Od całej tej sytuacji minęły trzy
tygodnie. Cały czas nie podjęłam decyzji. Wahałam się z
podjęciem jej. Mimo że rodzina i przyjaciele nie naciskali na mnie.
Stali za mną murem. To i tak mi to nie pomagało. Kilka razy miałam
już telefon w dłoni z wpisanym numerem mecenasa, ale za każdym
razem tchórzyłam. A co do tatuażu to Zayn wywiązał się z
obietnicy. Poszedł ze mną i trzymał mnie za rękę. Jak to
cholernie bolało. Do tej pory pewnie boli go dłoń. Ale wytrzymałam
i mam upragniony tatuaż czyli małą koniczynę z napisem.
Troszeczkę ulepszyłam ten tatuaż. Chłopcy zaczęli współprace z
firmą. Co prawda nie mają zbyt dobrego stosunku z prezesem firmy.
Miałam przyjemność Go poznać i szczerze mówiąc jest to bardzo
ciężka osoba do zniesienia. Jest zbyt zadufany w sobie. To on ma
zawsze racje. Nie dziwię się że tak źle prosperuje firma. Z
rodzinką mam cały czas kontakt. Co prawda co jakiś czas waham się.
Mimo że poznałam ich wszystkich to mam małe obawy. Jakiś mały
strach czyha gdzieś ukryty głęboko w sercu. Z Zaynem również
świetnie nam się układa, cały czas o mnie dba. Dużo czasu spędza
u mnie w mieszkaniu. Zazwyczaj razem malujemy, oglądamy telewizje
czy sprzątamy. Nigdy nam się nie nudzi. Powstały również plotki
że chłopak wprowadził się do mnie. A to nie była prawda. Po
prostu cieszymy się swoim towarzystwem. Niedługo chłopcy zaczynają
trasę koncertową. A ja zostanę tutaj sama. Co do moich planów
związanych ze studiami to niestety spóźniłam się ze zgłoszeniem
o dwa tygodnie. Powiem szczerze całkowicie wypadło mi to z głowy.
Było tyle ważniejszych spraw. Ale jeszcze nie zrezygnowałam z tego
marzenia. A aktualnie chodzę na kurs projektowania. Mimo wszystko
uwielbiam również projektować ubrania. Niektóre prace widział
Zayn oczywiście mnie chwalił ale on nie mógł mnie oceniać
obiektywnie ponieważ jest moim chłopakiem. Rodzice i pozostali z
zespołu również nie mogli. To musiał być ktoś spoza otoczenia.
Siedziałam właśnie na sofie w swoim małym mieszkanku. Za bardzo
nie miałam co robić. Chłopcy mieli próbę. Muszą się dobrze
przygotować do koncertu w końcu nie mogą zawieść swoich
największych fanów. Mama razem z Robinem pojechali na małe
wakacji, a Gem cały czas siedzi nad projektami. Co jakiś czas do
siebie dzwonimy. A ja się sama nudzę. El wyjechała służbowo do
Francji. Lou bardzo źle to odczuwa. Widać po nim że tęskni za
swoją dziewczyną. Nie wspomniałam jeszcze o najważniejszej
rzeczy. Od jakiegoś czasu czuje że ktoś mnie obserwuje. Cały czas
jak gdzieś wychodzę rozglądam się za sobą. To nie jest normalne.
Nic nie powiedziałam nikomu, wolałam ich nie martwić mają teraz
inne ważniejsze rzeczy na głowie. Wyszłam na balkon aby zapalić
papierosa. To zdecydowanie mnie odprężało. Na dworze panowała
jesień. Ludzie ubrani w cieplejsze odzienie, na niebie było już
inne słońce. Trawa była ozdobiona liśćmi w kolorze brązu, żółci
i czerwieni. Był to piękny widok. Ta pora roku miała w sobie coś
magicznego. Wprawiała że człowiek dłużej myślał o swoim życiu.
W tej chwili również miałam taki moment. Wrzuciłam papierosa do
popielniczki i wróciłam do ciepłego mieszkania. Na półce stał
kubek pełen gorącej czekolady. Teraz to było mi potrzebne aby
rozgrzać zmarznięte dłonie. W momencie kiedy siadałam usłyszałam
dzwonek do drzwi. Odłożyłam kubek i ruszyłam do drzwi, kiedy je
otworzyłam nie zauważyłam nikogo. Wyszłam na zewnątrz aby się
rozejrzeć ale nic. W moje oczy rzuciła się szara koperta.
