Siedziałam sobie na kocu, gdyż z moją nogą w gipsie, za
wiele nie zrobię. Przyglądałam się poczynaniom chłopców, z tego, co się
dowiedziałam podczas jazdy mamy zaplanowany cały dzień zaczynając od zabawy a
kończąc dużym ogniskiem. Na ten pomysł najbardziej ucieszył się nasz blondasem.
Ja również byłam zadowolona gdyż to jedyny moment, w którym mogę coś zjeść.
Spojrzałam w kierunku samochodu westchnęłam, to właśnie tam leży mój plecak ze
słodyczami. Niestety chłopcy zamknęli pojazd a wiec nie mam jak się dostać po
moją własność. Po chwili poczułam, że ktoś siada koło mnie. Odwróciłam wzrok w
kierunku chłopaka. Z szokowana odsunęłam się od osoby. Nie spodziewałam się, że
chłopak usiądzie tak blisko mnie. Nasze twarze dzieliło kilka milimetrów.
-Boże, przestraszyłeś mnie. – Złapałam się za serce. Było mi
głupio w takiej sytuacji byliśmy już drugi raz. Jeszcze pomyśli, że robie to
specjalnie.
-Haha, …co ty taka strachliwa? Chyba się mnie nie boisz?-
Zapytał Zayn, przybliżając się coraz bliżej mnie.
Odwróciłam twarz w bok, zrobiło mi się strasznie gorąco, ale
to na pewno nie wina słońca ani temperatury. To właśnie jego osoba sprawiała,
że tak się czułam. Chłopak odwrócił moją twarz swoją dłonią, była taka
delikatna. Nie mogłam spojrzeć w jego oczy, ponieważ jeśli to zrobię nie będę
mogła już nigdy się im oprzeć i tak jest mi teraz ciężko.
-Tomi spójrz mi w oczy.- Poprosił mulat.
Westchnęłam, w końcu uniosłam wzrok do góry. Oj no wiedziałam,
że tak się stanie, jego oczy wciągały mnie w otchłań, z której nie było ucieczki.
Musiałam jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Przypomniałam sobie sytuacje, jaka miała
miejsce w samochodzie. Powrotem odwróciłam twarz w bok.
-Nie rozmawiam z Tobą. – Powiedziałam obrażonym głosem.
-A, co ja takiego zrobiłem? Przypomnij mi-zapytał zdezorientowany
chłopak.
-Powinieneś wstawić się za mnie w samochodzie jak Harry
odkrył moje słodkości a ty się tylko ze mnie śmiałeś. Rozumiesz, co zrobiłeś
odebrałeś mi mój kawałek szczęścia.- Powiedziałam.
-Oj nie obrażaj się na mnie. Po prostu byłem w szoku, ile
tego nabrałaś. – Powiedział skruszony.
-Ale mi zszokowany, a śmiać się mogłeś.- Powiedziałam
Byłam na niego trochę zła, mógł mi jakoś pomóc wybrnąć z tej
sytuacji, ale nie trzeba zostawić Tomi niech sobie sama radzi. Zobaczymy, jaka
jest waleczna a ja w cale taka nie jestem może stwarzam taki obraz, ale tak
naprawdę jestem wrażliwą osobą i łatwo mnie zranić. Po chwili byłam już
obejmowana przez Zayna. To było apogeum wszystkiego, co teraz czułam. Jak ja
dawno nie czułam ciepła drugiej osoby brakowało mi tego. Wiatr przenosił zapach
perfum chłopak. Był cudowny. Mogłabym tak siedzieć do końca życia.
-Proszę nie gniewaj się na mnie. Co mam zrobić abyś mi
wybaczyła?- Zapytał.
Po krótkiej chwili wpadłam na genialny pomysł. Uśmiechnęłam
się szyderczo.
-Jest taka jedna mała rzecz, którą możesz zrobić.- Powiedziałam
odwracając się do niego.
-O nie, nie podoba mi się ten ton głosu jak również ten
uśmiech. Co ty kombinujesz? -Zapytał.
-To nie jest nic wielkiego, jak zdejmą mi gips pójdziesz ze
mną do studia tatuażu.
-Ale, po co będziesz się tatuować, dziewczynie to nie pasuje.
-Powiedz czy mówisz mi to, aby mnie zniechęcić?
