy brat, którego nie miałam a zawsze chciałam mieć. Karcisz mnie, ale jednocześnie troszczysz się o mnie. Dziękuje Wam, że staliście się moją rodziną. – Powiedziałam. Widziałam na twarzy chłopaków wzruszenie, nie minęła nawet chwila a już byłam obejmowana przez nich.
-To my Ci dziękujemy za to, że uczyniłaś nas szczęśliwych. Stałaś się dla nas promykiem, bez którego nie możemy normalnie funkcjonować.
Staliśmy tak jakiś czas.
-No dobrze, mam dla was prezent. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Proszę.- Powiedziałam, wręczając rzecz chłopcom. Patrzyłam na ich radosne twarze. Promieniały. Byłam szczęśliwa, kiedy już otworzyli spojrzeli na mnie. W ich oczach dostrzegłam łzy wzruszenia. Odłożyli obraz i ponownie mnie przytulili.
-Dziękujemy, to jest najlepszy prezent, jaki dostaliśmy.- Powiedział Niall.
-Bardzo się cieszę. Troszeczkę mi zajęło. Ale wyrobiłam się.- Uśmiechnęłam się do nich.
-Jeszcze raz dziękujemy Ci za ten prezent. Nigdy nie dostaliśmy tak cudownej rzeczy.
-Oj jestem pewna, że coś by się znalazło.- Odparłam.

