Nominacja 1
Mój blog został nominowany do Libster Awards przez:
http://wiec-sen-sen-sen.blogspot.com/
Nominacja do Libster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.
Pytania od: http://wiec-sen-sen-sen.blogspot.com/
1. Masz zwierzaka w domu ?
2. Lubisz śpiewać ?
3. Lubisz pomagać innym ?
4. Kogo chciałabyś spotkać ( jakiego piosenkarza )
5. Twoja ulubiona piosenka
6. Ile masz lat ?
7 . Jak masz na imię ?
8 . Włosy kręcone czy proste ?
9 . Ulubiony film ?
10. Ulubiony smak ?
11. Jaką lubisz porę roku ?
Odpowiedzi:
1. Tak, dwa psy
2.Uwielbiam
3. Staram się, ale nie zawsze mi wychodzi:)
4.Michael Bublé
5.You&I
6.20, już nie nastka:P
7.Joanna
8.Naturalne kręcone, ale lepiej czuje się w prostych
9. Plan B
10.Truskawkowy
11.Zime, zdecydowanie:)
Moje Pytania:
1.Jaki masz kolor oczu?
2.Czy oglądasz jakieś bajki?
3. Ile masz wzrostu?
4. Twój ulubiony miesiąc?
5.Czy lubisz pisać opowiadania?
6. Jakie jest twoje hobby?
7.Kto jest twoją inspiracją?
8. Jakiej muzyki słuchasz?
9. Jakie słodkości lubisz?
10. Samotność czy towarzystwo?
11. Czy lubisz czytać książki?
Nominuje:
http://growth-fanfiction.blogspot.com/
http://lecieldelaterre.blogspot.com/
http://miloscnietrwawiecznie.blogspot.com/
http://forbidden-feelings-love.blogspot.com/
http://i-lost-my-direction.blogspot.com/
http://www.turn-back-time-1d.blogspot.com/
http://shadows-ofthe-past.blogspot.com
http://you-must-say-now.blogspot.com/
http://youanditohether.blogspot.com
http://inhale-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/
http://please-fanfiction.blogspot.com/
Nominacja 2
Mój blog został nominowany do Libster Awards przez:http://come-back-to-me-eff.blogspot.com/
Nominacja do Libster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.
Pytania od
http://come-back-to-me-eff.blogspot.com/
1. Jak masz na imię?
2.Ulubiony owoc?
3.Ulubiona piosenka?
4. Ulubione ff?
5. Jak promujesz swojego bloga?
6.Ulubieniec z 1D?
7.Jesteś LS/ES?
8. Ulubiony kolor?
10. Jaki masz kolor oczu?
11. Ulubiony przedmiot szkolny?
1.Joanna, ale wole jak wołają na mnie Asia.
2.Mango, truskawki, maliny.... za dużo by wymieniać:P
3.You&I, Story of my life.. i wele innych.
4.Nie mam takiego:)
5. Staram się za każdym razem komentować notkę.
6. Lubie wszystkim jednakowo:)
7. LS
8. Czarny, Czerwony...
10.Niebieski.
11.Aktualnie nie posiadam, ale zdecydowanie był by to angielski.:)
Moje pytania:
1.Dlaczego lubisz 1D?
2.Co sądzisz o Perrie Edwards?
3.Ile masz wzrostu?
4.Co lubisz jeść najbardziej?
5.W której klasie jesteś teraz? / Na którym roku studiów?
6. Jesteś optymistą czy pesymistą?
7. Twój kolor włosów?
8. Woda czy Cola?
9.Masz jakieś zwierzę?
10. Co lubisz najbardziej w swoim wyglądzie?
11. Masz ulubioną piosenkę?
Nominuje:
http://crazzy-mofos.blogspot.com/
http://imagine-life-with-1d.blogspot.comhttp://blue-green-black.blogspot.com
http://give-me-love-zayn-louis.blogspot.com
http://because-i-m-happy.blogspot.com
http://fuck-u-i-love-u-xxx.blogspot.com
http://lets-pretend-its-love-hs.blogspot.com
http://kids-from-the-streets.blogspot.com
http://love-finds-us-one-direction.blogspot.com
http://bake-in-love.blogspot.com
http://lovemefast.blogspot.com
czwartek, 31 lipca 2014
poniedziałek, 21 lipca 2014
Rozdział Dwunasty
Na drugi dzień obudziłam się bardzo wcześnie, obawiałam się
dzisiejszego obiadu z moją rodziną. Mieli być też chłopcy. Szczerze obiad mi
nie przeszkadza tylko konfrontacja mamy z Zaynem. Z tego, co zauważyłam wczoraj
moja matka i siostra uwielbiają wszystko sobie ustalać. Przecież ja dopiero od
nie dawna jestem z Zaynem a one obmyślają nasz ślub. O takich rzeczach myśli
się wtedy jak dobrze poznało się osobę. A tego nie można zrobić w tak krótkim
czasie. Ludzie poznają się całe życie. Mam nadzieje, że nic głupiego nie
wymyślą. Za oknem słońce powoli budziło się do życia. Wstałam z łóżka i
otworzyłam na oścież okno. Od razu uderzyło mnie świeże, letnie i poranne
powietrze. Pierwszy raz od dawna mogę powiedzieć, że wyspałam się. Wzięłam
paczkę papierosów i udałam się na balkon. Usiadłam na krzesełku i już po chwili
miałam w ustach papierosa. Smak nikotyny wypełnił moje płuca. To było takie
odprężające uczucie. Wiele osób mówiło mi abym rzuciła, ale tak łatwo się nie
da. Ile razy próbowałam a kończyło się to tak jak zwykle. Mój rekord to dwa
dni. Może kiedyś uda mi się rzucić całkowicie. A do tego czasu będę się cieszyć
tym, co mam teraz. Na ulicach robiło się coraz bardziej tłoczno. Pewnie śpieszą
się do pracy lub zaprowadzić dzieci do przedszkola lub szkoły. Co chwile można
było usłyszeć klakson samochodu. W tych czasach jest dużo ludzi, którzy się
śpieszą. Również moje życie nabierało tempa. Dzisiejsze plany miałam skąpe.
Obiad był dopiero na drugą. Spojrzałam do pokoju, od razu zauważyłam, że czeka
mnie dużo sprzątania. A szczerze nienawidziłam tego. To jest najgorsze zajęcie
na świecie. Mi taki bałagan odpowiada. Uśmiechnęłam się do siebie. Dobrze, że w
naszym związku to, Zayn lubi sprzątać. Wyrzuciłam papierosa do popielniczki i
udałam się do kuchni w celu jak sami pewnie się domyślacie. Muszę się dobrze posilić,
aby sprzątnąć całe mieszkanie. Zrobiłam sobie ulubione kanapki z moim
wyśmienitym kremem czekoladowym. Do tego szklanka ciepłego mleka. Doskonały
posiłek na rozpoczęcie dnia. Kiedy tak rozkoszowałam się kanapkami zadzwonił
mój telefon. Szybko wstałam z krzesła i odebrałam.
-Halo?- Zapytałam z pełną buzią.
-Halo, słońce. Wszystko w porządku? Coś nie wyraźnie
mówisz.- Powiedział mulat.
-Nic mi nie jest. Co tam?
-A zadzwonić już nie mogę do swojej dziewczyny?
-No oczywiście, że możesz, szczerze cieszę się, że dzwonisz.
Tęsknie za tobą.- Powiedziałam.
To była szczera prawda, przez tyle czasu się z nim nie
widziałam i brakuje mi tego cudownego faceta.
-Ja również za Tobą tęsknie, więc może otworzysz mi drzwi.
Zdziwiłam się tym, czego chciał. Podeszłam do drzwi i
otworzyłam je. Po drugiej stronie stał mój kochany chłopak. Uśmiech nie
schodził mu z twarzy. Rzuciłam mu się na szyje. Od razu mnie objął. Do moich
nozdrzy wleciał piękny zapach jego perfum. Uwielbiałam je.
Oboje weszliśmy do środka cały czas trzymając się za ręce.
Zauważyłam jak chłopak rozgląda się po mieszkaniu, po chwili zaczął kiwać
głową. Doskonale wiedziałam, o co mu chodzi.
-Nic nie mów.- Powiedziałam siadając na krześle i kończąc
moje małe śniadanie. Chłopak usiadł obok mnie i cały czas mi się przyglądał.
Czułam jego palący wzrok na mnie. Modliłam się w duchu, aby przestał, ale
najwyraźniej podobało mu się to. W końcu zjadłam i zaczęłam sprzątać po sobie.
Poczułam jak silne ramiona chłopaka obejmują mnie w tali. Po
czym poczułam jego usta na swojej szyi. To było przyjemne. Czułam bijące ciepło
od jego klatki piersiowej.
-Zayn, muszę sprzątnąć dom.