-Nie skąd Ci to przyszło do głowy. – Powiedział trochę nie
pewnie.
-Proszę, sama tam nie pójdę, bo się boje a z tego, co widzę
to jesteś doświadczony.
Patrzyłam się na chłopaka oczami kota ze Shreka. To prawie
zawsze działa wiele razy używałam ich na Billym. Wpatrywałam się w niego dobre
5 minut.
-Tomi, proszę nie rób takich oczu.
-Ale, jakich?- Zapytałam oraz robiąc do tego smutną minę.
-No takich, …przez które nie mogę Ci odmówić.- Powiedział.
-Dziękuje Ci.
-Nie ma sprawy, służę pomocną dłonią zawsze o każdej porze
dnia i nocy.
-Nie dobrze, że to powiedziałeś, teraz będę przychodzić do
ciebie nawet z małym problemem. Na przykład, co mam dzisiaj założyć, czy pasują
mi te kolczyki.- Zaczęłam wymieniać.
-W takim razie ja cię zawsze wysłucham i doradzę. A szczerze
to mogę zacząć od dzisiaj. Bardzo seksownie wyglądasz w tej sukience.-
Wyszeptał mi do ucha. Po moim ciele
przeszły ciarki. To już kolejny raz, kiedy jego słowa stawiają mnie w
zakłopotaniu.
-Bardzo Ci dziękuję ty tez niczego sobie.-Odparłam.
Siedzieliśmy tak jakiś czas aż w końcu dołączyli pozostali.
W między czasie jak rozmawialiśmy Niall zajadał się żelkami. Nie mogłam w to
uwierzyć tak narzekali na chłopak, że za dużo je, ale jakoś nie odbierają mu
słodyczy. Byłam zła a wręcz wściekła. Westchnęłam, co nie uszło uwadze innym.
-Co jest Tomi?- Zapytał Harry.
Nic nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam, co. Chłopak
spojrzał w kierunku Nialla. Na jego twarzy zagościł cwany uśmiech. Już wiedziałam,
co mnie czeka.
-Niall, mógłbyś nas poczęstować tymi słodkościami? My też tu
jesteśmy.- Powiedział
Blondyn po kolei zaczął nas częstować, każdy przede mną
wziął po kilka żelków, kiedy chłopak podszedł do mnie uśmiechnęłam się do
niego. Wszyscy myśleli, że się rzucę na nie to się grubo mylą.
-Sorki blondasie, ale nie jadam już słodyczy. Przeszłam na
dietę nie che wyglądać jak ten lokowany oszołom. – Powiedziałam. Wszyscy oprócz
Hazzy wybuchnęli śmiechem. No tak wspomniany jak zwykle wybuchł złością.
-Jak mnie nazwałaś? – Zapytał podchodząc do mnie.
-A normalnie, a jak mam cię nazywać…Piękna Istota, Lokowate
Cudo czy może Błyszczący Celebryta.- Zapytałam.
-Wystarczy Harry, ale pewnie to dla ciebie za trudne, więc
zwracaj się do mnie Wasza Wysokość. – Powiedział wypinając pierś do przodu.
Teraz to ja nie wytrzymałam, wybuchnęłam śmiechem. Po chwili i On do nas
dołączył. To byli naprawdę zabawni goście z nimi na pewno nie da się nudzić.
-Dobrze już się nie gniewaj Haroldzie. –Powiedziałam.
-Nie jestem Harold tylko Harry.- Zapamiętaj.
-Okej będę pamiętać.
Było naprawdę gorąco. Nie mogłam wytrzymać już w tej
sukience. Niby jest przewiewna, ale nic to nie dawało. Nad jeziorem spędziliśmy
już ze dwie godziny a więc pora już coś zjeść. I tym zajęli się chłopcy. Nie
pozwolili mi się mieszać w ich prace. Dla mnie to i lepiej. Siedziałam sama i
szczerze powiedziawszy nudziło mi się. Jednak mogę powiedzieć, że nie na długo
byłam sama obok mnie usiadł Lou. Spojrzałam się na chłopaka na jego twarzy
widniał szeroki uśmiech, który ukazywał idealne białe uzębienie no może trochę przesadziłam,
że białe gdyż gdzie niegdzie było widać kawałki pomarańczowego warzywa a
mianowicie marchewki. Zaśmiałam się, co zdezorientowało chłopaka.