Usiedliśmy wszyscy w salonie i rozmawialiśmy o wszystkim, co się wydarzyło przez ten rok. Również chłopcy opowiadali mi zabawne historie, w których grali pierwsze rolę. Nie wiedziałam, że z nich takie żartownisi.  Choć na chwilę udało mi się zapomnieć o prawdzie. Planowałam jutro udać się do kobiety, z którą widywał się Harry. W końcu muszę się odważyć. Nikt za mnie tego nie załatwi. Pod wieczór postanowiliśmy zrobić sobie maraton filmowy. Powiem szczerze, Niall wybrał najgorszy film. Był taki nudny, że omal nie zasnęłam. No dobra zasnęłam, ale, w jakich ramionach. Więc wyobraźcie sobie, jakie zaskoczenie mnie złapał jak obudziłam się w łóżku. Rozejrzałam się dookoła, znam ten pokój. Wczoraj byłam tu pierwszy raz. To pokój Zayna. Jego pościel pachniała nim. Powoli wyszłam z łóżka. Ruszyłam do łazienki. Przejrzałam się w lustrze i zauważyłam, że nie mam na sobie swoich ubrań tylko koszulkę Zayna. To była moja ulubiona. Z miasteczkowym potworem. Nie przypominam sobie abym ją zakładała a więc zostaje tylko jedna opcja. Musiał to zrobić Mulat. Od razu poczułam, że moje policzki robią się ciepłe. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Szybko ogarnęłam się i wyszłam z pomieszczenia. W pokoju stał Zayn. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Od razu zrobiło mi się miło na sercu. Taki uroczy, seksowny chłopak jest ze mną. Podeszłam do niego i namiętnie pocałowałam.
-A to, za co?- Zapytał.
-Hmm…za wszystko.- Odparłam, przytulając Go mocno. Chłopak odwzajemnił uścisk. – A powiedz mi jedną rzecz. Jak ja się znalazłam w twoim pokoju i dla czego jestem ubrana w twoja koszulkę. Nie przypominam sobie, że ją zakładałam.
Czekałam na reakcję, chłopaka. Już po chwili mogłam zauważyć, jak się rumieni. Szybko odkręcił swoją twarz w drugą stronę. No tak mogłam się tego spodziewać.
-Oj nie zawstydzaj się, to ja powinnam się wstydzić. W końcu moje ciało nie jest tak doskonałe. – Powiedziałam.
Malik natychmiast się odwrócił w moją stronę. Złapał za mój podbródek i zmusił mnie abym spojrzała w jego oczy.
-Zapamiętaj dla mnie jesteś idealna i nie próbuj się zmieniać. Zostań tym, kim jesteś teraz. Dla mnie nie ma znaczenia, jaką masz figurę zawsze będę Cię kochał.
Mocno mnie przytulił. To było takie miłe, od razu poczułam się lepiej.
-A jak tam na dole? Wszyscy już wstali?- Zapytałam.
-Taa siedzą, w kuchni i leczą kaca. Jestem w szoku, że Tobie nic nie jest.- Powiedział.
Spojrzałam na niego, nie rozumiałam, o co mu chodzi.
-Co masz na myśli?
-Nie pamiętasz? No to nieźle. Wczoraj tak się upiłaś razem z Harrym. Założyliście się, kto więcej wypije. Niestety nasz loczek przegrał. Muszę przyznać masz niezłą głowę. Każdy normalny człowiek po takiej dawce by umarł.
-Świetnie, wychodzi na to, że jestem nienormalna. –Powiedziałam, splatając dłonie.
-Ja tego nie powiedziałem.
-Dobra, mam nadzieje, że nic więcej nie wykręciłam.- Powiedziałam do niego. Jego spojrzenie wróżyło coś niedobrego.
-Co jeszcze zrobiłam?- Zapytałam.
-Nie nic, choć wszyscy czekają na Ciebie ze śniadaniem.- Próbował się wykręcić od odpowiedzi.
Coś przede mną ukrywał. Nie zdążyłam się go zapytać, gdyż chłopak już wyszedł. Ubrałam wczorajsze ubrania, uczesałam się i wyszłam z pokoju. Z dołu dochodziły jakieś straszne dźwięki. Kiedy byłam już na dole wiedziałam, co to. Zaczęłam się głośno śmiać. Chłopcy od razu złapali się za głowę.
-Tomi, cicho nie widzisz, że umieramy.- Powiedział Lou.
-Nie wcale. – Usiadłam na krześle, obok Zayna. Jestem pewna, że wszystko sam przygotował, gdyż reszta nie nadawała się do jakiegokolwiek użytku. Spojrzałam na stół było tu tyle smakołyków. Upatrzyłam sobie bułkę maślaną, za którą przepadam. Kiedy już sięgałam po nią ktoś przede mną ją zabrał. Spojrzałam na osobę. Był to Harry. Zmrużyłam oczy w celu przekazania, że ta bułka należy do mnie.
-Kto pierwszy ten lepszy. – Powiedział uśmiechając się.
-Pierwsza ją upatrzyłam. Więc bądź tak miły i oddaj ją. – Powiedziałam spokojne.
-Ja pierwszy ją zauważyłem. Byłem tu wcześniej od Ciebie.
