Na drugi dzień obudziłam się bardzo wcześnie, obawiałam się
dzisiejszego obiadu z moją rodziną. Mieli być też chłopcy. Szczerze obiad mi
nie przeszkadza tylko konfrontacja mamy z Zaynem. Z tego, co zauważyłam wczoraj
moja matka i siostra uwielbiają wszystko sobie ustalać. Przecież ja dopiero od
nie dawna jestem z Zaynem a one obmyślają nasz ślub. O takich rzeczach myśli
się wtedy jak dobrze poznało się osobę. A tego nie można zrobić w tak krótkim
czasie. Ludzie poznają się całe życie. Mam nadzieje, że nic głupiego nie
wymyślą. Za oknem słońce powoli budziło się do życia. Wstałam z łóżka i
otworzyłam na oścież okno. Od razu uderzyło mnie świeże, letnie i poranne
powietrze. Pierwszy raz od dawna mogę powiedzieć, że wyspałam się. Wzięłam
paczkę papierosów i udałam się na balkon. Usiadłam na krzesełku i już po chwili
miałam w ustach papierosa. Smak nikotyny wypełnił moje płuca. To było takie
odprężające uczucie. Wiele osób mówiło mi abym rzuciła, ale tak łatwo się nie
da. Ile razy próbowałam a kończyło się to tak jak zwykle. Mój rekord to dwa
dni. Może kiedyś uda mi się rzucić całkowicie. A do tego czasu będę się cieszyć
tym, co mam teraz. Na ulicach robiło się coraz bardziej tłoczno. Pewnie śpieszą
się do pracy lub zaprowadzić dzieci do przedszkola lub szkoły. Co chwile można
było usłyszeć klakson samochodu. W tych czasach jest dużo ludzi, którzy się
śpieszą. Również moje życie nabierało tempa. Dzisiejsze plany miałam skąpe.
Obiad był dopiero na drugą. Spojrzałam do pokoju, od razu zauważyłam, że czeka
mnie dużo sprzątania. A szczerze nienawidziłam tego. To jest najgorsze zajęcie
na świecie. Mi taki bałagan odpowiada. Uśmiechnęłam się do siebie. Dobrze, że w
naszym związku to, Zayn lubi sprzątać. Wyrzuciłam papierosa do popielniczki i
udałam się do kuchni w celu jak sami pewnie się domyślacie. Muszę się dobrze posilić,
aby sprzątnąć całe mieszkanie. Zrobiłam sobie ulubione kanapki z moim
wyśmienitym kremem czekoladowym. Do tego szklanka ciepłego mleka. Doskonały
posiłek na rozpoczęcie dnia. Kiedy tak rozkoszowałam się kanapkami zadzwonił
mój telefon. Szybko wstałam z krzesła i odebrałam.
-Halo?- Zapytałam z pełną buzią.
-Halo, słońce. Wszystko w porządku? Coś nie wyraźnie
mówisz.- Powiedział mulat.
-Nic mi nie jest. Co tam?
-A zadzwonić już nie mogę do swojej dziewczyny?
-No oczywiście, że możesz, szczerze cieszę się, że dzwonisz.
Tęsknie za tobą.- Powiedziałam.
To była szczera prawda, przez tyle czasu się z nim nie
widziałam i brakuje mi tego cudownego faceta.
-Ja również za Tobą tęsknie, więc może otworzysz mi drzwi.
Zdziwiłam się tym, czego chciał. Podeszłam do drzwi i
otworzyłam je. Po drugiej stronie stał mój kochany chłopak. Uśmiech nie
schodził mu z twarzy. Rzuciłam mu się na szyje. Od razu mnie objął. Do moich
nozdrzy wleciał piękny zapach jego perfum. Uwielbiałam je.
Oboje weszliśmy do środka cały czas trzymając się za ręce.
Zauważyłam jak chłopak rozgląda się po mieszkaniu, po chwili zaczął kiwać
głową. Doskonale wiedziałam, o co mu chodzi.
-Nic nie mów.- Powiedziałam siadając na krześle i kończąc
moje małe śniadanie. Chłopak usiadł obok mnie i cały czas mi się przyglądał.
Czułam jego palący wzrok na mnie. Modliłam się w duchu, aby przestał, ale
najwyraźniej podobało mu się to. W końcu zjadłam i zaczęłam sprzątać po sobie.
Poczułam jak silne ramiona chłopaka obejmują mnie w tali. Po
czym poczułam jego usta na swojej szyi. To było przyjemne. Czułam bijące ciepło
od jego klatki piersiowej.
-Zayn, muszę sprzątnąć dom.