-Zaraz Ci pomogę. - Powiedział, obracając mnie i po chwili
mnie delikatnie pocałował a następnie nasz niewinny pocałunek zamienił się w
coś namiętnego. Tak długi czas, kiedy się nie widzieliśmy właśnie teraz się
ukazywał. Objęłam go za szyje. Mulat posadził mnie na blacie nie przerywając
całowania. Moje dłonie włożyłam w jego czarne włosy, były takie miękkie w
dotyku. Natomiast jego błądziły na moich plecach. W końcu musieliśmy przerwać tę czynność gdyż
brakowało nam powietrza. Uśmiechnęłam się do niego, chłopak odwzajemnił
go.
-Zacznijmy sprzątać, bo się nie wyrobimy.- Powiedziałam.
-Yhym.- Przytaknął chłopak i zestawił mnie z blatu.
Stanęliśmy na środku. Szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy, za co się wziąć. Opadły
mi ręce. Jak ja mogłam dopuścić mieszkanie do takiego stanu. Przygotowałam
wszystkie środki czystości i tak zaczęliśmy sprzątać przy tym wygłupialiśmy się
jak małe dzieci.Czułam się naprawdę cudownie przy nim. Mam wrażenie, że
gdybyśmy nie widzieli się dłużej to był chyba umarła. Zayn jest moim powietrzem,
bez którego nie mogę żyć. Całe te sprzątanie całkowicie nas zmęczyło. Zayn
położył się na kanapie, ja również chciałam się wygodnie ułożyć na kanapie. Nie
miałam innego wyjścia jak położenie się na plecach chłopaka. A muszę poinformować,
że ostatnimi czasy trochę przytyłam.
-Mi tam pasuje, ale wolałbym odwrotnie.- Powiedział i już po
chwili chłopak leżał na mnie. Zaczęłam się śmiać. No tak facet zawsze woli
górować. Spojrzałam w jego czarujące oczy. Były takie ciepłe i głębokie.
Poczułam na swoich ustach jak chłopak składa mi delikatny pocałunek. Po chwili
oddałam go. Wplótł swoje dłonie w moje włosy tym razem rolę się odwróciły. Tym
razem ja błądziłam po jego plecach. Jego usta schodziły niżej i już czułam jego
żarzące się usta na swojej szyi. To było wspaniałe uczucie. Ale tak jak zawsze
coś musi nam przerwać. A właściwie mój telefon. Zayn podał mi go. Odebrałam
połączenie natomiast chłopak wcale sobie nie przeszkadzał i dalej mnie całował.
-Halo.
-No siema, siostrzyczko, dzwonie do ciebie, aby upewnić się
czy na pewno będziesz na obiedzie.- powiedziała blondynka.
-Zdecydowanie będę. - Powiedziałam, szczerze chciało mi się
śmiać gdyż Zayn mnie łaskotał swoimi pocałunkami a raczej to wina jego kilku
dniowego zarostu.
-No dobrze, to już Ci nie przeszkadzam. Pozdrów ode mnie szwagra,
bo wiem, że jesteś z nim.
-Skąd niby takie przypuszczenia?
-Ja już swoje wiem.
-Okej. - Powiedziałam, żegnając się. Czy ona zawsze taka
jest?- Masz pozdrowienia od Gem.
-Skąd..?
-Nawet mnie nie pytaj. Sama się zastanawiam. A teraz dosyć
tych czułości. Musimy się szykować.- Powiedziałam, spoglądając na zegarek. Było
już po 12. A musimy się jeszcze
przygotować. Bo zdecydowanie za pięknie nie wyglądaliśmy. Mulat ze mnie wstał i
zaczął się kierować do drzwi.
-Gdzie ty idziesz? Przecież możesz wziąć prysznic u mnie. - Powiedziałam.
-Idę po ubrania. Wiedziałem, że nie wyrobie się jak zacznę
pomagać ci w sprzątaniu. - Powiedział, śmiejąc się.
Nie mogłam w to uwierzyć, od samego początku wiedział, że
nie wyrobiłabym się sama. Powinien, choć trochę wierzyć w to. Przygotowałam
sobie ubrania, w których planowałam wyjść. Wzięłam je do łazienki. Zamierzałam
wziąć szybki prysznic gdyż chłopak również musiał się umyć. Tak jak
postanowiłam tak też zrobiłam. Owinięta w ręcznik uświadomiłam sobie, że nie
wzięłam bielizny. Co ze mnie za kretynka. Mam nadzieje, że Zayn jeszcze nie
przyszedł. Uchyliłam delikatnie drzwi. Byłam szczęśliwa, że nie było w pokoju
chłopaka. Wyszłam szybko z pomieszczenia i bum wpadam na kogoś na szczęście
mulat mnie przytrzymał, gdyż gdyby nie on pewnie bym upadła. Spojrzałam na
niego. Od razu na moich policzkach pojawiły się wypieki. Chłopak przede mną nie
miał na sobie koszulki, widziałam całą jego klatkę piersiową. Była taka
wyrzeźbiona jak również widniało na niej wiele tatuaży. Wyciągnęłam dłoń w
stronę skrzydeł, które miał na samym środku. Były takie piękne.
Tkwiłam w takim stanie jakiś czas, aż w końcu się ocknęłam.
Spojrzałam w jego oczy. Wyrażały pożądanie, wręcz pragnienie. Kolor jego oczu
był wyraźniejszy. Chłopak pomógł mi wstać. Między nami panowała cisza. Żadne z
nas nie wiedziało jak zachować się w tej sytuacji.
-Nic Ci nie jest?
-Tak... Wszystko dobrze łazienka już jest wolna. - Powiedziałam
odchodząc od chłopaka. Uśmiechnęłam się delikatnie do chłopaka, to był jedyny gest,
na jaki mnie było teraz stać. Po chwili byłam sama w pokoju, usiadłam szybko na
łóżku. Złapałam się za poliki były takie ciepłe. Co za zawstydzająca sytuacja.
Jak ja teraz spojrzę mu w oczy. Usłyszałam jak w łazience leci woda.
Wykorzystałam sytuacje i szybko się ubrałam. Aby nie było więcej takich
niezręcznych sytuacji. Związałam włosy w wysokiego kucyka, ale nie za bardzo mi
się to podobało coś było nie tak. Zaczęłam próbować czegoś innego. Moje próby
skończyły się fiaskiem.
-Zdecydowanie, lepiej Ci w rozpuszczonych.- Usłyszałam za
sobą. Przestraszyłam się, czego skutkiem było upuszczenie szczotki.
-Nie strasz mnie ta....- Zaczęłam mówić, lecz kiedy się
odwróciłam doznałam szoku. Zayn stał przede mną w samym ręczniku. Krople wody
skapywały mu z włosów, również na lego ciele było ich dużo. Odwróciłam się
szybko. To dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Chłopak tylko się zaśmiał.
Poczułam jak podchodzi do mnie i nachyla się nade mną. Jego oddech drażnił moja
szyje.
-Wyglądasz bardzo pociągająco z tymi rumieńcami.- Powiedział
swoim niskim głosem. Po moim ciele momentalnie przeszły dreszcze. Jak również
jeszcze bardziej się zawstydziłam.
Chłopak pocałował mnie w policzek i odszedł do drugiego pokoju po swoje
ubrania i z powrotem wszedł do łazienki.
O mój boże, ja tu zaraz zginę. Wstałam szybko z krzesła i
udałam się na balkon w celu zapalenia papierosa. Potrzebowałam tego, aby
opanować wszystkie emocje. On tak seksownie wyglądał w tym ręczniku i jeszcze
te krople wody. Również zauważyłam, że pozbył się kilku dniowego zarostu.
Zdecydowanie wolałam go z nim. Wtedy wyglądał jeszcze bardziej pociągająco.
Zakryłam twarz dłońmi, za dużo sobie wyobrażam. Wzięłam głęboki wdech, po czym
zaciągnęłam się papierosem.
-Wiedziałem, że Cię tu zastanę. - Powiedział chłopak
siadając koło mnie i tak samo zaczął palić.
-Musiałam, zapalić.- Zaczęłam się tłumaczyć. Mój głos trochę
drżał. A to wszystko wina jego osoby.
-Rozumiem. Za 20 minut będziemy się zbierać.
-Okej. Jeszcze delikatny makijaż i poprawie włosy i możemy
jechać.- Powiedziałam wstając i kierując się do mieszkania.
-Zostaw rozpuszczone.- Spojrzałam na chłopka na jego twarzy
widniał delikatny uśmiech. Po czym pokazał palcem na moja szyje.
Złapałam się za nią i szybko pobiegłam do lustra. To, co
zobaczyłam zbiło mnie z nóg. No nie. Jak ja to zakryje.
-Zayn to wszystko twoja wina. Jak ja to zakryje. Usłyszałam
tylko śmiech chłopaka. No tak dla niego to nie problem teraz, ale jak inni to
zauważą to nie dadzą nam żyć.
-Przesadzasz. Uważam, że to całkiem urocze.- Powiedział
podchodząc do mnie i obejmując mnie.
-Uhhh....Co ja z Tobą mam. Podaj mi tą arafatkę. Może uda
się to zakryć.
-Co zrobisz jak zapytają się o nią. W końcu jest lato, ponad
30 stopni w słońcu. Jak im to wytłumaczysz?
-Powiem im, że mam chore gardło.