Sięgnęłam po nią. Była dość ciężka. Wróciłam do
pomieszczenia,w drodze do sofy zaczęłam ją otwierać. Lecz kiedy
miałam zawartość już w dłoni momentalnie wszystko mi wypadło.
Po całej podłodze rozrzucone były zdjęcia na których jestem ja i
moi znajomi. Przeraziło mnie to. To było już za wiele. Zdjęcia
naruszały moją prywatność. Zebrałam szybko wszystko z podłogi a
następnie schowałam do szafki. Nie chciałam o tym myśleć. To nie
było normalne. Może życie w pewnym stopniu było zagrożone.
Zasłoniłam szybko okna, aby nikt nie mógł zobaczyć co się
dzieje u mnie. Usiadłam na sofie i szczelnie owinęłam się kocem.
Starałam się nie myśleć o tym wszystkim, robiłam inne rzeczy ale
cały czas przebijała się przez to wszystko sprawa ze zdjęciami.
Odłożyłam wszystko na stół nie miałam ochoty na nic. Siedziałam
w ciszy i w ciemności. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu.
Odebrałam go.
-Halo?
Nikt się nie odzywał,przestraszyłam
się. Po drugiej stronie słyszałam szepty. Szybko wyłączyłam
telefon. Głuche telefony trwały od miesiąca. Nic nie mówiłam
chłopakom, bo by się martwili. Co jakiś czas dostawałam paczki
które nie były podpisane. Ani jednej nie otworzyłam, od razu
lądowały w śmietniku. A teraz te zdjęcia. Na zegarku była już
godzina 17. Wstałam a następnie udałam się do łazienki. Jedyne
czego teraz potrzebowałam to gorąca kąpiel. To powinno mnie
odprężyć. Nalałam wody oraz olejków zapachowych. Powoli weszłam
do wanny. To było takie przyjemne uczucie. Od razu poczułam jak
całe napięcie schodzi z mojego ciała. Olejki działały kojąco.
Straciłam rachubę. Było mi tak dobrze. Kiedy woda zaczynała być
chłodna, postanowiłam zakończyć moczenie. Wytarłam się do sucha
a następnie ubrałam się w piżamę. Nie miałam ochoty na nic.
Marzyłam tylko o śnie, aby ten dzień jak najszybciej się
zakończył. Wskoczyłam szybko do łóżka i przykryłam się
kołdrą. Na początku nie mogłam zasnąć, brakowało mi drugiej
osoby która by mnie ogrzewała. Taką rolę miał Zayn. W jego
objęciach czułam się tak bezpiecznie. Po dobrej godzinie w końcu
zasnęłam.
Znalazłam się w dużym budynku,
ściany były całe białe. Pomieszczenia były ciasne. Trudno było
się poruszać. Na podłodze walały się sterty śmieci. Moją uwagę
przykuła jedna ściana. Było na niej mnóstwo materiałów.
Podeszłam bliżej, to co tam zobaczyłam spowodowało że zakręciło
mi się w głowie musiałam momentalnie złapać się czegoś. Przez
dłuższą chwile stałam bez ruchu. Dopiero jak poczułam się
lepiej zaczęłam przeglądać materiały umieszczone na całej
ścianie. Były na niej dokładne profile każdego z One Direction,
moje rodziny i mój. Zdjęcia prywatne, robione w ukryciu. Jak
również artykuły związane z moją osobą i rodziną. Czułam się
jak w najgorszym koszmarze. Ktoś chciał chciał mnie skrzywdzić.
Przychodziła mi tylko jedna osoba, Billy. To on mógł stać za tym
wszystkim. Przez państwa Jones rodzicie Billego stracili zyski
swojej firmy. Moje czynności zostały przerwane przez jakieś
odgłosy. Rozejrzałam się szybko po pomieszczeniu. Ktoś tu był
razem ze mną i mnie obserwował. Zaczęłam szybko kierować się do
wyjścia z budynku. Nigdzie nie mogłam znaleźć wyjścia, czułam
się jak w labiryncie. Było mi strasznie gorąco. Ktoś deptał mi
po piętach, kiedy miałam już chwytać za klamkę ktoś mnie
szarpnął tak mocno że upadłam na podłogę. Zasyczałam, gdyż na
podłoże były rozsypane kawałki szkła. W niektórych miejscach
były widoczne ślady krwi, mojej krwi. Spojrzałam na osobę
odpowiedzialną za wszystko. Na mojej twarzy zagościł strach. Nade
mną stał Billy z szalonym wyrazem twarzy. W ręku trzymał nóż z
którego skapywała krew. W jego oczach widziałam obłęd. Tak
bardzo się go bałam. Nikt nie mógł mi pomóc. Chłopak zaczął
zbliżać nóż do mojego gardła, zamknęłam szybko oczy. Chciałam
aby szybko to już zakończył. Nagle usłyszałam głośny dźwięk
dzwonka.