-Zaraz Ci pomogę. - Powiedział, obracając mnie i po chwili
mnie delikatnie pocałował a następnie nasz niewinny pocałunek zamienił się w
coś namiętnego. Tak długi czas, kiedy się nie widzieliśmy właśnie teraz się
ukazywał. Objęłam go za szyje. Mulat posadził mnie na blacie nie przerywając
całowania. Moje dłonie włożyłam w jego czarne włosy, były takie miękkie w
dotyku. Natomiast jego błądziły na moich plecach. W końcu musieliśmy przerwać tę czynność gdyż
brakowało nam powietrza. Uśmiechnęłam się do niego, chłopak odwzajemnił
go.
-Zacznijmy sprzątać, bo się nie wyrobimy.- Powiedziałam.
-Yhym.- Przytaknął chłopak i zestawił mnie z blatu.
Stanęliśmy na środku. Szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy, za co się wziąć. Opadły
mi ręce. Jak ja mogłam dopuścić mieszkanie do takiego stanu. Przygotowałam
wszystkie środki czystości i tak zaczęliśmy sprzątać przy tym wygłupialiśmy się
jak małe dzieci.Czułam się naprawdę cudownie przy nim. Mam wrażenie, że
gdybyśmy nie widzieli się dłużej to był chyba umarła. Zayn jest moim powietrzem,
bez którego nie mogę żyć. Całe te sprzątanie całkowicie nas zmęczyło. Zayn
położył się na kanapie, ja również chciałam się wygodnie ułożyć na kanapie. Nie
miałam innego wyjścia jak położenie się na plecach chłopaka. A muszę poinformować,
że ostatnimi czasy trochę przytyłam.
-Mi tam pasuje, ale wolałbym odwrotnie.- Powiedział i już po
chwili chłopak leżał na mnie. Zaczęłam się śmiać. No tak facet zawsze woli
górować. Spojrzałam w jego czarujące oczy. Były takie ciepłe i głębokie.
Poczułam na swoich ustach jak chłopak składa mi delikatny pocałunek. Po chwili
oddałam go. Wplótł swoje dłonie w moje włosy tym razem rolę się odwróciły. Tym
razem ja błądziłam po jego plecach. Jego usta schodziły niżej i już czułam jego
żarzące się usta na swojej szyi. To było wspaniałe uczucie. Ale tak jak zawsze
coś musi nam przerwać. A właściwie mój telefon. Zayn podał mi go. Odebrałam
połączenie natomiast chłopak wcale sobie nie przeszkadzał i dalej mnie całował.
-Halo.
-No siema, siostrzyczko, dzwonie do ciebie, aby upewnić się
czy na pewno będziesz na obiedzie.- powiedziała blondynka.
-Zdecydowanie będę. - Powiedziałam, szczerze chciało mi się
śmiać gdyż Zayn mnie łaskotał swoimi pocałunkami a raczej to wina jego kilku
dniowego zarostu.
-No dobrze, to już Ci nie przeszkadzam. Pozdrów ode mnie szwagra,
bo wiem, że jesteś z nim.
-Skąd niby takie przypuszczenia?
-Ja już swoje wiem.
-Okej. - Powiedziałam, żegnając się. Czy ona zawsze taka
jest?- Masz pozdrowienia od Gem.
-Skąd..?
-Nawet mnie nie pytaj. Sama się zastanawiam. A teraz dosyć
tych czułości. Musimy się szykować.- Powiedziałam, spoglądając na zegarek. Było
już po 12. A musimy się jeszcze
przygotować. Bo zdecydowanie za pięknie nie wyglądaliśmy. Mulat ze mnie wstał i
zaczął się kierować do drzwi.
-Gdzie ty idziesz? Przecież możesz wziąć prysznic u mnie. - Powiedziałam.
-Idę po ubrania. Wiedziałem, że nie wyrobie się jak zacznę
pomagać ci w sprzątaniu. - Powiedział, śmiejąc się.
Nie mogłam w to uwierzyć, od samego początku wiedział, że
nie wyrobiłabym się sama. Powinien, choć trochę wierzyć w to. Przygotowałam
sobie ubrania, w których planowałam wyjść. Wzięłam je do łazienki. Zamierzałam
wziąć szybki prysznic gdyż chłopak również musiał się umyć. Tak jak
postanowiłam tak też zrobiłam. Owinięta w ręcznik uświadomiłam sobie, że nie
wzięłam bielizny. Co ze mnie za kretynka. Mam nadzieje, że Zayn jeszcze nie
przyszedł. Uchyliłam delikatnie drzwi. Byłam szczęśliwa, że nie było w pokoju
chłopaka. Wyszłam szybko z pomieszczenia i bum wpadam na kogoś na szczęście
mulat mnie przytrzymał, gdyż gdyby nie on pewnie bym upadła. Spojrzałam na
niego. Od razu na moich policzkach pojawiły się wypieki. Chłopak przede mną nie
miał na sobie koszulki, widziałam całą jego klatkę piersiową. Była taka
wyrzeźbiona jak również widniało na niej wiele tatuaży. Wyciągnęłam dłoń w
stronę skrzydeł, które miał na samym środku. Były takie piękne.