-Taa, bo w to uwierzą, wczoraj normalnie z nimi rozmawiałaś
a dzisiaj nabawiłaś się bólu gardła. To jest nie dorzeczne.
-Przestań narzekać, będzie dobrze. Na pewno mi uwierzą
przecież jestem taka przekonywująca.
Usłyszałam tylko śmiech. Odwróciłam się do chłopka on od
razu spoważniał. Przymrużyłam oczy.
-Grabisz sobie Malik, grabisz.
-Oj nie złość się na mnie. Złość piękności szkodzi.
-Mi to nie grozi, ale tobie na pewno. Czy to nie kurze
łapki.- Powiedziałam poważnie wskazują na jego oczy. Chłopak od razu spojrzał w
lustro. Zaczął się przeglądać, lecz po chwili zorientował się, że żartowałam.
Odwrócił się w moją stronę i zaczął iść w moim kierunku. Zaczęłam się cofać.
Moim planem była ucieczka do łazienki. Szybko się odwróciłam, ale nic z tego
chłopak był ode mnie szybszy. Zaczął kręcić się ze mną.
-Zayn proszę, nie dobrze mi.
-Puszczę Cię, jeśli mnie przeprosisz.
-Nigdy w życiu.
-W takim razie jeszcze trochę się razem pokręcimy.
Minęło dobre dwie minuty. Nie mogłam już wytrzymać.
-Przepraszam.
Poczułam od razu efekt moich przeprosin, gdyż stałam już na
podłodze, a raczej siedziałam. Nie miałam siły, aby stać. Wszystko wokół się
kręciło. Poczułam jak chłopak siada obok mnie.
-Nie mogłaś wcześniej, przeprosić. Nie dobrze mi aż.
-Było się tak nie upierać przy tych przeprosinach. Musimy
się zbierać. Nie chce się spóźnić.- Powiedziałam wstając, ale nadal kręciło mi
się w głowie, czego skutkiem był upadek na chłopaka.
-Cholera, to już kolejny raz dzisiaj.
-Mi się podoba ta sytuacja.- Powiedział, całując moje usta.
-Dosyć Malik, trzeba wstawać.
-Jak sobie życzysz Styles.
Do tej pory nie przyzwyczaiłam się do tego nazwiska. W końcu przez tyle lat posługiwałam się
innym. Poprawiliśmy nasze ubrania i
wyszliśmy z mieszkania. Na szczęście nie było żadnego, paparazzi, więc w
spokoju mogliśmy udać się do moich rodziców. Nasza podróż minęła bardzo
przyjemnie. Śmialiśmy się z wypowiedzi różnych ludzi, którzy byli gośćmi w
radiu. Kiedy byliśmy już przed domem, mój żołądek gwałtownie zmalał. Bałam się tego,
co mogę zobaczyć lub też, co może się wydarzyć. Chłopak widział moje zdenerwowanie,
więc chwycił moją dłoń w swoją. Dopiero w tym momencie zauważyłam, jakie
wielkie ma dłonie w porównaniu z moimi to nic.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Damy sobie radę. Zobacz
chłopaki już są. - Powiedział pokazując samochód, który należał do zespołu.
-Będzie dobrze, będzie dobrze.- Zaczęłam sobie powtarzać. Chłopak
tylko się zaśmiał i mocniej zacisnął nasze dłonie. Im bliżej byłam drzwi tym
bardziej było mi gorąco i to nie była całkowita wina arafatki. Nawet nie
zdążyliśmy zadzwonić do drzwi a już ktoś je otworzył. Przed nami stała moja mama
i Gem. Uśmiechnięte od ucha do ucha. Nie wróżyło to nic dobrego.
-No w końcu jesteście, już się martwiliśmy, nie
odbieraliście telefonów. Już mieliśmy dzwonić po szpitalach czy nic wam nie
jest.- Powiedziała Gem podkreślając ostatnie zdanie.
-Były korki w mieście i tak wyszło.- Zaczęłam tłumaczyć, po
czym weszliśmy do środka.
Zayn kulturalnie przywitał się z moją mamą i Robinem i Gem..
A na końcu z chłopakami. Jak również podziękował za zaproszenie i zapytał czy w
czymś pomóc. Kobieta podziękowała za chęci, ale wszystko było już gotowe. Gem
stanęła obok mnie.
-Szwagier już się podlizuje mamie.
Od razu wbiłam jej łokieć w żebra. Dziewczyna zasyczała i
spojrzała się na mnie.
-Ej to bolało.
-To miało boleć.- Powiedziałam i wytknęłam jej język.
Następnie ruszyłam do pozostałych. Przywitałam się z Robinem i chłopakami.
Świetnie czułam się w ich towarzystwie. Naszą konwersacje przerwała mama
wołając wszystkich do stołu. Mi przypadło miejsce naprzeciwko Zayna. Trochę mnie to krępowało po tych dzisiejszych
wydarzeniach. Zaczęliśmy posiłek. Mama pamiętała, aby przygotować coś takiego,
aby Zayn mógł zjeść . I powiem szczerze, że zrobiła tego bardzo dużo a przede
wszystkim smaczne. Wszyscy zaczęliśmy
wychwalać jej zdolności kulinarne.
-Mówcie mi więcej.- Powiedziała żartobliwym głosem przy tym
machając dłońmi, co wywołało śmiech u wszystkich.
Podczas obiadu zrobiło mi się gorąco. Dyskretnie zaczęłam
poprawiać arafatkę. Zayn to zauważył i zaśmiał się pod nosem. Po chwili
odezwała się mama.
-Cas, czemu nie zdejmiesz tego. Jest przecież gorąco.
Cholera, musiałam coś wymyślić, Zayn już ledwo wytrzymywał.
-Po prostu troszkę nadwyrężyłam gardło.- Powiedziałam udając
chrypę, co nieźle mi wychodziło.
-To coś ty robiła dziecko?- Zapytał Robin.
-A takie różne rzeczy.....- Zaczęłam szybko mówić.- W
przyszłym....tygodniu planuje iść na przesłuchanie i tak już ćwiczę a na
dodatek wczoraj zjadłam lody i to był błąd.
-Na przesłuchanie?- Zapytał Harry.
-Tak, wyobraź sobie, że idę na takie jedne. Mówię Ci
normalnie super reklama się szykuje.
-Tak, a jaka?- Zapytała Gem.
Co by tu wymyślić... Wszyscy się na mnie patrzyli.
-Reklama na temat hot- dogów. - Szybko powiedział mulat. Co wywołało,
że każdy zamilkł.
-Na prawdę?
-Taa...k. Mam reklamować hot-dogi. Zawsze marzyłam o takiej
reklamie. - powiedziałam zajadając się jedzenie. Spojrzałam na chłopaka.
Wyczytałam z jego ruchu warg słowo przepraszam.
-Musiał być bardzo wyczerpujący ten trening.- powiedziała
moja starsza siostra.
Omal nie zadławiłam się jedzeniem. Gem i Harry wybuchli śmiechem.
Pozostałym również chciało się śmiać. Kiedy wszystko było już okej, Gem dalej
drążyła ten temat.
-Ale ktoś pewnie z Tobą ćwiczył, w końcu samemu to tak
nudno, nie? Najlepiej, aby był to ktoś z naszego bliskiego otoczenia. Wtedy
można ćwiczyć różne pozycje, do których są potrzebne dwie osoby.
I właśnie w tym momencie to, Zayn prawie się udusił. No a
więc co teraz powiesz.
-Co Wam jest. Oboje jakoś dziwnie się zachowujecie.
Spojrzeliśmy na siebie i po chwili powiedzieliśmy
jednocześnie.
-Nie, nic się nie dzieje, wydaje się Pani/ mamo.
Wszyscy się śmiali z nas. A mi nie było do śmiechu tak samo
Zaynowi. W końcu cały czas nas męczyli. Schowałam głowę w dłoniach. Gorzej już
nie mogło być, tak też myślałam, ale najgorsze właśnie się zaczęło.
-Zmieniając temat, Zayn powiedz mi jak jest między wami?
-Wszystko jest w porządku. Cas to cudowna osóbka.
-Bardzo się cieszę, jak tak patrzę na was, to widzę, że do
siebie pasujecie. Normalnie 100 procentowe dopasowanie. W takim razie Zayn mów
mi An a najlepiej mamo.- Powiedziała kobieta.
Na te słowa Ja i Harry zareagowaliśmy jednoznacznie. A
mianowicie oboje wypluliśmy nasze soki.
Zrobiło się lekkie zamieszanie, chłopcy razem z Robinem i
Gem śmiali się z nas.
-Jak wy się zachowujecie przy stole i to jeszcze przy
gościach. Natychmiast mi to posprzątać.
Na czy skończyliśmy?
Wstaliśmy z naszym miejsc, po czym powiedzieliśmy
jednocześnie.
-Przepraszamy, to się nigdy nie powtórzy.
Zabraliśmy talerze i razem udaliśmy się do kuchni. Nie
mogłam już wytrzymać tego napięcia. Odłożyłam wszystko do zmywarki i usiadłam
na krześle. Harry obok mnie i do tego wymownie się na mnie patrzył.
-Na, co się tak patrzysz?