Wstałam gwałtownie z łóżka. Pot
oblał moje całe ciało. Serce bardzo szybko mi biło. Czułam się
jak po najgorszym horrorze. Nie mogłam opanować oddechu. Cały czas
ktoś się dobijał do drzwi. Powoli wyszłam z łóżka. Nogi miałam
jak z waty. Ruszyłam do drzwi. Powoli je uchyliłam. W nich stał
zmartwiony Zayn. Kiedy go zobaczyłam poczułam jak do oczu nabierają
mi się łzy. Widząc moją twarz podszedł do mnie i mocno mnie
przytulił. Wszystko ze mnie wyszło, nawet to co starałam się
ukryć. Chłopak głaskał mnie po głowie.
-Ciiiii. Nie płacz Cas. Co się
dzieje? Od kilku nastu godzin próbujemy się z tobą skontaktować.
Cały czas włącza się poczta. - powiedział, usadzając mnie na
swoich kolanach. Nie chciałam go puścić. Bałam się że
momentalnie zniknie i zostanę sama. Nie wiedziałam co mam
powiedzieć.
-Wszystko w porządku.- wyszeptałam.
-Nie mówisz mi prawdy. Coś jest nie
tak. Od kilku tygodni dziwnie się zachowujesz, każdy to zauważył
ale nic nie mówił. Czekaliśmy aż sama nam to powiesz. Nie
chcieliśmy naciskać. Więc proszę powiedz mi co się dzieje.
Objęłam go jeszcze mocniej. Czułam
się tak straszne,że przez taki długi czas nic im nie mówiłam. W
końcu muszę to zrobić bo to mnie zniszczy. Wstałam z jego kolan i
udałam się do szafki gdzie schowałam zdjęcia. Wyjęłam je a
następnie wzięłam głęboki wdech. Ruszyłam z powrotem do Zayna.
Wręczyłam mu kopertę i siadłam obok niego. Chłopak wyjął
zawartość. Nie usłyszałam żadnego dźwięku. Spojrzałam na
niego. Jego oczy były szeroko otwarte. W milczeniu przeglądał
zdjęcia. Widziałam zdenerwowanie jak i strach na jego twarzy.
Przymknęłam powieki, aby uchronić się przed kolejnymi łzami ale
było to na nic. Poczułam jak spływają one po moich policzkach. Po
kilku minutach poczułam silne ramiona które oplotły mnie w silnym
uścisku.
-Cas, od jak dawna to trwa?
Wahałam się, w końcu odważyłam się
powiedzieć.
-Od jakiegoś miesiąca. Ktoś do mnie
wydzwania, a kiedy odbieram to nikt się nie odzywa, słyszę tylko
ciche szepty. Również przysyłano mi paczki nie podpisane. Od razu
je wyrzucałam. Bałam się zawartości.
-Czemu nic nam nie powiedziałaś?
Pomoglibyśmy Ci.
-Nie chciałam abyście się teraz rozpraszali, w końcu niedługo macie trasę koncertową. To nie było wam teraz potrzebne.
-Nie chciałam abyście się teraz rozpraszali, w końcu niedługo macie trasę koncertową. To nie było wam teraz potrzebne.
-Musisz to zgłosić na policje. Jak
również wynająć Ci ochronę. Pogadam z chłopakami i coś się
wykombinuje.
-Na policje, mogę iść ale na pewno
nie chce ochrony. Będę się czuła jak w więzieniu. Nie zgadzam
się na to. - powiedziałam głośniej.
-Ale, tak będzie najlepiej.
-Nie. Spokojnie nikt mi nic nie zrobi.
Dam sobie radę.
Mulat cały czas patrzył mi się w
oczy. Po chwili powiedział.