Tkwiłam w takim stanie jakiś czas, aż w końcu się ocknęłam.
Spojrzałam w jego oczy. Wyrażały pożądanie, wręcz pragnienie. Kolor jego oczu
był wyraźniejszy. Chłopak pomógł mi wstać. Między nami panowała cisza. Żadne z
nas nie wiedziało jak zachować się w tej sytuacji.
-Nic Ci nie jest?
-Tak... Wszystko dobrze łazienka już jest wolna. - Powiedziałam
odchodząc od chłopaka. Uśmiechnęłam się delikatnie do chłopaka, to był jedyny gest,
na jaki mnie było teraz stać. Po chwili byłam sama w pokoju, usiadłam szybko na
łóżku. Złapałam się za poliki były takie ciepłe. Co za zawstydzająca sytuacja.
Jak ja teraz spojrzę mu w oczy. Usłyszałam jak w łazience leci woda.
Wykorzystałam sytuacje i szybko się ubrałam. Aby nie było więcej takich
niezręcznych sytuacji. Związałam włosy w wysokiego kucyka, ale nie za bardzo mi
się to podobało coś było nie tak. Zaczęłam próbować czegoś innego. Moje próby
skończyły się fiaskiem.
-Zdecydowanie, lepiej Ci w rozpuszczonych.- Usłyszałam za
sobą. Przestraszyłam się, czego skutkiem było upuszczenie szczotki.
-Nie strasz mnie ta....- Zaczęłam mówić, lecz kiedy się
odwróciłam doznałam szoku. Zayn stał przede mną w samym ręczniku. Krople wody
skapywały mu z włosów, również na lego ciele było ich dużo. Odwróciłam się
szybko. To dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Chłopak tylko się zaśmiał.
Poczułam jak podchodzi do mnie i nachyla się nade mną. Jego oddech drażnił moja
szyje.
-Wyglądasz bardzo pociągająco z tymi rumieńcami.- Powiedział
swoim niskim głosem. Po moim ciele momentalnie przeszły dreszcze. Jak również
jeszcze bardziej się zawstydziłam.
Chłopak pocałował mnie w policzek i odszedł do drugiego pokoju po swoje
ubrania i z powrotem wszedł do łazienki.
O mój boże, ja tu zaraz zginę. Wstałam szybko z krzesła i
udałam się na balkon w celu zapalenia papierosa. Potrzebowałam tego, aby
opanować wszystkie emocje. On tak seksownie wyglądał w tym ręczniku i jeszcze
te krople wody. Również zauważyłam, że pozbył się kilku dniowego zarostu.
Zdecydowanie wolałam go z nim. Wtedy wyglądał jeszcze bardziej pociągająco.
Zakryłam twarz dłońmi, za dużo sobie wyobrażam. Wzięłam głęboki wdech, po czym
zaciągnęłam się papierosem.
-Wiedziałem, że Cię tu zastanę. - Powiedział chłopak
siadając koło mnie i tak samo zaczął palić.
-Musiałam, zapalić.- Zaczęłam się tłumaczyć. Mój głos trochę
drżał. A to wszystko wina jego osoby.
-Rozumiem. Za 20 minut będziemy się zbierać.
-Okej. Jeszcze delikatny makijaż i poprawie włosy i możemy
jechać.- Powiedziałam wstając i kierując się do mieszkania.
-Zostaw rozpuszczone.- Spojrzałam na chłopka na jego twarzy
widniał delikatny uśmiech. Po czym pokazał palcem na moja szyje.
Złapałam się za nią i szybko pobiegłam do lustra. To, co
zobaczyłam zbiło mnie z nóg. No nie. Jak ja to zakryje.
-Zayn to wszystko twoja wina. Jak ja to zakryje. Usłyszałam
tylko śmiech chłopaka. No tak dla niego to nie problem teraz, ale jak inni to
zauważą to nie dadzą nam żyć.
-Przesadzasz. Uważam, że to całkiem urocze.- Powiedział
podchodząc do mnie i obejmując mnie.
-Uhhh....Co ja z Tobą mam. Podaj mi tą arafatkę. Może uda
się to zakryć.
-Co zrobisz jak zapytają się o nią. W końcu jest lato, ponad
30 stopni w słońcu. Jak im to wytłumaczysz?
-Powiem im, że mam chore gardło.
-Taa, bo w to uwierzą, wczoraj normalnie z nimi rozmawiałaś
a dzisiaj nabawiłaś się bólu gardła. To jest nie dorzeczne.