-Na moją małą siostrzyczkę, która kłamie jak z nut. Reklama
i ty? Niezły żart. Jesteś bardziej kreatywna.
-Musiałam coś powiedzieć. Ale to Zayn wyskoczył z tą reklamą
hot- dogów. Musiałam w to brnąć dalej.
-Rozumiem, a tak na serio to, po co Ci ta arafatka?- Zapytał
podejrzanie.
Westchnęłam, po czym zdjęłam ją z szyi. Chłopak zaczął się
śmiać. Prawie leżał na podłodze.
-To nie jest śmieszne, wyobrażasz sobie, co by było jak by
to zauważyła mama i Gem. Nie skończyłyby zadawać trudnych pytań.
-To prawda, ale teraz to Zayn ma przerąbane. - Powiedział
przeczesując włosy.
Wychyliliśmy się z kuchni, aby ocenić skutki całej rozmowy.
Chłopcy wraz z Robinem oglądali telewizje, natomiast mój chłopak siedział przy
stole z moją mamą i siostrą. Złapałam się za głowę. Wiedziałam, że to tak
będzie wyglądać. Musimy zacząć się zbierać. Spojrzałam na zegarek. Było już
kilka minut po piątej. Złapałam brata za rękę i ruszyłam do salonu.
-No to, co zbieramy się chłopaki. - Powiedziałam,
uśmiechając się znacząco.
-Już? Przecież jest jeszcze wcześnie.- Powiedziała kobieta.
-Chcielibyśmy jeszcze zostać, ale umówiliśmy się na 17: 30
ze znajomymi. - Powiedział Hazza.
-To prawda. Dziękujemy pani za gościnność. Przepyszny obiad.
- Powiedział Liam. Wszyscy przytaknęli.
-No dobrze, jak jesteście umówieni to nic nie można z tym
zrobić. Ale wpadajcie do nas. - Powiedziała.
-Chętnie skorzystamy.- Powiedział Zayn wstając z krzesła.
Pożegnaliśmy się. Każdy przytulił moją mamę. Zauważyłam, że coś szeptała
Zaynowi na ucho. Byłam ciekawa.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodów, w międzyczasie ustaliliśmy,
że pojedziemy na miasto. Wszyscy byli zmęczeni dzisiejszym obiadem i nie
dziwiłam się im, sama się nieźle namęczyłam. Zdjęłam szybko arafatkę. Od razu
poczułam ulgę. Zayn prowadził w ciszy. Ja również nic nie mówiłam. Ta cisza
trwała chyba wiecznie. Już chciałam się odezwać, ale wyprzedził mnie chłopak.
-Niezłą masz rodzinkę. Już wiem, po kim masz charakterek.- Powiedział
chwytając moją dłoń i całując wierzch. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Po 10
minutach byliśmy na miejscu. Chłopcy już czekali. Trzymając się za ręce
kierowaliśmy się w ich kierunku. Zwiedzaliśmy rynek miasta. Był taki piękny,
pełny życia. Zaczęłam się rozglądać po chwili moje oczy stały się jak duże
monety. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Puściłam rękę chłopaka i zaczęłam się
kierować w stronę straganów.
-Cas, co się dzieje?
Spojrzałam na chłopaków, mój wzrok utkwił na blondynie.
-Niall, czy ty widzisz to, co ja?- Zapytałam jąkając się.
Chłopak od razu spojrzał za mnie. Kiedy to zobaczył od razu wiedział, o co mi
chodzi.
-Festiwal słodyczy!!!!!!!!- Krzyknęliśmy jednocześnie i
pobiegliśmy w stronę straganów. Usłyszałam jedynie jak chłopcy się z nas
śmieją. To już mnie nie obchodziło liczyły się teraz słodycze. Boże było tak
dużo stoisk. Nie opcji, muszę je wszystkie odwiedzić. Na szczęście miałam przy
sobie sojusznika, który tak jak ja uwielbia łakocie. Pierwsze stoisko oferowało
czekoladę 98 %, razem, z Niallem skosztowaliśmy jej. Była taka wyrazista w
smaku. Taka czekoladowa. Chodziliśmy tak po każdym stoisku a było ich wiele i w
każdym tak wyjątkowe słodycze. Od czekolady po słodkie lizaki. Musieliśmy je
mieć, dlatego pokupowaliśmy trochę. Ten festiwal jest raz na dwa lata musieliśmy
wykorzystać okazję. Ludzie gapili się na nas jak na wariatów. Nawet nie
zauważyliśmy jak szybko zleciał czas. Usłyszałam wołanie chłopaków. Podbiegłam
do nich.
-Cas, zbieramy się jest już późno. Inni również się zwijają.
- Powiedział Lou.
-Okej, szczerze bolą mnie nogi. - Powiedziałam siadając na
chodniku. Siedziałam tak jak małe dziecko. W ręku miałam torbę ze wszystkimi
łakociami. Chłopcy poszli poszukać Nialla, gdyż podczas naszego szaleństwa
zgubiłam go. Ten czas się dłużył i dłużył. W końcu chłopacy go znaleźli. Szedł
zadowolony. Uśmiech nie schodził mu z ust. Ja również byłam zadowolona z naszej
wyprawy.
-Zbieraj się Cas.- Powiedział Harry.
-Nie chce mi się. Chyba zostanę tutaj. A jak odzyskam trochę
energii to wrócę do domu. - Powiedziałam rozkładając nogi wzdłuż.
-Nie możesz tutaj zostać, w nocy jest tu bardzo
niebezpiecznie.- Powiedział Liam.
-Phi, niech lepiej obawiają się mnie. Ja tak łatwo się nie
poddam.
Poczułam jak ktoś się nade mną pochyla, spojrzałam do góry.
Te oczy wszędzie bym rozpoznała.
-Wezmę Cię na barana, więc wstawaj.
Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech a oczy pojaśniały.
Wstałam szybko i wskoczyłam na plecy mojego ukochanego chłopaka. Będąc już na
plecach śpiewałam sobie dziecięcą piosenkę. Czułam się bosko. Szliśmy tak jakiś
czas. Powoli już zasypiałam. Objęłam chłopaka szyje.
-Zayn?
-Hmm.
-Wesz, że jesteś najcudowniejszym chłopakiem na świecie?
-Nikt mi tego jeszcze nie powiedział.
-W takim razie ja Ci to mówię. Kocham Cię Zayn. - Szepnęłam
mu na ucho i ucałowałam policzek.
-Ja Ciebie też.
Chłopcy tylko się przysłuchiwali nam. Co jakiś czas szeptali
sobie coś na ucho. Dotarliśmy do samochodów. Chłopak delikatnie ułożył mnie w
fotelu i zapiął pas. Po chwili sam zasiadł za kierownicą. Wszyscy ruszyliśmy do
domu chłopaków. Włączyłam radio, akurat leciała moja ulubiona piosenka. A mianowicie,,
Story of my life”. Zaczęłam sobie śpiewać pod nosem. Kiedy nadchodziła solówka
mulata ten sam zaczął ją śpiewać. Miał taki cudowny głos.
-Jesteś niesamowity.
-To ty jesteś niesamowita. Dzięki tobie czuje, że żyje. Jesteś
moim powietrzem, bez którego nie można żyć.
To były bardzo miłe słowa. W moich oku zakręciła się łezka.
Nawet nie zauważyłam jak znaleźliśmy się przed domem chłopaków. Wysiadłam z
samochodu a za mną Malik. Chłopcy byli już w środku. Po drodze jak jechaliśmy
zajadałam się słodyczami. Zayn ostrzegał mnie żebym tyle nie jadła, bo mi
zaszkodzi. I cholera jasna miał rację. Weszliśmy do domu. Każdy był czymś
zajęty. Zdjęłam niedbale buty i ruszyłam
do salonu. Gdzie rozsiadłam się na kanapie, obok mnie siedział Niall. Jego mina
mówiła mi wszystko. Był w takiej samej sytuacji, co ja. Najprościej na świecie
było nam nie dobrze. Nie chciałam przyznawać racji mojemu chłopakowi. Harry wraz z Liamem szykowali kolacje. Lou
robił kakao, a Zayn poszedł się chyba myć. Ja również chętnie był się umyła.
Jestem całkowicie spocona. Oparłam głowę o oparcie. Starałam się ograniczać
ruchy. Po dziesięciu minutach obok nas stanął Zayn. Wyglądał cudownie. Prawie
jak grecki Bóg, ale zdecydowanie ładniejszy od niego.
-Co wy tak siedzicie?
Żadne z nas nie chciało nic mówić, bo nie wiadomo jak by się
to skończyło.
-Czemu nic nie mówicie? Coś się stało?- Zapytał zdenerwowany.
Usiadł tak gwałtownie koło nas, co wywołało, że musiałam przyłożyć dłoń do
buzi. Mulat przyglądał się nam badawczo. Po chwili uświadomił sobie wszystko.
Zaczął się śmiać. Walnęłam go w ramię.
-A nie mówiłem. Może przynieść wam jeszcze cukierków.
-Nie wymawiaj dzisiaj słowa zaczynającego się, na cuk....- Powiedzieliśmy
poważnie.