-Dobrze żadnej ochrony ale mam
warunek.
-Jaki?- Zapytałam. Szczerze bałam się
jego warunku. W końcu cały zespół zawsze miał szalone pomysły.
-Zamieszkaj z nami.- wypalił.
Siedziałam w szoku. Tego się nie
spodziewałam.
-Przepraszam możesz powtórzyć, bo
chyba źle usłyszałam.
-Zamieszkaj z nami, wtedy nie będziesz
musiała mieć ochrony.
-Ale ja mam własne mieszkanie, w
którym zrobiłam tak dużo. Nie jestem co do tego przekonana. A po
drugie nie chce wam się zwalać na głowę.
-Nie odpuszczę, wiesz o tym że jestem
uparty. A chłopacy nie będą mieli nic przeciwko. Wręcz przeciwnie
będą zachwyceni.
-Ale ja mam tyle rzeczy. Wieki będę
je pakować.- powiedziałam przytulając się do chłopaka.
-Przecież każdy Ci pomoże. A w tej
sytuacji bezpieczniejsza będziesz u nas. A więc zacznijmy się
pakować. - powiedział wstając i zdejmując kurtkę.
Zdziwiłam się, nie spodziewałam się
tego tak szybko. Przetarłam dłońmi twarz.
Podeszłam do niego. Uśmiechnął się
do mnie szeroko.
-Bierzemy się do roboty. Zacznijmy od
spakowania tych drobnych rzeczy. Zadzwonię jeszcze do chłopaków,
tak uporamy się szybciej. W międzyczasie idź się ubrać.
Przytaknęłam a następnie udałam się
do pokoju. Wybrałam najwygodniejsze ubrania czyli dresowe spodnie i
koszulkę. Poprawiłam jeszcze włosy. Załatwiłam jeszcze potrzeby
fizjologiczne. Ruszyłam do kuchni w której już buszował mulat.
-Chłopcy za 10 minut będą na
miejscu. W międzyczasie zaczniemy zabezpieczać szkło.- powiedział
podchodząc do szafki ze szkłem. Natomiast ja wzięłam stare
gazety. Z jednej strony cieszyła się,ale z drugiej strony narażam
innych na niebezpieczeństwo. Cały czas miałam w głowie te głuche
telefony i zdjęcia. Poczułam szturchnięcie, spojrzałam na mulata,
ten serdecznie się do mnie uśmiechał a następnie zaczął robić
głupie miny. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Z nim czułam się
tak swobodnie. To On sprawiał, że każdy dzień był wyjątkowy.
Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi nawet nie zdążyłam
podejść do nich a w środku byli już wszyscy z zespołu, a na
czele mój ukochany brat z szerokim uśmiechem na twarzy. Przywitałam
się z nimi. Każdy mocno mnie przytulił i dodawał otuchy. To było
bardzo miłe. I tak zaczęliśmy pakować wszystkie rzeczy. Przy tym
było bardzo dużo zabawy. Niall co chwile wyjadał coś z lodówki.
Harry razem z Lou bawili się lalkami, które zabrałam z domu
dziecka. Miałam z nimi dobre wspomnienia. Liam razem z Zaynem
gadali o czymś związanym z samochodem. To był bardzo miły
obrazek. W tym momencie dziękowałam Bogu za to, że obdarował mnie
takimi przyjaciółmi na których mogłam liczyć w każdym momencie.
Byli moją rodziną. Po dobrych kilku godzinach zapakowaliśmy ponad
połowę. Po całym wysiłku usiedliśmy
na kanapie. Każdy był zmęczony. Nie dziwiłam się im, ja również
byłam zmęczona fizycznie jak i psychicznie. Po odpoczynku chłopcy
zamówili samochód transportowy, po 10 minutach byli na miejscu.
Spakowali moje rzeczy. Chłopcy już zeszli na dół a ja stałam
jeszcze w pustym mieszkaniu. Ciężko mi było się rozstać, w końcu
to było moje samodzielne mieszkanie. Westchnęłam, czas się
pożegnać. Przejechałam jeszcze dłonią po ścianie i zamknęłam
drzwi na klucz. Powoli zeszłam ze schodów na dół w międzyczasie
przypomniały mi się wszystkie śmieszne sytuacje jakie miałam z
chłopakami. Chłopcy już siedzieli w aucie. Tylko brakowało tam
mnie.