-Znowu podjadałeś chłopakom marchewki? -Zapytałam
-Aż tak widać? Moja skóra zrobiła się już pomarańczowa? -Zapytał
z powagą.
-Może nie aż tak, ale jeśli chcesz to ukryć to nie uśmiechaj
się. Wtedy nikt nie zauważy.- Poradziłam mu. Chłopak udawał, że się zastanawia.
Po chwili powiedział.
-Ale, jeśli przestane się uśmiechać to zaczną coś
podejrzewać.
-To wystarczy, że umyjesz zęby i tyle.
-To jest świetny pomysł gdyby nie ty nigdy bym nie wpadł na
ten pomysł.
Zapanowała niezręczna cisza, którą po chwili przerwał Tommo.
-A, więc powiedz mi, co jest miedzy Tobą a Zaynem?- Zapytał
Gdy usłyszałam to pytanie zachłysnęłam się powietrzem.
Szczerze nie spodziewałam się takiego pytania. Spojrzałam się na chłopców gdyż usłyszeli,
że się duszę. Szybko uśmiechnęłam się do nich, aby pokazać, że nic mi nie jest.
-Co masz na myśli, nie wiem, o czym mówisz- zaczęłam szybko
zaprzeczać.
-Tomi, proszę Cię nie jestem ślepy widzę, co się miedzy wami
dzieje, a powiem szczerze, że jestem z tego zadowolony. Pasowalibyście do
Siebie. Ty bałaganiara a on uwielbia
porządek. Przeciwieństwa się przyciągają. Piękna i Bestia, lecz tu musicie się umówić,
kto jest Piękną a kto Bestią to już zależy od was. Sprzedałam mu kuksańca w
ramie.
-Nic miedzy nami nie ma. A co twojego stwierdzenia mogę powiedzieć,
że jestem w 100% Piękną.
-Poczekaj chwilkę zobaczymy, co uważa twoja połówka. Zayn
powiedz mi, kim jesteś: Piękna czy Bestia?- Krzyknął do chłopaka. Czekałam na
odpowiedz Malika. Po chwili z jego ust padła odpowiedz.
-Bestia, ponieważ to kobieta jest zawsze Piękna.- Odparł.
Miałam wrażenie, że kiedy wypowiadał to zdanie patrzył się na mnie.
-Dobra dzięki za odpowiedz. A więc możesz być spokojna
rywalizacji nie będzie. Ale jest coś, co nie zauważyłem, cały czas się na
ciebie patrzy. To jest dobry znak ja ci mówię.- Powiedział głaszcząc się po
brzuchu.
-Tak ty masz zawsze racje.
-A żebyś wiedziała, dlatego nie ukrywaj swoich uczuć do
niego. Bo możesz stracić szanse na coś wspaniałego.- Powiedział w zamyśleniu.
-Mówisz jakbyś coś takiego przeżył. –Powiedziałam
-Może i przeżyłem.- Odparł
Jego słowa sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać czy ja coś
poważnego czuje do Zayna. To prawda podobał mi się, nie tylko z wyglądu, ale i
z charakteru, że był w stosunku mnie opiekuńczy, pobłażliwy. Uwielbiałam
przebywać w jego otoczeniu, co prawda strasznie mnie onieśmielał, ale to ma
swoje uroki. Przez cały czas moich rozmyślań Lou mi się przypatrywał czułam to.
Czekał na moją odpowiedź i jest tylko jedna odpowiedz.
-Cholera, On mi się chyba podoba.- Powiedziałam pod nosem.
Miałam nadzieje ze chłopak tego nie usłyszy myliłam się.
-Ha, wiedziałem przed wujkiem Lou nie da się nic ukryć.
-Cicho, nikt nie może wiedzieć. Chociaż na razie.- Powiedziałam.
-Spokoje nic nikomu nie powiem, ale nie zwlekaj z tym, bo
stracisz szanse. Pamiętaj.
Po półgodziny posiłek był gotowy. Muszę przyznać, ale
chłopcy się postarali. Kawałek mięska to mi się podobało, ale moją uwagę
zwróciła góra surówki, którą miałam na talerzu. Spojrzałam się na nich.