-Okej, to może słod.....- Zaczął, ale nagle przerwał widząc
nasze twarze. Podniósł ręce do góry, że
się poddaje. - Zaraz wam przyniosę jakieś leki.
I tak znowu zostaliśmy sami, nie minęła nawet minuta a z
kuchni usłyszałam śmiech. To nie było śmieszne. Zażyliśmy jakieś okropne kropelki,
po których miało być nam lepiej. Po pół godziny zaczęły chyba działać. Chłopcy
już zjedli kolacje. Ja nie miałam ochoty na nią. Poczułam jak Malik chwyta moją
dłoń. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Każdy poszedł do swoich pokoi. W jego
pokoju jak zawsze panował porządek.
-W łazience masz ręcznik, możesz korzystać ze wszystkiego,
co tam znajdziesz.- Powiedział siadając na łóżku.
Weszłam do pomieszczenia, nalałam sobie ciepłej wody do
wanny. W międzyczasie zaczęłam się rozbierać. Na półkach było dużo kosmetyków.
Różne odżywki do włosów, jak również szampony. Mój chłopak lubił o siebie dbać.
Nie przeszkadzało mi to. Również uważam, że facet powinien robić coś z Sobą.
Weszłam do wanny pełnej ciepłej wody z dodatkiem jaśminowego olejku. Nie
chciałam za długo tak siedzieć, gdyż obok czeka na mnie Zayn. Po 10 minutach
wyszłam a następnie opatuliłam się ręcznikiem. I właśnie teraz sobie uświadomiłam,
że nie mam, w czym spać. Westchnęłam a następnie ruszyłam do pokoju. Delikatnie
wyjrzałam za drzwi. Zayn akurat przeglądał swój telefon.
-Zayn.
-Co tam?- Spytał odrywając wzrok od komórki.
-Właśnie sobie uświadomiłam, że nie ma, w czym spać. Możesz
mi pożyczyć coś.
-Jasne, poczekaj chwile.
Chłopak skierował się do swojej szafy, po chwili wrócił z
koszulką. Wręczył mi ją.
-Dziękuje.
-Nie ma sprawy, ale jeśli chciałabyś wiedzieć to wole Cię w
takiej wersji.
-Głupek.
Weszłam z powrotem do łazienki, ubrałam szybko ubranie. Jego
koszulka sięgała mi do ud. Materiał przeszedł jego zapachem. Wyszłam z
pomieszczenia. Zayna nie było. Zauważyłam, że drzwi balkonowe są otwarte. Mulat
stał przy barierce i palił papierosa. Podeszłam do niego i zabrałam mu papierosa,
po czym sama zaczęłam palić.
-Palenie szkodzi.
-Mogę Ci powiedzieć to samo.
-Masz rację. Bardzo seksownie wyglądasz mojej koszulce.
Zdecydowanie lepiej Ci w niej niż mi.- Powiedział, po czym pocałował mnie.
Odwzajemniłam ten gest. Spędziliśmy na balkonie jakiś czas po czy udaliśmy się
na spoczynek. Najpierw położył się chłopak później ja. Przytuliłam się do
niego.
-Dobranoc Cas.
-Dobranoc Zayn.Przeczytałaś/eś skomentuj.:)
wtorek, 15 lipca 2014
NOWA NOTKA!!!!
JUŻ NA DRUGIM BLOGU, MOŻECIE PRZECZYTAĆ DRUGĄ HISTORIE. ZAPRASZAM DO PRZECZYTANIA I KOMENTOWANIA
niedziela, 6 lipca 2014
Rozdział Jedenasty
Obie stałyśmy w miejscu i
płakałyśmy. Żadne z nas nie wypowiedziało ani jednego słowa. W tym momencie nie
trzeba było żadnych słów. Ta krótka chwila sprawiła, że wróciły wszystkie
wspomnienia z dzieciństwa, jak jeszcze byłam Casy Styles. Zabawy na łące z Harrym.
Czy też słynne święta z ubieraniem choinki. Przy tym kłóciliśmy się, kto ma
założyć czubek. Zawsze nasze problemy rozwiązywał ojciec, ale szczerze nie
pamiętam jak wyglądał. Moje rozmyślenia przerwał czyn mojej mamy. A mianowicie
kobieta przytuliła mnie do siebie. To było takie miłe uczucie wiedzieć, że ma
się rodzinę, na którą można liczyć.
-Zawsze wierzyłam, że moja mała
córeczka wróci do domu, do mnie.
-Myślałam, że jestem sama. Nie
mogę wciąż uwierzyć, że zostałam zabrana od prawdziwych rodziców, brata,
siostry.- Powiedziałam.
-Teraz już wszystko będzie
dobrze.- Powiedziała, zapraszając mnie do środka.
Mieszkanie było bardzo ładnie
urządzone. Ciepłe kolory obejmowały ściany, również jasne meble doskonale
komponowały się do pomieszczenia. Podeszłam do komody, na której były zdjęcia.
Od razu zauważyłam zdjęcie, na którym była kobieta z mężem i dziećmi. Małym
chłopcem i dziewczynką. To była moja rodzina. Wszyscy byliśmy tacy
uśmiechnięci. Tak powinna wyglądać szczęśliwa rodzina. Nie daleko było również
współczesne zdjęcie mamy z jakimś mężczyzną. Nie znałam go.
- To mój drugi mąż Robin. Z twoim
tatą już długo nie jestem. Po twoim porwaniu coś się z nami stało, coraz
bardziej się od siebie oddalaliśmy. Aż w końcu rozeszliśmy się. Tak już musiało
być.
-Rozumiem. Szczerze nie pamiętam
ojca. Ciebie też mamo za bardzo nie pamiętam. Ale kilka miesięcy temu mi się
przyśniłaś i jak zobaczyłam Cię z Harrym to wiedziałam, że powinnam Cię znać.
Od jakiegoś czasu próbowałam się przełamać i przyjść tutaj, ale się bałam. Nie
wiedziałam jak zareagujesz na to. Czy moim powrotem nie zniszczę twojej
rodziny. Tak się bałam. – Powiedziałam płacząc i spoglądając na nią. Kobieta
szybko do mnie podeszła i przytuliła.
-Przez tyle lat modliłam się do
Boga, o powrót mojej córeczki i w końcu mnie wysłuchał, to jest najlepszy
prezent dla mnie. Byłam taka zrozpaczona, kiedy porwali Cię ze szpitala, Gemma
i Harry również. To był najgorszy moment. Przez te wydarzenie nasze stosunki
się polepszyły. Zaczęliśmy więcej czasu spędzać ze sobą, aby nie utracić samych
siebie. Co będziemy tu siedzieć, choć do kuchni zaparzę herbatę i porozmawiamy.
– Powiedziała Anne i ruszyła ze mną do kuchni. Usiadłam na krześle i grzecznie
czekałam aż kobieta usiądzie obok mnie. W moim sercu panował chaos. Tyle uczuć
w jednej chwili w jednym miejscu. Tak bardzo się cieszyłam. Moja matka krzątała
się po kuchni na jej twarzy malował się szeroki uśmiech. Co jakiś czas
spoglądała na mnie. Kiedy już przygotowała herbatę usiadła przy mnie. Złapała
mnie za dłoń. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie. Jej oczy były takie same jak
moje, a uśmiech taki jak Harrego.
-Moja kochana córeczka, powiedz
mi wszystko, co się działo w całym twoim życiu.
Aż tyle straciłam. To moja wina, że mi Cię odebrano, gdybym była tam z
Tobą nic by się nie wydarzyło.
-To nie twoja wina, niczyja.
Kiedy mnie zabrano, jakiś mężczyzna zabrał mnie do pewnego małżeństwa, które
nie mogło mieć dzieci. I tak zamieszkałam z nimi. Po dwóch latach…- załamał mi
się głos.- Po dwóch latach, kiedy miałam 5 lat zostali zamordowani wraz z moją
przyrodnią siostrą, taki mi się wtedy wydawało, że była to moja rodzina.
Zginęli na moich oczach. Wtedy policjanci zmienili moje imię i nazwisko, aby
mnie ochronić przed mordercami w końcu nie zostali oni złapani.
-Aż tyle się działo, boże kochany
moja mała córeczka.
-Umieścili mnie w domu dziecka i
tam mieszkałam do 18 roku życia, później zamieszkałam w małym mieszkaniu. Kilka
razy mój były przyjaciel próbował mnie zabić. Dopiero nie dawni sobie to
uświadomiłam. Przez niego miałam wypadek samochodowy, na szczęście uratował
mnie pewien zespół. Gdyby nie oni już dawno by mnie tu nie było. Poznałam
mojego obecnego chłopaka, z którym jestem szczęśliwa. Co prawda przez ten
miesiąc nie spędzałam z nim czasu, ale wynagrodzę mu to.
-W takim razie w końcu odnalazłaś
szczęście.- Powiedziała, uśmiechając się do mnie. Jej oczy miały tyle radości,
co prawda były zaczerwienione od ciągłego płaczu u mnie pewnie było tak samo.
Ale czuło się tą miłość bijącą od niej.