-Przestań narzekać, będzie dobrze. Na pewno mi uwierzą
przecież jestem taka przekonywująca.
Usłyszałam tylko śmiech. Odwróciłam się do chłopka on od
razu spoważniał. Przymrużyłam oczy.
-Grabisz sobie Malik, grabisz.
-Oj nie złość się na mnie. Złość piękności szkodzi.
-Mi to nie grozi, ale tobie na pewno. Czy to nie kurze
łapki.- Powiedziałam poważnie wskazują na jego oczy. Chłopak od razu spojrzał w
lustro. Zaczął się przeglądać, lecz po chwili zorientował się, że żartowałam.
Odwrócił się w moją stronę i zaczął iść w moim kierunku. Zaczęłam się cofać.
Moim planem była ucieczka do łazienki. Szybko się odwróciłam, ale nic z tego
chłopak był ode mnie szybszy. Zaczął kręcić się ze mną.
-Zayn proszę, nie dobrze mi.
-Puszczę Cię, jeśli mnie przeprosisz.
-Nigdy w życiu.
-W takim razie jeszcze trochę się razem pokręcimy.
Minęło dobre dwie minuty. Nie mogłam już wytrzymać.
-Przepraszam.
Poczułam od razu efekt moich przeprosin, gdyż stałam już na
podłodze, a raczej siedziałam. Nie miałam siły, aby stać. Wszystko wokół się
kręciło. Poczułam jak chłopak siada obok mnie.
-Nie mogłaś wcześniej, przeprosić. Nie dobrze mi aż.
-Było się tak nie upierać przy tych przeprosinach. Musimy
się zbierać. Nie chce się spóźnić.- Powiedziałam wstając, ale nadal kręciło mi
się w głowie, czego skutkiem był upadek na chłopaka.
-Cholera, to już kolejny raz dzisiaj.
-Mi się podoba ta sytuacja.- Powiedział, całując moje usta.
-Dosyć Malik, trzeba wstawać.
-Jak sobie życzysz Styles.
Do tej pory nie przyzwyczaiłam się do tego nazwiska. W końcu przez tyle lat posługiwałam się
innym. Poprawiliśmy nasze ubrania i
wyszliśmy z mieszkania. Na szczęście nie było żadnego, paparazzi, więc w
spokoju mogliśmy udać się do moich rodziców. Nasza podróż minęła bardzo
przyjemnie. Śmialiśmy się z wypowiedzi różnych ludzi, którzy byli gośćmi w
radiu. Kiedy byliśmy już przed domem, mój żołądek gwałtownie zmalał. Bałam się tego,
co mogę zobaczyć lub też, co może się wydarzyć. Chłopak widział moje zdenerwowanie,
więc chwycił moją dłoń w swoją. Dopiero w tym momencie zauważyłam, jakie
wielkie ma dłonie w porównaniu z moimi to nic.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Damy sobie radę. Zobacz
chłopaki już są. - Powiedział pokazując samochód, który należał do zespołu.
-Będzie dobrze, będzie dobrze.- Zaczęłam sobie powtarzać. Chłopak
tylko się zaśmiał i mocniej zacisnął nasze dłonie. Im bliżej byłam drzwi tym
bardziej było mi gorąco i to nie była całkowita wina arafatki. Nawet nie
zdążyliśmy zadzwonić do drzwi a już ktoś je otworzył. Przed nami stała moja mama
i Gem. Uśmiechnięte od ucha do ucha. Nie wróżyło to nic dobrego.
-No w końcu jesteście, już się martwiliśmy, nie
odbieraliście telefonów. Już mieliśmy dzwonić po szpitalach czy nic wam nie
jest.- Powiedziała Gem podkreślając ostatnie zdanie.
-Były korki w mieście i tak wyszło.- Zaczęłam tłumaczyć, po
czym weszliśmy do środka.
Zayn kulturalnie przywitał się z moją mamą i Robinem i Gem..
A na końcu z chłopakami. Jak również podziękował za zaproszenie i zapytał czy w
czymś pomóc. Kobieta podziękowała za chęci, ale wszystko było już gotowe. Gem
stanęła obok mnie.
-Szwagier już się podlizuje mamie.
Od razu wbiłam jej łokieć w żebra. Dziewczyna zasyczała i
spojrzała się na mnie.
-Ej to bolało.
-To miało boleć.- Powiedziałam i wytknęłam jej język.
Następnie ruszyłam do pozostałych. Przywitałam się z Robinem i chłopakami.