Zauważyłam cwany uśmieszek Harrego. Jemu było do śmiechu, ale nie mi. Jednak
nie kłóciłam się gdyż byłam za bardzo głodna. Zjadłam spokojnie posiłek w
gronie osób, które dużo dla mnie znaczą. Podczas spożywania posiłku nie
zabrakło rozmów i wygłupów. Po krótkim odpoczynku Niall wpadł na pomysł, aby
zagrać w siatkówkę. Niestety ja nie mogłam a więc byłam sędzią a że była ich
piątka wiec jeden z chłopaków również musiał zrezygnować. Na ochotnika zgłosił
się Zayn. Zauważyła delikatne spojrzenie, Lou który zaczął ruszać śmiesznie brwiami.
Rozśmieszył mnie tym gestem po chwili wystawiłam mu język. Zayn przysiadł koło
mnie. Kiedy przez przypadek dotknął mnie dłonią poczułam tak zwane motyle w
brzuchu.
-Dobra gołąbeczki tylko dobrze przyznawać punkty i
pamiętajcie moja drużyna ma wygrać. – Powiedział, Lou, który był, w druzynie z
Liamem natomiast Harry był z Niallem a z tego, co słyszałam to Niall jak i jego
partner nie umieją grać. Powinnam być neutralnym sędzią, ale co zrobić byłam na
celowniku Pana Marchewki. Nie chciałam ryzykować, co może mi zrobić. Chłopcy
rozpoczęli mecz. Powiem szczerze, że walka była wyrównania drużyna Harrego się
starała. Razem z mulatem kibicowaliśmy oby dwóm drużyną, ale szczerze po kilku
minutach po rozpoczęciu meczu zajęliśmy się rozmową a wiec straciliśmy wątek
ich gry. Potem mieliśmy problem rozstrzygnąć, kto wygrał. Po chwili narad zdecydowaliśmy remis. Chłopcy
nie byli z tego zadowoleni. Niestety nie mogą narzekać, bo to my byliśmy
sędziami.
-To nie fair, uważam, że nie powinno być remisu to my
powinniśmy wygrać.- Powiedział Lou.
-Masz racje, ale sędziowie byli zbyt zajęci sobą. Nie
zwracali uwagi na Nas. –Powiedział Liam.
-My tylko rozmawialiśmy nie wiem, o co się czepiacie, a może
jesteście zazdrośni, że ja spędziłem miłe chwilę z tak urodzą i śliczną
dziewczyną a wy pociliście się w trakcie grania.- Powiedział Zayn.
-A żebyś wiedział, że zazdrościmy.- Powiedział Niall i
usiadł po mojej lewej stronie.
-Oj dla każdego znajdzie się miejsce u mego boku. – Powiedziałam
i już po chwili byłam już przygnieciona przez wszystkich.- Wiem, że mnie tak kochacie,
ale ja jeszcze pragnę trochę pożyć.
-Nie narzekaj, daj nam się nacieszyć. – Powiedział Harry.
Byliśmy w tej pozycji jakiś czas aż w końcu jeden z nich
zaczął narzekać i był to oczywiście Lou.
-Ej może już skończymy wszystko mi już zdrętwiało.- Powiedział
Lou.
-Jestem za. – Powiedziałam na samym spodzie.
Po chwili wszyscy już siedzieli normalnie. Każdy odpoczywał
po wysiłku fizycznym jak i psychicznym. Rozmawialiśmy o rodzinie, zabawie czy
też chłopcy opowiadali mi śmieszne historie, jakie im się przytrafiły. To było
naprawdę zabawne. Na dworze robiło się już ciemno. Każdy nie miał już siły na
nic. Szczerze ja również może nie zrobiłam dzisiaj nic wyczerpującego, ale samo
siedzenie jednak może zmęczyć.
-Powiedzcie mi, co teraz?
-Ale, co masz na myśli? -Zapytał, Liam.
-No, kiedy wracamy, już się ciemno robi. A jutro pewnie
macie jakiś wywiad lub próbę.- Zaczęłam mówić, ale przerwał mi śmiech
chłopaków. Nie miałam pojęcia, o co chodzi. Przecież ja nie powiedziałam nic
śmiesznego. Spojrzałam się na wszystkich po kolei czekając aż łaskawie mi powiedzą,
o co chodzi.