-Tak, w końcu jestem szczęśliwa,
mam wymarzonego chłopaka, rodziców, rodzeństwo.
-Musisz ich poznać, na pewno ich
pokochasz. Tak samo Robin się ucieszy. A ja chętnie poznam twojego wybranka, w
końcu jestem twoją matką i muszę ocenić kandydata.
-Jestem pewna, że go znasz.
Kobieta spojrzała się na mnie,
była lekko zdziwiona.
-To Zayn, kolega Harrego.
-Mówisz o Zaynie Maliku.
Pokiwałam głową na tak.
Uśmiechnęła się do mnie.
-No to gratuluje, Zayn to bardzo
miły chłopak. Zawsze, gdy przychodzą przyjaciele Harrego z zespołu to na
początku mi dziękuję za zaproszenie a następnie pomaga mi. To bardzo pracowity
i zdolny chłopak. W takim razie, jeśli jesteś z Nim to pewnie znasz Harrego.
-Tak, nasza znajomość ciągnie się
już od kilku miesięcy. To właśnie oni uratowali mnie z tego wypadku
samochodowego.
-Nie mogę w to uwierzyć, a Harry
wie?- Zapytała.
-Nie powiedziałam mu jeszcze.
Troszeczkę się boje w końcu spędziłam z nim tyle czasu a nie zauważyłam naszego
podobieństwa. Co innego chłopcy, przy śniadaniu zauważyli podobieństwo między
nami.
-Musisz mu powiedzieć i to jak
najszybciej. Może tego nie okazywał, ale to właśnie on najbardziej to
przeżywał. Przed nami grał silnego, ale w rzeczywistości było inaczej.
-Wiem, opowiadał nam nie dawno o
swojej zaginionej siostrze, w tedy jeszcze nie wiedziałam że to ja.
-Im szybciej tym lepiej.
Rozmyślałam cały czas o tym, jak
mu powiedzieć prawdę. Za każdym razem wyobrażałam sobie jego reakcje. Moje
przemyślenia przerwały otwierające się drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku. Do
domu weszło dwoje ludzi z tego, co rozpoznałam to były to osoby ze zdjęcia.
-Mamo już jesteśmy, nigdzie nie
mogliśmy znaleźć ty twoich ulubionych bułek maślanych. Obeszliśmy tyle sklepów
i nic. Razem z tatą mieliśmy już dość i wróciliśmy do domu.- Dziewczyna weszła
do kuchni a następnie spojrzała na mamę a później na mnie. Kiedy na mnie
spojrzała omal nie wyleciały jej z rąk zakupy. Przytrzymała się blatu.
-Gem, co się dzieje. – Zapytał
Robin.
-Czy ty…?- Zaczęła zdanie, które
nie musiała kończyć, bo dokładnie wiem jak by się zakończyło. Delikatnie
uśmiechnęłam się i podeszłam do niej.
-Jesteś pewnie Gemma. Miło cię
poznać, mam na imię Tomi, to znaczy…Casy. W ciąż trudno mi się przyzwyczaić do
tego imienia w końcu przez wiele lat używałam tego imienia.
Nawet nie minęła sekunda a ja już
byłam w ramionach dziewczyny. Obejmowała mnie tak mocno. Odwzajemniłam uścisk.
-Moja mała siostrzyczka wróciła.
Nie mogę w to uwierzyć. Może ja śnie i to wszystko jest moim wymysłem.
-To nie sen córeczko, wszyscy
jesteśmy teraz razem. Nasza cała rodzina jest teraz w komplecie. Ja również nie
mogłam w to uwierzyć, ale jednak to prawda.
-Witaj, bardzo się cieszę, że
mogę cię w końcu poznać, kiedy twoja matka opowiedziała mi, co się stało byłem
również wstrząśnięty. To aż w głowie się nie mieściło. Ale teraz bardzo się
cieszę, że wszystko się dobrze skończyło. -Powiedział mężczyzna i również mnie
przytulił.
To było bardzo miłe uczucie,
znowu poczułam się kochana i bezpieczna.
-Ja również się cieszę. Jeszcze
jakiś czas temu nie miałam nikogo a teraz mam pełną rodzinę. I jestem
szczęśliwa.
-My również, nie mogę się
doczekać naszych wspólnych wypadów na zakupy. Jako twoja starsza siostra to mój
obowiązek.- Powiedziała poważnie, po
czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Jakiś czas stałam w ciszy, nie wiedziałam,
co powiedzieć. W końcu się przełamałam.
-Szczerze bałam się tego
spotkania, nie wiedziałam, jaka będzie wasza reakcja. Czy moim pojawieniem nie
zniszczę waszego życia. Miałam tyle wątpliwości, ale teraz stojąc tu nie żałuje
swoich decyzji, bo dzięki niej poznałam moją prawdziwą rodzinę, do której
należę od 19 lat. Jeszcze raz wam dziękuje.- Powiedziałam z uśmiechem na twarzy
jednocześnie po mojej twarzy leciały łzy.
Cała trójka podeszła do mnie i
mocno mnie przytuliła.
-Zawsze należałaś do nas, nie
zapomnij o tym, Casy.- Powiedziała Gem.
-Brakuje jeszcze Harrego.-
Powiedział mężczyzna.
-To prawda, ale to już załatwi
Casy. Musisz z nim poważnie porozmawiać i to jak najszybciej.
-Wiem, zaraz do niego zadzwonię i
umówię się z nim.
-To ty go znasz?
-Od kilku miesięcy znam cały
zespół. Ale Harry nic nie wiem.
-I nie uwierzysz Gemma, ale nasza
mała kruszynka ma chłopaka.
Dziewczyna spojrzała się na mnie,
a następnie szeroko się uśmiechnęła.
-Kto to jest? Czy jest
przystojny, miły, bogaty?- Dziewczyna zaczęła zadawać pytania.
Wiedziałam, że takie będą skutki
dla tego wolałam to zachować dla siebie.
-Jest bardzo przystojny, miły i
bogaty. To Zayn przyjaciel Harrego.- Odparła matka.
- Cóż za cudowny wybór. Nie mogę
się doczekać aż oficjalnie poznam szwagra.- Powiedziała cały czas uśmiechają
się. Na moim policzkach pojawiły się wypieki nie spodziewałam się takich słów.
Przecież byliśmy dopiero parą, a oni planują już mój ślub.
-Koniec tematu, zaraz idę
zadzwonić do mojego brata. Nie rozpraszać mnie. – Powiedziałam, wychodząc z
pomieszczenia. Kiedy wyszłam słyszałam tylko śmiech i radość.
Wybrałam numer telefonu do Hazzy.
Dźwięk czekania aż chłopka odbierze to był najgorszy moment mojego życia. W
końcu usłyszałam jego głos.
-Halo?
-Hej Harry, masz może teraz wolne?-
Zapytałam.
-Pewnie, wywiad mamy dopiero za
trzy godziny. A co tam?
-Musimy się spotkać i o czymś
ważnym porozmawiać.
-Rozumiem, czy coś się stało?
-Nic poważnego, ale to nie może
czekać.
-Okej, spotkajmy się w parku obok
mojego domu, zaraz Ci podam adres.
-Nie trzeba. To do zobaczenia.- Powiedziałam
rozłączając się.
Wróciłam do kuchni gdzie cała
trójka zawzięcie o czymś dyskutowała. Już po chwili wiedziałam, o czym. A
mianowicie o mnie i o Zaynie. Musiałam im przerwać.
-Zaraz wychodzę na spotkanie z Harrym,
bardzo się denerwuje. – Powiedziałam, siadając na krześle.
-Spokojnie, pewnie na początku
będzie zdziwiony, ale później, będzie szczęśliwy, że jego mała siostrzyczka do
niego wróciła.
-Mam nadzieję. Dobra wychodzę,
umówiliśmy się w parku obok domu. Ale nie wiem jak tam dojść.
-Zaraz Ci wytłumaczę.- Powiedział
Robin.
I tak mój Ojczym zaczął tłumaczyć
mi jak dojść do parku. To nie było tak daleko. Co do Robina to jest to świetny
facet. Przez tą krótką chwilę naprawdę go polubiłam.
-Dziękuje jeszcze raz, za
wytłumaczenie jak dojść do parku. A teraz będę się zbierać. Trzymajcie się.-
powiedziałam otwierając drzwi.- A i jeszcze coś, nie daleko jest mały sklepik
tam sprzedają wyśmienite maślane bułki.
-I ty je lubisz? Kolejna.- Powiedziała
Gemma.
-Widać mam to po matce.- Powiedziałam
uśmiechając się szeroko.
Kiedy już zamykałam drzwi
widziałam czuły uśmiech na ich twarzach. Na dworze panował upał. Pot spływał po moim
czole. Słońce mocno prażyło. Był to idealny wakacyjny dzień. Starałam się iść
jak najwolniej. Bałam się tej rozmowy w końcu nie przeprowadza się takiej
codziennie. Kiedy byłam już na miejscu, zauważyłam przepiękny park, pełen drzew
i kwiatów. To było naprawdę niesamowite miejsce. Posiadał nawet plac zabaw dla
dzieci. Te miejsce wydawało mi się znajome, a dokładniej ten plac zabaw z
piaskownicą. Przyjrzałam się bardziej. W oddali zauważyłam znajomą sylwetkę,
był to nie, kto inny jak Harry. Siedział w piaskownicy i bawił się z małymi
dziećmi. Podeszłam bliżej, chłopak mnie nie zauważył. Zaczęłam się
przysłuchiwać.