Świetnie czułam się w ich towarzystwie. Naszą konwersacje przerwała mama
wołając wszystkich do stołu. Mi przypadło miejsce naprzeciwko Zayna. Trochę mnie to krępowało po tych dzisiejszych
wydarzeniach. Zaczęliśmy posiłek. Mama pamiętała, aby przygotować coś takiego,
aby Zayn mógł zjeść . I powiem szczerze, że zrobiła tego bardzo dużo a przede
wszystkim smaczne. Wszyscy zaczęliśmy
wychwalać jej zdolności kulinarne.
-Mówcie mi więcej.- Powiedziała żartobliwym głosem przy tym
machając dłońmi, co wywołało śmiech u wszystkich.
Podczas obiadu zrobiło mi się gorąco. Dyskretnie zaczęłam
poprawiać arafatkę. Zayn to zauważył i zaśmiał się pod nosem. Po chwili
odezwała się mama.
-Cas, czemu nie zdejmiesz tego. Jest przecież gorąco.
Cholera, musiałam coś wymyślić, Zayn już ledwo wytrzymywał.
-Po prostu troszkę nadwyrężyłam gardło.- Powiedziałam udając
chrypę, co nieźle mi wychodziło.
-To coś ty robiła dziecko?- Zapytał Robin.
-A takie różne rzeczy.....- Zaczęłam szybko mówić.- W
przyszłym....tygodniu planuje iść na przesłuchanie i tak już ćwiczę a na
dodatek wczoraj zjadłam lody i to był błąd.
-Na przesłuchanie?- Zapytał Harry.
-Tak, wyobraź sobie, że idę na takie jedne. Mówię Ci
normalnie super reklama się szykuje.
-Tak, a jaka?- Zapytała Gem.
Co by tu wymyślić... Wszyscy się na mnie patrzyli.
-Reklama na temat hot- dogów. - Szybko powiedział mulat. Co wywołało,
że każdy zamilkł.
-Na prawdę?
-Taa...k. Mam reklamować hot-dogi. Zawsze marzyłam o takiej
reklamie. - powiedziałam zajadając się jedzenie. Spojrzałam na chłopaka.
Wyczytałam z jego ruchu warg słowo przepraszam.
-Musiał być bardzo wyczerpujący ten trening.- powiedziała
moja starsza siostra.
Omal nie zadławiłam się jedzeniem. Gem i Harry wybuchli śmiechem.
Pozostałym również chciało się śmiać. Kiedy wszystko było już okej, Gem dalej
drążyła ten temat.
-Ale ktoś pewnie z Tobą ćwiczył, w końcu samemu to tak
nudno, nie? Najlepiej, aby był to ktoś z naszego bliskiego otoczenia. Wtedy
można ćwiczyć różne pozycje, do których są potrzebne dwie osoby.
I właśnie w tym momencie to, Zayn prawie się udusił. No a
więc co teraz powiesz.
-Co Wam jest. Oboje jakoś dziwnie się zachowujecie.
Spojrzeliśmy na siebie i po chwili powiedzieliśmy
jednocześnie.
-Nie, nic się nie dzieje, wydaje się Pani/ mamo.
Wszyscy się śmiali z nas. A mi nie było do śmiechu tak samo
Zaynowi. W końcu cały czas nas męczyli. Schowałam głowę w dłoniach. Gorzej już
nie mogło być, tak też myślałam, ale najgorsze właśnie się zaczęło.
-Zmieniając temat, Zayn powiedz mi jak jest między wami?
-Wszystko jest w porządku. Cas to cudowna osóbka.
-Bardzo się cieszę, jak tak patrzę na was, to widzę, że do
siebie pasujecie. Normalnie 100 procentowe dopasowanie. W takim razie Zayn mów
mi An a najlepiej mamo.- Powiedziała kobieta.
Na te słowa Ja i Harry zareagowaliśmy jednoznacznie. A
mianowicie oboje wypluliśmy nasze soki.
Zrobiło się lekkie zamieszanie, chłopcy razem z Robinem i
Gem śmiali się z nas.
-Jak wy się zachowujecie przy stole i to jeszcze przy
gościach. Natychmiast mi to posprzątać.
Na czy skończyliśmy?
Wstaliśmy z naszym miejsc, po czym powiedzieliśmy
jednocześnie.
-Przepraszamy, to się nigdy nie powtórzy.
Zabraliśmy talerze i razem udaliśmy się do kuchni. Nie
mogłam już wytrzymać tego napięcia. Odłożyłam wszystko do zmywarki i usiadłam
na krześle. Harry obok mnie i do tego wymownie się na mnie patrzył.
-Na, co się tak patrzysz?
-Na moją małą siostrzyczkę, która kłamie jak z nut. Reklama
i ty? Niezły żart. Jesteś bardziej kreatywna.
-Musiałam coś powiedzieć. Ale to Zayn wyskoczył z tą reklamą
hot- dogów. Musiałam w to brnąć dalej.
-Rozumiem, a tak na serio to, po co Ci ta arafatka?- Zapytał
podejrzanie.