-No, bo wiesz Tomi to był taki spontaniczny pomysł, na jaki
wpadliśmy z chłopakami w domu. Postanowiliśmy zostać trochę dłużej nad
jeziorem. – Powiedział Liam.
Spojrzałam się na nich jak na wariatów. Miałam nadzieje, że
żartują. Tego się nie spodziewałam. Zaczęłam się głośno śmiać. Chłopcy
spojrzeli się na mnie.
-Chyba to jakiś żart?- Kiedy się już uspokoiłam, zapytałam?
-To nie jest żaden żart. Spędzimy ze sobą aż 2 dni, cieszysz
się?- Zapytał Niall.
Nie mogłam nic wyksztusić, byłam zbyt zaskoczona tą
wiadomością. Ja nic nie wiedziałam. Nawet nie mam ze sobą żadnych ubrań. Nie
jestem przygotowana na taki wypad. Westchnęłam.
-Czemu nic mi nie powiedzieliście wcześniej wtedy mogłabym
spakować ubrania. – Powiedziałam z wyrzutem.
-Mogłaś je wziąć, ale wolałaś zabrać słodycze. A najlepsze
jest to, że mówiliśmy Ci abyś wzięła ubrania, ale byłaś tak zajęta. Szczerze to
myśleliśmy, że je wzięłaś. Cóż okazało się inaczej. Najwyżej Zayn Ci coś
pożyczy.- Powiedział Lou.
Spojrzałam się na chłopaka, który się do mnie delikatnie
uśmiechnął. Och normalnie się rozpływam.
-Nie mam nic przeciwko. W końcu jestem uważany za faceta,
który się najlepiej ubiera z całej piątki.- Powiedział dumnie wypinając klatę.
Po chwili któryś z chłopaków walnął go w głowę. To było zabawne.
-To nie, dlatego, po prostu wiemy, że masz więcej przy sobie
ubrań i tyle. W końcu zawsze zabierasz ze sobą całą szafę.- Powiedział Harry.
Spojrzałam na mulata, na jego twarzy widniał mały grymas.
Poznałam trochę chłopaków i mogę stwierdzić, że mają racje, co do Zayna. Lubił
dobrze wyglądać uważam, że chłopak również musi dbać o siebie.
Podeszłam do chłopaka i Obiełam go. On odwzajemnił ten gest.
-Nie przejmuj się Oni tylko Ci zazdroszczą.- Powiedziałam.
-Tak myślisz?- Zapytał dziecięcym głosem.
-Zdecydowanie.
- Oj dajcie już spokój ile można patrzeć na te czułości.- Powiedział
Harry.
-Zazdrościsz i tyle. – Powiedzieli pozostali.
Chłopcy w końcu postanowili rozłożyć namioty, dla mnie to niepojęte
żeby rozkładać je o tej porze. W końcu jest już ciemno. Ich sprawa jakoś muszą
sobie poradzić. Kiedy zabrali dany przedmiot z samochodu narzekali na siebie nawzajem,
że tak późno to robią. A ja tylko się śmiałam za każdym razem jak komuś coś nie
wyszło. Co chwilę Niall potykał się o jakąś rzecz.
-Przestańcie się ze mnie śmiać. To wcale nie jest zabawne.
Omal straciłem zęby, moje kochane. – Chłopak zaczął dotykać swoich zębów. Coś
mi się wydaje, że ktoś tu oszalał. Dopiero po chwili się zorientowałam, że są
tylko trzy namioty to dało mi do myślenia. Jak my będziemy spać.
-Chłopcy, dlaczego są tylko trzy namioty?- Zapytałam, choć
już znałam odpowiedź.
-No, bo wiesz nie mamy więcej namiotów, bo w ostatnie
wakacje pewien nie mądry chłopak podpalił go, kiedy bawił się w Indianina.
Nawet nie powiem, kto to zrobił, bo to nie ważne. – Powiedział Liam pokazując
palcem na Lou.
No tak ten to jak zawsze ma świetne pomysły.
-Ale nie martw się masz możliwość wyboru, z kim chcesz
spać.- Powiedział Harry.