Zaczęliśmy wymianę zdań. Cała czwórka przysłuchiwała się nam. Harry robił to specjalnie, wie, że je lubią za to On nie. Yhy, tak chce się bawić. Wstałam z krzesła i udałam się do szafki. Sięgnęłam po ulubione płatki Hazzy. Powrotem usiadłam na krześle. Spojrzałam na twarz Loczka. Nie był zadowolony. Na jego oczach wsypałam płatki do miski. Było ich tylko na jedną porcję. Zalałam je mlekiem. I już po chwili rozkoszowałam się nimi. Szczerze to musiałam udawać, ponieważ nienawidzę miodowych płatków. Jak to można lubić.
-Co tam Harry, czemu nic nie jesz?- Zapytałam.
-Jak mogłaś, miałem je właśnie zjeść.- Powiedział, jedząc bułkę.
-A ty jak mogłeś, wiedziałeś, że lubię te bułki a ty i tak ją zjadłeś.- Powiedziałam.
Przez ten smak miodu, zrobiło mi się nie dobrze. Zamilkłam, aby nie zwymiotować. Harry też momentalnie zamilkł.
-A wam, co? Tak nagle zamilkliście? – Zapytał Liam.
Spojrzałam się na wszystkich a na końcu na Harrego.
-Nie dobrze mi.- Powiedzieliśmy jednocześnie i wybiegliśmy z kuchni.
-Hahaha. Tego się nie spodziewałem. – Powiedział Lou.
-Oboje wciskali w siebie coś, czego nie lubią.- Powiedział Zayn.
-Co masz na myśli?- Zapytał Niall.
-To,że od dawna wiemy że Harry nie przepada za maślanymi bułkami. A na dodatek Tomi nie nawiedzi miodu. Oboje robili sobie na złość.- Odparł.
Po 10 minutach szliśmy z Harrym obok siebie.
-Możesz zjeść, te płatki. Nie lubię ich.
-A y możesz wziąć ta bułkę, zrobiłem tylko gryza. Chyba, że się mnie brzydzisz.
Zaśmiałam się. Szliśmy i gadaliśmy, w pewnym momencie chłopak zarzucił na mnie swoje ramię. Zrobiło mi się miło.
Z dala zauważyliśmy, że chłopcy jedli i gadali o czymś.
Usiedliśmy na swoich miejscach. Podałam Stylesowi płatki a On mi bułkę. Uśmiechnęłam się do siebie. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że chłopcy mi się przyglądają.
-O, co chodzi?
-Wiesz, Tomi, że właśnie w tej chwili wyglądałaś jak Harry. Ten moment jak się uśmiechnęłaś. Identyczny. Jakbym widział Harrego.- Powiedział, Lou.
Od razu spoważniałam. Wcześniej tego nie zauważyłam. Ale to prawda byliśmy trochę podobni. Zayn próbował zmienić temat.
- Może, po nocy ćwiczyła. W końcu wczoraj było widać, że dobrze się dogadują. Harry jak tam głowa?- Zapytał.
Od razu przypomniało mi się to, o czym mi mówił Zayn. Zaśmiałam się.
-Może być. Jak mogłem przegrać z dziewczyną. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Z czego ty jesteś dziewczyno. A powiedz mi jak u Ciebie Tomi? Miło spędziłaś noc? -Zapytał.
Kiedy to usłyszałam, zakrztusiłam się bułką. Mulat szybko zaczął mnie poklepywać.
-Przepraszam, co powiedziałeś?- Zapytałam zszokowana.
-Jak to Tomi nie pamiętasz? No no… Przyznacie chłopcy, że wczoraj Tomi się naprawdę rozkręciła, na naszych oczach dobierać się do Zayna.
Kiedy to dokończył byłam zszokowana. Szybko spojrzałam na Zayna. Ten delikatnie się uśmiechał. Ukryłam twarz w dłoniach. Boże, co za wstyd. Najchętniej schowałabym się pod ziemię.
-Tomi, spokojnie. Nic się nie wydarzyło. Po prostu alkohol na ciebie wpływał. Żebyś ty widziała, co kiedyś Harry uczynił. To dopiero było.
-Cicho, nie musi o tym wiedzieć.- Przerwał wypowiedz Zayna.
Skończyliśmy śniadanie. A następnie pożegnałam się z chłopakami całusem w policzek a mojemu chłopakowi podarowałam namiętny pocałunek w usta.

Od wyjścia z domu chłopaków, minęło pół godziny. Kręciłam się na ulicy, w którym mieszkała kobieta pod nazwiskiem Styles. Bałam się reakcji. W końcu wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do domu kobiety.
Zadzwoniłam do drzwi. Nikt nie otwierał. Próbowałam kilka razy. A więc tak miało być. Kiedy już miałam odchodzić, drzwi się otworzyły.
-Przepraszam, byłam w ogródku. W czym mogę pani pomóc? -Zapytała kobieta.
Odwróciłam się do niej. Kiedy mnie zobaczyła wypadły z jej rąk narzędzia. Jej oczy zaszły łzami. Zdjęła rękawice robocze a następnie swoje dłonie  przyłożyła  do mojej twarzy. Były takie ciepłe, matczyne.
-Casy?
Uśmiechnęłam się do niej.
-Witaj mamo.

niedziela, 11 maja 2014

Nowy Blog!!!!!!!!!

Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga, gdzie znajdziecie historie o One Direction.
Każdy rozdział będzie miał inną historię. 
Miłego czytania


http://one1parts.blogspot.com/


Liczę na Waszą opinię.
Pozdrawiam:*