Westchnęłam, po czym zdjęłam ją z szyi. Chłopak zaczął się
śmiać. Prawie leżał na podłodze.
-To nie jest śmieszne, wyobrażasz sobie, co by było jak by
to zauważyła mama i Gem. Nie skończyłyby zadawać trudnych pytań.
-To prawda, ale teraz to Zayn ma przerąbane. - Powiedział
przeczesując włosy.
Wychyliliśmy się z kuchni, aby ocenić skutki całej rozmowy.
Chłopcy wraz z Robinem oglądali telewizje, natomiast mój chłopak siedział przy
stole z moją mamą i siostrą. Złapałam się za głowę. Wiedziałam, że to tak
będzie wyglądać. Musimy zacząć się zbierać. Spojrzałam na zegarek. Było już
kilka minut po piątej. Złapałam brata za rękę i ruszyłam do salonu.
-No to, co zbieramy się chłopaki. - Powiedziałam,
uśmiechając się znacząco.
-Już? Przecież jest jeszcze wcześnie.- Powiedziała kobieta.
-Chcielibyśmy jeszcze zostać, ale umówiliśmy się na 17: 30
ze znajomymi. - Powiedział Hazza.
-To prawda. Dziękujemy pani za gościnność. Przepyszny obiad.
- Powiedział Liam. Wszyscy przytaknęli.
-No dobrze, jak jesteście umówieni to nic nie można z tym
zrobić. Ale wpadajcie do nas. - Powiedziała.
-Chętnie skorzystamy.- Powiedział Zayn wstając z krzesła.
Pożegnaliśmy się. Każdy przytulił moją mamę. Zauważyłam, że coś szeptała
Zaynowi na ucho. Byłam ciekawa.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodów, w międzyczasie ustaliliśmy,
że pojedziemy na miasto. Wszyscy byli zmęczeni dzisiejszym obiadem i nie
dziwiłam się im, sama się nieźle namęczyłam. Zdjęłam szybko arafatkę. Od razu
poczułam ulgę. Zayn prowadził w ciszy. Ja również nic nie mówiłam. Ta cisza
trwała chyba wiecznie. Już chciałam się odezwać, ale wyprzedził mnie chłopak.
-Niezłą masz rodzinkę. Już wiem, po kim masz charakterek.- Powiedział
chwytając moją dłoń i całując wierzch. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Po 10
minutach byliśmy na miejscu. Chłopcy już czekali. Trzymając się za ręce
kierowaliśmy się w ich kierunku. Zwiedzaliśmy rynek miasta. Był taki piękny,
pełny życia. Zaczęłam się rozglądać po chwili moje oczy stały się jak duże
monety. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Puściłam rękę chłopaka i zaczęłam się
kierować w stronę straganów.
-Cas, co się dzieje?
Spojrzałam na chłopaków, mój wzrok utkwił na blondynie.
-Niall, czy ty widzisz to, co ja?- Zapytałam jąkając się.
Chłopak od razu spojrzał za mnie. Kiedy to zobaczył od razu wiedział, o co mi
chodzi.
-Festiwal słodyczy!!!!!!!!- Krzyknęliśmy jednocześnie i
pobiegliśmy w stronę straganów. Usłyszałam jedynie jak chłopcy się z nas
śmieją. To już mnie nie obchodziło liczyły się teraz słodycze. Boże było tak
dużo stoisk. Nie opcji, muszę je wszystkie odwiedzić. Na szczęście miałam przy
sobie sojusznika, który tak jak ja uwielbia łakocie. Pierwsze stoisko oferowało
czekoladę 98 %, razem, z Niallem skosztowaliśmy jej. Była taka wyrazista w
smaku. Taka czekoladowa. Chodziliśmy tak po każdym stoisku a było ich wiele i w
każdym tak wyjątkowe słodycze. Od czekolady po słodkie lizaki. Musieliśmy je
mieć, dlatego pokupowaliśmy trochę. Ten festiwal jest raz na dwa lata musieliśmy
wykorzystać okazję. Ludzie gapili się na nas jak na wariatów. Nawet nie
zauważyliśmy jak szybko zleciał czas. Usłyszałam wołanie chłopaków. Podbiegłam
do nich.
-Cas, zbieramy się jest już późno. Inni również się zwijają.
- Powiedział Lou.
-Okej, szczerze bolą mnie nogi. - Powiedziałam siadając na
chodniku. Siedziałam tak jak małe dziecko. W ręku miałam torbę ze wszystkimi
łakociami. Chłopcy poszli poszukać Nialla, gdyż podczas naszego szaleństwa
zgubiłam go. Ten czas się dłużył i dłużył. W końcu chłopacy go znaleźli. Szedł
zadowolony. Uśmiech nie schodził mu z ust. Ja również byłam zadowolona z naszej
wyprawy.