Zaczęłam rozmyślałam właśnie o tym. Musiałam się dobrze
zastanowić gdyż zły wybór i koniec ze mną. Harry z tego, co słyszałam śpi nago,
a taki widok to nie moja bajka. Z Niallem w jednym miejscu to gwarantowana
śmierć i możecie się domyśleć, dlaczego. Lou strasznie się rozwala i
lunatykuje. Liam natomiast strasznie chrapie. Zostaje mi tylko Zayn, on jest
śpiochem tak jak ja. A więc zdecydowałam. Podniosłam głowę, chłopcy wyczekiwali
na moją odpowiedź.
-Po dość krótkich przemyśleniach zdecydowałam się być
lokatorką Zayna gdyż to dla mnie najbardziej korzystna oferta. –Powiedziałam
-Po prostu powiedz, że Ci się podoba a Nas nie lubisz.- Powiedział
Niall.
Nie wiedziałam, co powiedzieć zaskoczyła mnie ta wypowiedź.
Skąd to przyszło mu do głowy. Zayn też się dziwnie zachowywał.
-Nie powiedziałam, że was nie lubię, po prostu myślę, że
przy nim spokojnie zasnę, gdyż również jak ja lubi spać.- Wytłumaczyłam.
Choć wiedziałam, że nie przekonało ich to.
-Dobra, dobra nie tłumacz się już. – Powiedział Lou.
Chłopcy rozeszli się do swoich namiotów, natomiast ja
siedziałam jeszcze jakiś czas na pieńku koło ogniska, które wcześniej
rozpaliliśmy, to była ciepła noc. Rozmyślałam o swoim cały życiu, co się
wydarzyło i co może się jeszcze wydarzyć. Po chwili przysiadł się do mnie Zayn.
-Proszę, mam nadzieje ze będzie dobre.- Powiedział wręczając
mi krótkie spodenki i koszulkę z podobizną mapeta. Podobała mi się. Wzięłam
wszystko od chłopaka.
-Dziękuje i przepraszam, że musiałeś pożyczać mi ubrania.
-Nie masz, za co przepraszać, nie gniewam się ani nic.- Odparł
obejmując mnie.
Czułam się bezpieczna w jego ramionach, które były silne i
takie ciepłe. Opiekuńczość z nich płynęła. Siedzieliśmy tak jakiś czas. Po
chwili przyszli pozostali. Niall trzymał w dłoni gitarę, której wcześniej nie
zauważyłam.
-Koniec tych czułości czas na zabawę. –Powiedział Liam.
I tak zaczęła się na nowa zabawa. Spędziliśmy razem naprawdę
cudowne chwilę. Kiedy spojrzałam na telefon zauważyłam, że jest już po północy.
Byłam trochę zmęczona, więc przeprosiłam chłopców i poszłam do wskazanego
wcześniej namiotu, który dzieliłam z Zaynem. Przebrałam się w ubrania i tak
sobie jakiś czas siedziałam nawet nie mam pojęcia ile czasu minęło, kiedy
chciałam już wstać poczułam, że ktoś na mnie upada. Przestraszyłam się gdyż nie
spodziewałam się niczego takiego. Po chwili poczułam ciche ,,Przepraszam” od
razu rozpoznałam ten głos, to był mój współlokator. Chłopak podniósł się delikatnie,
ale wciąż wpatrywał się w moją twarz może nie wiele było widać gdyż było ciemno,
ale jego oczy wydawały się błyszczeć jak płomienie. Poczułam jego dłoń na
policzku. Była taka delikatna i ciepła. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
-Masz takie piękne oczy, które wciągają mnie jak w otchłań.
Nie mogę przestać się patrzeć.- Szepnął.
Nie mogłam wyksztusić żadnego słowa, po chwili poczułam jego
usta na swoich, były takie delikatne. Na początku było to muśnięcie ust,
następnie pogłębił pocałunek. Wplótł swoje dłonie w moje włosy. Obiełam go
wokół szyi. To było wspaniałe uczucie, od razu poczułam ciepło rozchodzące się
po całym moim ciele. Całowaliśmy się tak jakiś czas, żadne z nas nie mogło
przestać a raczej nie chciało czułam to w jego odważnych pocałunkach. Kiedy się
od siebie oderwaliśmy ciężko było nam oddychać. Musiałam złapać oddech. Co
jakiś czas zerkaliśmy na siebie. Nie mogłam uwierzyć w to, co się przed chwilą
stało. Siedziałam tak z dłonią na ustach. Było mi strasznie gorąco. Pierwszy
odezwał się mulat.