-A, więc co pani sobie życzy?
Mamy piaskowe babeczki, piaskową zupę, piaskowe kartofelki. Na co ma pani ochotę?-
Zapytał poważnie.
-Myślę, że smakowicie wyglądają
te piaskowe babeczki.- Odparła mała dziewczynka.
-Już nakładam, tylko proszę zjeść
jak najszybciej. Ciepłe są najlepsze.
To było takie słodkie i znajome.
Momentalnie przed moimi oczami pojawiły się obrazy z dzieciństwa. Kiedyś byłam
tu z rodzicami, Gemmą i Harrym. Bawiliśmy się w restaurację. Pamiętałam, że
zawsze dla mnie miał jeszcze jedną potrawę. Zawsze tworzył ją dla mnie. Ja
zawsze byłam klientem. To było takie nostalgiczne. Nagle poczułam na moich
policzkach łzy. Takie krótkie wspomnienie wywołało taki efekt. Dłużej nie
mogłam tak usiedzieć. Ruszyłam w kierunku chłopaka. Kiedy byłam już przy nim,
kucnęłam obok.
-A nie masz przypadkiem lodów
piaskowych?- Zapytałam.
-Oj nie niestety nie produkuje
takich, już dawno. Kiedyś miałem świetną klientkę, która uwielbiała je.- Zaczął
tłumaczyć, odwracając się do mnie. Kiedy mnie zauważył, był zdziwiony, że to
ja.
-Skąd wiesz o….?- Zaczął, ale mu
przerwałam. Uśmiechnęłam się przez łzy.
-Haziątko, pozostanie
Haziątkiem.- Odparłam. Zauważyłam w jego oczach łzy. Nie wiedział, co powiedzieć.
-Ca…sy.- Zająknął się.
Przytaknęłam. Chłopak aż z szoku usiadł na piasku.- Jak to możliwe? Przecież
tyle czasu razem spędziliśmy i nie zauważyłem podobieństwa. Przez ten czas
byłaś moją przyjaciółką Tomi. Przez taki długi czas moja mała siostrzyczka była
pod moim nosem.-Kontynuował wypowiedź.
Ja również nie wiedziałam, co
powiedzieć. Po prostu go przytuliłam. Chłopak na początku był zaskoczony moim czynem,
ale szybko odwzajemnił gest. Poczułam jak z jego twarzy spływają łzy.
-Nie mogę w to uwierzyć, przez
tyle czasu czekałem na ten moment. Kiedy w moich ramionach znów będę miał swoją
młodszą siostrzyczkę.
-Wróciłam braciszku.- Odparłam.
-Jak to się stało, co się z Tobą
działo? Czy ktoś jeszcze wie?
-Za dużo pytań na raz.
Zaczęłam mu wszystko opowiadać,
co się ze mną działo. Co kolejne zdanie, jakie wypowiadałam, na jego twarzy
gościł coraz to większe zdziwienie. Nie ma się, co dziwić. W końcu nie
codziennie słyszy się takie historie.
-I tak poznałam Was. Kilka
miesięcy, zaczęłam się domyślać, że moi zmarli rodzicie nie byli tak naprawdę
moimi. Któregoś dnia przyśniła mi się kobieta. Byłam pewna, że ją znam. I tak
któregoś dnia znalazł jej dom. Akurat ty byłeś z nią. Znalazł również swoje
zdjęcie na portalu z zaginionymi dziećmi. Zadzwoniłam pod adres i wszystkiego
się dowiedziałam. Właśnie wracam od mamy, Robina i Gemmy. To cudowne osoby.
Nigdy w życiu nie czułam się tak kochana. Prawie całe życie spędziłam w domu
dziecka. Nie wiedząc, że gdzieś prawdziwa rodzina mnie poszukuje.
-Teraz wszyscy jesteśmy razem. Co
prawda ojciec, nie mieszka już z nami. Rozwiódł się z naszą mamą. Ale Robin to
naprawdę świetny gość.
-Wiem, dzięki niemu tu dotarłam.
Musiałam już wyjść z domu, bo mama i Gemma planowały już moje wesele.- Zaczęłam
się śmiać.
-Jak zwykle, kiedy ja miałem
dziewczynę to również już go planowały. Ale ja wtedy miałem 13 lat. Kto w takim
wieku się żeni. Przecież to nielegalne.
Oboje śmialiśmy się z wyczynów
naszej rodziny. Siedząc w parku, rozmawialiśmy ze sobą. Mieliśmy taki dobry
kontakt. Wspomniałam również o maślanych bułkach, które Gemma szukała.
-No tak, mama je również
uwielbia. Widać, że masz to po niej. Ja nie cierpię ich tak samo Gemma.
-Wiem, już mi powiedziała.
Spędziliśmy na wygłupach dobre
półtorej godziny. Harry musiał się już zbierać na wywiad w telewizji. Pożegnałam się z nim. To było bardzo miłe
uczycie mieć brata, na którego można liczyć. Byłam szczęśliwa, w końcu coś mi
się układa. Ruszyłam prosto przed siebie. Wdychałam świeże powietrze tego lata.
W całym parku było wiele rodzin z dziećmi, które bawiły się w berka. Wszyscy
byli tacy szczęśliwi. Nagle poczułam jak wibruje mi telefon. Spojrzałam na
wyświetlacz, uśmiechnęłam się szeroko.
-Cześć Zayn. Tak wszystko jest w
porządku. Wszystko się wyjaśniło. Mam naprawdę cudowną rodzinkę. Dopiero teraz czuje,
że mam kogoś, kto mnie kocha. Oj nie obrażaj się, wiem, że mnie kochasz. W
końcu cały czas ze mną wytrzymujesz. A wracając do mojej prośby na wycieczce….Pamiętasz?
Jak to nie pamiętasz, obiecałeś mi. To wcale nie jest śmieszne. Nie odzywaj się
do mnie. – Wiem, że Zayn droczył się ze mną, ale musiałam mu pokazać, że ze mną
nie da się łatwo żyć. – Wiesz, że długo nie umiem się na ciebie gniewać. Co do
tatuażu, planowałam go zrobić w przyszłym tygodniu, mam nadzieję, że pójdziesz
ze mną. Dziękuje Ci. Ja też Cię kocham. Zobaczymy się później. Papa.
Rozłączyłam się. Tak jak każdy
mówił to cudowny chłopak. Zawsze mogę na niego liczyć. Wyciągnęłam papierosa z
paczki i zapaliłam go. Potrzebowałam tego smaku nikotyny. Uspokajał mnie.
Usiadłam w końcu na ławce obok dużego, pięknego drzewa. Było naprawdę piękne,
wielkie liście w kształcie podobnym do dłoni. Przez koronę przebijało się
słońce. Co jakiś czas promienie padały na moją twarz.
Od jakiegoś czasu czułam się
obserwowana. Może to mój wymysł, ale coś było nie tak. Zaczęłam się rozglądać.
Nic podejrzanego nie zauważyłam. Wszystko wyglądało normalnie. Jednak po chwili
coś zwróciło moją uwagę. A mianowicie nie daleko parku stał czarny samochód, w
którym siedziało dwóch facetów. Nie byli to zwykli mężczyźni w końcu, kto
normalny siedzi w samochodzie i robi zdjęcia. Wstałam szybko z ławki i ruszyłam
w kierunku swojego domu. Co jakiś czas spoglądałam do tyłu. Przez cały czas,
samochód powoli za mną jechał. To nie było normalne, Powoli bałam się ich. Wsiadłam
szybko do autobusu. Samochód cały czas mnie śledził. Czego Oni chcą. Obawiałam
się o moje życie. Kiedy byłam na miejscu wyszłam szybko z autobusu i ruszyłam
do domu. Kiedy byłam już na schodach zauważyłam kolejnych podejrzanych ludzi.
Zaczęłam się cofać. Przed sobą i za sobą czułam kogoś.
-Proszę się nie obawiać. Chcemy
tylko z panią porozmawiać.- Powiedział jeden z czterech.
-Skąd mam pewność, że nie
zrobicie mi krzywdy.
Jeden z nich wyjął z kieszeni
jakąś rzecz, po chwili pokazał mi legitymacje. Spojrzałam na nią. Byłam
zaskoczona, co chciało ode mnie FBI.
Czego ode mnie chcecie, nic złego
nie zrobiłam.
-Wiemy, ale wolałbym porozmawiać
z panią w bardziej prywatnym miejscu. Bez świadków.
Wahałam się, czy wpuścić ich do
mieszkania czy nie. W końcu się zdecydowałam. Ruszyłam po schodach na górę, za
mną człapał agent. Wpuściłam go do środka.
-Proszę usiąść. Napije się pan
czegoś?- Zapytałam z grzeczności.