-Zbieraj się Cas.- Powiedział Harry.
-Nie chce mi się. Chyba zostanę tutaj. A jak odzyskam trochę
energii to wrócę do domu. - Powiedziałam rozkładając nogi wzdłuż.
-Nie możesz tutaj zostać, w nocy jest tu bardzo
niebezpiecznie.- Powiedział Liam.
-Phi, niech lepiej obawiają się mnie. Ja tak łatwo się nie
poddam.
Poczułam jak ktoś się nade mną pochyla, spojrzałam do góry.
Te oczy wszędzie bym rozpoznała.
-Wezmę Cię na barana, więc wstawaj.
Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech a oczy pojaśniały.
Wstałam szybko i wskoczyłam na plecy mojego ukochanego chłopaka. Będąc już na
plecach śpiewałam sobie dziecięcą piosenkę. Czułam się bosko. Szliśmy tak jakiś
czas. Powoli już zasypiałam. Objęłam chłopaka szyje.
-Zayn?
-Hmm.
-Wesz, że jesteś najcudowniejszym chłopakiem na świecie?
-Nikt mi tego jeszcze nie powiedział.
-W takim razie ja Ci to mówię. Kocham Cię Zayn. - Szepnęłam
mu na ucho i ucałowałam policzek.
-Ja Ciebie też.
Chłopcy tylko się przysłuchiwali nam. Co jakiś czas szeptali
sobie coś na ucho. Dotarliśmy do samochodów. Chłopak delikatnie ułożył mnie w
fotelu i zapiął pas. Po chwili sam zasiadł za kierownicą. Wszyscy ruszyliśmy do
domu chłopaków. Włączyłam radio, akurat leciała moja ulubiona piosenka. A mianowicie,,
Story of my life”. Zaczęłam sobie śpiewać pod nosem. Kiedy nadchodziła solówka
mulata ten sam zaczął ją śpiewać. Miał taki cudowny głos.
-Jesteś niesamowity.
-To ty jesteś niesamowita. Dzięki tobie czuje, że żyje. Jesteś
moim powietrzem, bez którego nie można żyć.
To były bardzo miłe słowa. W moich oku zakręciła się łezka.
Nawet nie zauważyłam jak znaleźliśmy się przed domem chłopaków. Wysiadłam z
samochodu a za mną Malik. Chłopcy byli już w środku. Po drodze jak jechaliśmy
zajadałam się słodyczami. Zayn ostrzegał mnie żebym tyle nie jadła, bo mi
zaszkodzi. I cholera jasna miał rację. Weszliśmy do domu. Każdy był czymś
zajęty. Zdjęłam niedbale buty i ruszyłam
do salonu. Gdzie rozsiadłam się na kanapie, obok mnie siedział Niall. Jego mina
mówiła mi wszystko. Był w takiej samej sytuacji, co ja. Najprościej na świecie
było nam nie dobrze. Nie chciałam przyznawać racji mojemu chłopakowi. Harry wraz z Liamem szykowali kolacje. Lou
robił kakao, a Zayn poszedł się chyba myć. Ja również chętnie był się umyła.
Jestem całkowicie spocona. Oparłam głowę o oparcie. Starałam się ograniczać
ruchy. Po dziesięciu minutach obok nas stanął Zayn. Wyglądał cudownie. Prawie
jak grecki Bóg, ale zdecydowanie ładniejszy od niego.
-Co wy tak siedzicie?
Żadne z nas nie chciało nic mówić, bo nie wiadomo jak by się
to skończyło.
-Czemu nic nie mówicie? Coś się stało?- Zapytał zdenerwowany.
Usiadł tak gwałtownie koło nas, co wywołało, że musiałam przyłożyć dłoń do
buzi. Mulat przyglądał się nam badawczo. Po chwili uświadomił sobie wszystko.
Zaczął się śmiać. Walnęłam go w ramię.
-A nie mówiłem. Może przynieść wam jeszcze cukierków.
-Nie wymawiaj dzisiaj słowa zaczynającego się, na cuk....- Powiedzieliśmy
poważnie.
-Okej, to może słod.....- Zaczął, ale nagle przerwał widząc
nasze twarze. Podniósł ręce do góry, że
się poddaje. - Zaraz wam przyniosę jakieś leki.
I tak znowu zostaliśmy sami, nie minęła nawet minuta a z
kuchni usłyszałam śmiech. To nie było śmieszne. Zażyliśmy jakieś okropne kropelki,
po których miało być nam lepiej. Po pół godziny zaczęły chyba działać. Chłopcy
już zjedli kolacje. Ja nie miałam ochoty na nią. Poczułam jak Malik chwyta moją
dłoń. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Każdy poszedł do swoich pokoi. W jego
pokoju jak zawsze panował porządek.