-Przepraszam nie powinienem tego robić. To było
nieodpowiednie zachowanie z mojej strony. – Powiedział a następnie położył się
obok mnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Miałam całkowitą pustkę w głowie.
-Dobranoc Tomi.- Po chwili ciszy, jaka panowała w namiocie
odezwał się chłopak.
-Dobranoc Zayn.- Odparłam cicho.
Długo nie mogła zasnąć, ciągle miałam w głowie wcześniejsze
wydarzenie. Byłam jeszcze pobudzona. Dopiero po jakimś czasie zasnęłam.
Obudziłam się nad ranem gdyż było mi strasznie gorąco.
Dlatego nie lubię spać w namiocie, bo zawsze jest w nim gorąco to jest męczące.
Kiedy chciałam się przewrócisz na plecy, poczułam coś ciężkiego na brzuchu.
Spojrzałam w kierunku ciężaru trochę się zdziwiłam mianowicie Zayn przez sen
musiał mnie objąć. Odwróciłam szybko głowę, lecz po chwili znów zwróciłam ją w
stronę twarzy chłopaka. Była taka spokojna, bez żadnych zmartwień. W namiocie
unosił się zapach jego perfum i papierosów. Po woli podniosłam jego rękę tak,
aby go nie obudzić. Po trudzie w końcu mi się udało. Wyszłam z namiotu, od razu
świeże powietrze uderzyło mnie. Słońce dopiero wstawało. To był piękny widok.
Podskokiem udałam się na pieniek i usiadłam na nim. To był czas na moje
rozmyślenia nikt mi nie przeszkadza. Cisza, spokój dookoła pełno drzew i śpiew
ptaków. Zastanawiałam się czy to nie za szybko się dzieje. Szczerze mogę
powiedzieć podobało mi się wczoraj to, co zrobiliśmy, ale… no właśnie zawsze
jest jakieś, ale. Co chwilę wpadały mi jakieś nowe teorie o tym wszystkim.
Westchnęłam. Poczułam dłoń na ramieniu podniosłam głowę do góry a tam
zauważyłam Lou. Uśmiechnęłam się do niego. Chłopak usiadł koło mnie.
-Co jest młoda, dlaczego tak wcześnie wstałaś? Z tego, co
mówiłaś wczoraj to jesteś osobą, która uwielbia spać.- Powiedział.
-Nie mogłam spać, było mi strasznie gorąco. Więc teraz sobie
siedzę i rozmyślam- odparłam.
Siedzieliśmy w ciszy jakiś czas.
-Co cię gryzie? Widzę to po tobie.-Powiedział.
Wahałam się czy mu powiedzieć w końcu zdecydowałam się
powiedzieć.
-Wczoraj coś się wydarzyło między mną a Zaynem.- Powiedziałam
cicho tak, aby tylko on usłyszał. Zauważyłam uśmiech na jego twarzy, no tak to
była osoba, która powiedziała, że pasujemy do siebie.
-A dokładniej, co się stało?- Zapytał również cicho.
-Ehh…..całowaliśmy się.- Odparłam
-Ja wiedziałem, że między wami coś jest. A teraz pewnie
toczysz wewnętrzną walkę.- Powiedział spoglądając na mnie.
-To prawda, boję się….że znowu zostanę skrzywdzona i nie uda
mi się podnieść. Z jednej strony coś mnie przyciąga do niego a z drugiej strony
coś jest nie tak.- Powiedziałam. Obejmując swoje kolana.
-Co masz na myśli?
-I właśnie w tym problem, że nie mam pojęcia.
-Powiem Ci coś, co wiem. Zayn to świetny chłopak, nigdy
nikogo nie skrzywdził. Jest opiekuńczy i czuły. Jak również wyrozumiały. Kiedy
ktoś ma problem stara się pomóc. To złoty chłopak. Więc nie masz się, co bać. Z
nim krzywda Ci nie grozi.
Dokończył swoją wypowiedz a następnie udał się do namiotu a
ja zostałam sama. To dało mi do myślenia. Uśmiechnęłam się do siebie. Lou to
taki dobry wujek, który wysłucha Cię a potem doradzi jak najlepiej zrobić. Wiem
jedno, co muszę zrobić będę musiała porozmawiać z Zaynem o tym wszystkim, co
się wydarzyło dzisiejszej nocy.