-Dziękuje, kawy poproszę.
Kiedy szykowałam napój, mężczyzna
rozglądał się po mieszkaniu. Położyłam przed nim napój.
-O, czym chciał pan ze mną
rozmawiać?
-To jest dość delikatna sprawa,
od jakiegoś czasu poszukujemy Kimberly Jones. Jedyne dziecko, które przeżyło tą
masakrę. Dowiedzieliśmy się, że któryś z agentów dla pani bezpieczeństwa
zmienił pani tożsamość. I rozumiem to.
-Nigdy nie było Kimberly Jones. Mając
3 latka zostałam porwana ze szpitala.
-Nie wiedzieliśmy o tym. Dopiero
nie dawno poznaliśmy prawdę.
-Jak odnalazł prawdę, To trudno
wyjaśnić. Wiem na pewno, że moje prawdziwe imię to Casy Styles.
-Styles…, czy to nie nazwisko
tego młodego chłopaka z zespołu One Diection? -Zapytał.
-To prawda, jestem jego siostrą.
Ale skąd pan ich zna nie wygląda pan na obeznanego w show- biznesie.
-Jak ma się nastoletnią córkę,
która uwielbia ten zespół. To jestem na bieżąco. Ale wracając do sprawy, jaka mnie tu
przygnała. W poprzednim tygodniu odezwał się do mnie prawnik, który służył
państwu Jones. Próbował się z panią skontaktować, ale mu to nie wyszło. Dwa
lata temu odnaleziono ich testament. Zapisany właśnie na panią. Ale nie na
Kimberly Jones tylko na Casy Styles. Byłem zdziwiony tą informacją. Prawnik za
dużo mi nie powiedział, musiała by pani sama osobiście się z nim spotkać. A co
do sprawy z przed kilkunastu lat w sprawie morderstwa pańskich przybranych
rodziców cały czas prowadzimy sprawę. Mamy nadzieje, że w końcu zakończy się to
wszystko i będzie pani całkowicie bezpieczna.
-Ale, dlaczego zapisali mnie w
testamencie. Przecież nie byłam ich prawdziwą córką.
-Możliwe, że czuli, że ma się
stać coś złego. Z tego, co wiem. Zmienili cały testament dzień przed swoją
śmiercią. Więc musiało się coś stać. No dobrze, przepraszam, że panią tak
przestraszyliśmy. To tylko dla pani bezpieczeństwa. W końcu morderca cały czas
jest na wolności. Zostawiam pani numer do prawnika. Niech pani zadzwoni i sprawdzi,
o co chodzi.
-Dziękuje.
-Będę się zbierać. Do widzenia.
Pożegnałam agenta FBI. Byłam
totalnie zaskoczona tymi informacjami. Nie spodziewałam się takiego obrotu
sprawy. Co prawda traktowałam ich jak rodziców, ale tak dokładnie czułam się
inna. Nigdy nie wiedziałam, czym się zajmowali. Ukrywali to przede mną.
Włączyłam telewizor w końcu zaraz miał się rozpocząć wywiad chłopaków. Byłam
ciekawa jak im pójdzie.
Akurat jak przełączyłam na
poprawny kanał, leciał już wstęp.
-Witam cudownych widzów, którzy
mają wolny czas, aby spędzić go z nami. Dzisiejszymi gośćmi mojego programu są
chłopcy z zespołu One Direction. Witajcie chłopcy.
-Witamy.- Odparli po kolei.
-Od jakiegoś czasu zauważyliśmy,
że przy waszym boku kręci się młoda dziewczyna. Pewnie wasze fanki ciekawi, kim
jest ta piękność? I powiem szczerze mnie też.
-To jest nasza najlepsze
przyjaciółka, na którą możemy liczyć. Nawet podzieli się ze mną słodyczami. A
jak wiadomo uwielbiam je.- Powiedział Niall.
Cała widownia zaczęła się śmiać.
-Oj wydaje mi się, że dla
niektórych znaczy o wiele więcej. Prawda Zayn, Harry.- Powiedział prezenter.
Chłopcy wyglądali na zdziwionych.
W końcu pierwszy odezwał się Zayn.
-To prawda, spotykamy się ze
sobą. – odparł drapiąc się po głowie. W studiu tym razem było słychać piski.
-Tak też myśleliśmy, mamy nawet
parę zdjęć. Jak się przytulacie. Oraz słynne zdjęcie przedstawiające jak
nieznajoma siedzi na twoich kolanach i wybiera żelki.
-Hahaha. To było naprawdę
zabawne. Każdy do tej pory to dobrze wspomina, Wybierała żelki które lubiła.
Tak samo robi moja młodsza siostra. To było urocze. – Powiedział.
-A, co jest między nią a tobą
Harry? Nasz reporter, zauważył was w parku. Siedzieliście w piaskownicy i się
przytulaliście. Dziewczyna wyglądała na płaczącą. Tak samo jak ty.
-Ooo nie nawet to zdjęcie macie.
A ja tam tak nie korzystnie wyszedłem. Żartuje, to prawda spotkałem się z nią
dzisiaj i powiem, że jest to mój najlepszy dzień. W końcu nie codziennie
odnajduje się zaginioną siostrę. Cały czas była pod moim okiem. Jak pewnie
wiecie, 16 lat temu moja młodsza siostra została porwana i do dzisiejszego dnia
nie była żadnego śladu a tu BOOM. Ona stoi za mną i pyta się czy mam piaskowe
lody. Kiedy byliśmy mali zawsze jej takie robiłem. Tylko my o tym wiedzieliśmy.
To było dziwne uczucie. Jakiś dziwny ciężar w sercu odszedł p[przyszedł tylko
spokój. Teraz jestem najszczęśliwszy, że w końcu się odnalazła. Cała moja
rodzina jest w jednym miejscu.
-To niewiarygodna historia. A
więc jak ma na imię wybranka Zayna i Jednocześnie siostra Hareggo.
-Casy Styles- powiedzieli
jednocześnie.
-Cóż za piękne imię. Życzymy wam
szczęścia. A jak wasza praca nad płytą?
-Cały czas pracujemy nad nią,
prawdopodobnie ukarze się we wrześniu.- Powiedział Liam.
-Mamy wiele niespodzianek,
związanych z tą płytą. Niedługo również odbędzie się koncert, na który
serdecznie wszystkich zapraszamy.
-Dziękujemy za zaproszenie.
Jestem pewien, że wasze fanki na pewno przyjdą. Dziękuje wam za to, że
znaleźliście dla nas wasz cenny czas. A teraz chłopcy wykonają dla nas piosenkę
,,Littre Things’’
Cały czas siedziałam prze
telewizorem i wsłuchiwałam się w słowa, które śpiewali. Czułam, że to właśnie o
mnie śpiewali ją.
Kiedy program się skończył, wyłączyłam
telewizor i położyłam się na kanapie. To był naprawdę ciekawy dzień. Tyle się
działo. Po chwili zaczął dzwonić mój telefon. Nawet nie spojrzałam na
wyświetlacz.
-Halo?
-No siemanko siostrzyczko.
-Witaj bracie.
-Co tak oficjalnie? Ale nie
dzwonie w takiej spawie. Mama organizuje obiad na twój powrót. Odbędzie się on
jutro. Chłopacy również będą.
-O nie….
-Tak wiem, nie możesz się doczekać
aż Gemma i mama dorwą się do Zayna. Ja również nie mogę się doczekać. Więc
pamiętaj jutro 13, Zayn po ciebie wpadnie. A więc bądź gotowa. Papa.
-Papa.
Zdążyłam tylko tyle powiedzieć,
gdyż Hazza tak szybko się rozłączył. Po jego telefonie przyszło kilka
wiadomości.
Pierwsza była od Zayna.
,,Jestem dumny ze swojej
dziewczyny że tak dobrze sobie poradziła, Kocham Cię.
PS. Jutro po ciebie przyjadę,
zmierzymy się z nimi razem”
To było słodkie i miłe, co
powiedział.
Kolejne były od chłopaków.
,,Mam nadzieje, że Harry nie
będzie na mnie krzyczeć jak będę Ci dokuczać. A tak na serio to się bardzo
cieszę że wszystko się dobrze skończyło. Powodzenia, Wujek Louis”
,,Czekam na kolejne spotkanie
przy łakociach. Poinformuje Cię, że zakupiłem kolejne słoiczku nutteli. Nie
uwierzysz teraz dodali gratis poduszkę w kształcie orzeszka. Oczywiście
zakupiłem też dla ciebie. Tylko tym razem nie pakuj ich w plecak, bo te są o
wiele większe. Niall”
,,Cieszę się że wszystko
potoczyło się w dobrym kierunku. Brakowało nam twojego towarzystwa. Każdy
siedział samotnie i nic nie robił. Od dzisiaj jest inaczej. Dziękuje, że
odmieniłaś nasz świat.” Liam.
To było bardzo miłe, co napisali.
Zrobiło mi się lepiej na sercu. Została mi tylko jedna rzecz do zrobienia a
mianowicie zadzwonić do prawnika i wyjaśnić wszystko.
Subskrybuj:
Posty (Atom)