-W łazience masz ręcznik, możesz korzystać ze wszystkiego,
co tam znajdziesz.- Powiedział siadając na łóżku.
Weszłam do pomieszczenia, nalałam sobie ciepłej wody do
wanny. W międzyczasie zaczęłam się rozbierać. Na półkach było dużo kosmetyków.
Różne odżywki do włosów, jak również szampony. Mój chłopak lubił o siebie dbać.
Nie przeszkadzało mi to. Również uważam, że facet powinien robić coś z Sobą.
Weszłam do wanny pełnej ciepłej wody z dodatkiem jaśminowego olejku. Nie
chciałam za długo tak siedzieć, gdyż obok czeka na mnie Zayn. Po 10 minutach
wyszłam a następnie opatuliłam się ręcznikiem. I właśnie teraz sobie uświadomiłam,
że nie mam, w czym spać. Westchnęłam a następnie ruszyłam do pokoju. Delikatnie
wyjrzałam za drzwi. Zayn akurat przeglądał swój telefon.
-Zayn.
-Co tam?- Spytał odrywając wzrok od komórki.
-Właśnie sobie uświadomiłam, że nie ma, w czym spać. Możesz
mi pożyczyć coś.
-Jasne, poczekaj chwile.
Chłopak skierował się do swojej szafy, po chwili wrócił z
koszulką. Wręczył mi ją.
-Dziękuje.
-Nie ma sprawy, ale jeśli chciałabyś wiedzieć to wole Cię w
takiej wersji.
-Głupek.
Weszłam z powrotem do łazienki, ubrałam szybko ubranie. Jego
koszulka sięgała mi do ud. Materiał przeszedł jego zapachem. Wyszłam z
pomieszczenia. Zayna nie było. Zauważyłam, że drzwi balkonowe są otwarte. Mulat
stał przy barierce i palił papierosa. Podeszłam do niego i zabrałam mu papierosa,
po czym sama zaczęłam palić.
-Palenie szkodzi.
-Mogę Ci powiedzieć to samo.
-Masz rację. Bardzo seksownie wyglądasz mojej koszulce.
Zdecydowanie lepiej Ci w niej niż mi.- Powiedział, po czym pocałował mnie.
Odwzajemniłam ten gest. Spędziliśmy na balkonie jakiś czas po czy udaliśmy się
na spoczynek. Najpierw położył się chłopak później ja. Przytuliłam się do
niego.
-Dobranoc Cas.
-Dobranoc Zayn.Przeczytałaś/eś skomentuj.:)
Joanno D! Czy to musi być takie świetne?! Zayn.. Po prostu cuuuuuuuuudeńko <3 Cassy też :) Świetnie do siebie pasująą! I need more! :((
OdpowiedzUsuńStaram się, aby wszystko było dobrze zgrane. Cieszę się, że Ci się podoba. A co do mojej wiadomości do Ciebie. To niecierpliwie czekam na twoją twórczość. Pozdrawiam:*
UsuńMożliwe, że się nie doczekasz haha Takiego chłamu to ludziom na oczy nie pokazywać ;-;
UsuńNie oceniaj się tak ostro. Mówię poważnie, chętnie przecztam twoje opowiadania.Pozdrawiam:*
UsuńCuudo. Po prostu brak mi słów. Masz ogromny talent, oby tak dalej. Ps. jak znajdziesz czas zajrzyj do mnie. Weny i buziole<3
OdpowiedzUsuńDziękuje za komplement. A do Ciebie chętnie zajrzę. Pozdrawiam:*
UsuńRozdział wspaniały ! ♥ Cassy i Zayn pasują do siebie idealnie ! ♥
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tak wspaniałych pomysłów na rozdziały ! ♥ Są meega ! ♥
Do następnego ! ♥♥♥
Jestem pewna, że również masz dużo świetnych pomysłów. Pozdrawiam:*
UsuńNominuję cię do Libster Awards
OdpowiedzUsuńhttp://wiec-sen-sen-sen.blogspot.com/
Zapraszam na imaginy z One Direction :))
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-imaginy-rose-and-angel.blogspot.com/
PS. Rozdział super :))
Rozdział boski :** Nie wiem czemu ale myślę że Zayn coś przed nią ukrywa najpierw te szepty między chłopakami a puźniej telefon O.o coś mi tu nie gra -,- A tak ogółem supeeeeeer blog.Życzę dużo weny .Pozdrawiam xoxoxo /Anonimka
OdpowiedzUsuńExtra, kiedy next ? :D
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie rozdział pojawi sie jutro wieczorem. Przepraszam za takie opóźnienie. Pozdrawiam:*
Usuńhttp://please-save-me-zayn-malik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń