poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział Czternasty

Od całej tej sytuacji minęły trzy tygodnie. Cały czas nie podjęłam decyzji. Wahałam się z podjęciem jej. Mimo że rodzina i przyjaciele nie naciskali na mnie. Stali za mną murem. To i tak mi to nie pomagało. Kilka razy miałam już telefon w dłoni z wpisanym numerem mecenasa, ale za każdym razem tchórzyłam. A co do tatuażu to Zayn wywiązał się z obietnicy. Poszedł ze mną i trzymał mnie za rękę. Jak to cholernie bolało. Do tej pory pewnie boli go dłoń. Ale wytrzymałam i mam upragniony tatuaż czyli małą koniczynę z napisem. Troszeczkę ulepszyłam ten tatuaż. Chłopcy zaczęli współprace z firmą. Co prawda nie mają zbyt dobrego stosunku z prezesem firmy. Miałam przyjemność Go poznać i szczerze mówiąc jest to bardzo ciężka osoba do zniesienia. Jest zbyt zadufany w sobie. To on ma zawsze racje. Nie dziwię się że tak źle prosperuje firma. Z rodzinką mam cały czas kontakt. Co prawda co jakiś czas waham się. Mimo że poznałam ich wszystkich to mam małe obawy. Jakiś mały strach czyha gdzieś ukryty głęboko w sercu. Z Zaynem również świetnie nam się układa, cały czas o mnie dba. Dużo czasu spędza u mnie w mieszkaniu. Zazwyczaj razem malujemy, oglądamy telewizje czy sprzątamy. Nigdy nam się nie nudzi. Powstały również plotki że chłopak wprowadził się do mnie. A to nie była prawda. Po prostu cieszymy się swoim towarzystwem. Niedługo chłopcy zaczynają trasę koncertową. A ja zostanę tutaj sama. Co do moich planów związanych ze studiami to niestety spóźniłam się ze zgłoszeniem o dwa tygodnie. Powiem szczerze całkowicie wypadło mi to z głowy. Było tyle ważniejszych spraw. Ale jeszcze nie zrezygnowałam z tego marzenia. A aktualnie chodzę na kurs projektowania. Mimo wszystko uwielbiam również projektować ubrania. Niektóre prace widział Zayn oczywiście mnie chwalił ale on nie mógł mnie oceniać obiektywnie ponieważ jest moim chłopakiem. Rodzice i pozostali z zespołu również nie mogli. To musiał być ktoś spoza otoczenia. Siedziałam właśnie na sofie w swoim małym mieszkanku. Za bardzo nie miałam co robić. Chłopcy mieli próbę. Muszą się dobrze przygotować do koncertu w końcu nie mogą zawieść swoich największych fanów. Mama razem z Robinem pojechali na małe wakacji, a Gem cały czas siedzi nad projektami. Co jakiś czas do siebie dzwonimy. A ja się sama nudzę. El wyjechała służbowo do Francji. Lou bardzo źle to odczuwa. Widać po nim że tęskni za swoją dziewczyną. Nie wspomniałam jeszcze o najważniejszej rzeczy. Od jakiegoś czasu czuje że ktoś mnie obserwuje. Cały czas jak gdzieś wychodzę rozglądam się za sobą. To nie jest normalne. Nic nie powiedziałam nikomu, wolałam ich nie martwić mają teraz inne ważniejsze rzeczy na głowie. Wyszłam na balkon aby zapalić papierosa. To zdecydowanie mnie odprężało. Na dworze panowała jesień. Ludzie ubrani w cieplejsze odzienie, na niebie było już inne słońce. Trawa była ozdobiona liśćmi w kolorze brązu, żółci i czerwieni. Był to piękny widok. Ta pora roku miała w sobie coś magicznego. Wprawiała że człowiek dłużej myślał o swoim życiu. W tej chwili również miałam taki moment. Wrzuciłam papierosa do popielniczki i wróciłam do ciepłego mieszkania. Na półce stał kubek pełen gorącej czekolady. Teraz to było mi potrzebne aby rozgrzać zmarznięte dłonie. W momencie kiedy siadałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Odłożyłam kubek i ruszyłam do drzwi, kiedy je otworzyłam nie zauważyłam nikogo. Wyszłam na zewnątrz aby się rozejrzeć ale nic. W moje oczy rzuciła się szara koperta. Sięgnęłam po nią. Była dość ciężka. Wróciłam do pomieszczenia,w drodze do sofy zaczęłam ją otwierać. Lecz kiedy miałam zawartość już w dłoni momentalnie wszystko mi wypadło. Po całej podłodze rozrzucone były zdjęcia na których jestem ja i moi znajomi. Przeraziło mnie to. To było już za wiele. Zdjęcia naruszały moją prywatność. Zebrałam szybko wszystko z podłogi a następnie schowałam do szafki. Nie chciałam o tym myśleć. To nie było normalne. Może życie w pewnym stopniu było zagrożone. Zasłoniłam szybko okna, aby nikt nie mógł zobaczyć co się dzieje u mnie. Usiadłam na sofie i szczelnie owinęłam się kocem. Starałam się nie myśleć o tym wszystkim, robiłam inne rzeczy ale cały czas przebijała się przez to wszystko sprawa ze zdjęciami. Odłożyłam wszystko na stół nie miałam ochoty na nic. Siedziałam w ciszy i w ciemności. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Odebrałam go.
-Halo?
Nikt się nie odzywał,przestraszyłam się. Po drugiej stronie słyszałam szepty. Szybko wyłączyłam telefon. Głuche telefony trwały od miesiąca. Nic nie mówiłam chłopakom, bo by się martwili. Co jakiś czas dostawałam paczki które nie były podpisane. Ani jednej nie otworzyłam, od razu lądowały w śmietniku. A teraz te zdjęcia. Na zegarku była już godzina 17. Wstałam a następnie udałam się do łazienki. Jedyne czego teraz potrzebowałam to gorąca kąpiel. To powinno mnie odprężyć. Nalałam wody oraz olejków zapachowych. Powoli weszłam do wanny. To było takie przyjemne uczucie. Od razu poczułam jak całe napięcie schodzi z mojego ciała. Olejki działały kojąco. Straciłam rachubę. Było mi tak dobrze. Kiedy woda zaczynała być chłodna, postanowiłam zakończyć moczenie. Wytarłam się do sucha a następnie ubrałam się w piżamę. Nie miałam ochoty na nic. Marzyłam tylko o śnie, aby ten dzień jak najszybciej się zakończył. Wskoczyłam szybko do łóżka i przykryłam się kołdrą. Na początku nie mogłam zasnąć, brakowało mi drugiej osoby która by mnie ogrzewała. Taką rolę miał Zayn. W jego objęciach czułam się tak bezpiecznie. Po dobrej godzinie w końcu zasnęłam.

Znalazłam się w dużym budynku, ściany były całe białe. Pomieszczenia były ciasne. Trudno było się poruszać. Na podłodze walały się sterty śmieci. Moją uwagę przykuła jedna ściana. Było na niej mnóstwo materiałów. Podeszłam bliżej, to co tam zobaczyłam spowodowało że zakręciło mi się w głowie musiałam momentalnie złapać się czegoś. Przez dłuższą chwile stałam bez ruchu. Dopiero jak poczułam się lepiej zaczęłam przeglądać materiały umieszczone na całej ścianie. Były na niej dokładne profile każdego z One Direction, moje rodziny i mój. Zdjęcia prywatne, robione w ukryciu. Jak również artykuły związane z moją osobą i rodziną. Czułam się jak w najgorszym koszmarze. Ktoś chciał chciał mnie skrzywdzić. Przychodziła mi tylko jedna osoba, Billy. To on mógł stać za tym wszystkim. Przez państwa Jones rodzicie Billego stracili zyski swojej firmy. Moje czynności zostały przerwane przez jakieś odgłosy. Rozejrzałam się szybko po pomieszczeniu. Ktoś tu był razem ze mną i mnie obserwował. Zaczęłam szybko kierować się do wyjścia z budynku. Nigdzie nie mogłam znaleźć wyjścia, czułam się jak w labiryncie. Było mi strasznie gorąco. Ktoś deptał mi po piętach, kiedy miałam już chwytać za klamkę ktoś mnie szarpnął tak mocno że upadłam na podłogę. Zasyczałam, gdyż na podłoże były rozsypane kawałki szkła. W niektórych miejscach były widoczne ślady krwi, mojej krwi. Spojrzałam na osobę odpowiedzialną za wszystko. Na mojej twarzy zagościł strach. Nade mną stał Billy z szalonym wyrazem twarzy. W ręku trzymał nóż z którego skapywała krew. W jego oczach widziałam obłęd. Tak bardzo się go bałam. Nikt nie mógł mi pomóc. Chłopak zaczął zbliżać nóż do mojego gardła, zamknęłam szybko oczy. Chciałam aby szybko to już zakończył. Nagle usłyszałam głośny dźwięk dzwonka.

Wstałam gwałtownie z łóżka. Pot oblał moje całe ciało. Serce bardzo szybko mi biło. Czułam się jak po najgorszym horrorze. Nie mogłam opanować oddechu. Cały czas ktoś się dobijał do drzwi. Powoli wyszłam z łóżka. Nogi miałam jak z waty. Ruszyłam do drzwi. Powoli je uchyliłam. W nich stał zmartwiony Zayn. Kiedy go zobaczyłam poczułam jak do oczu nabierają mi się łzy. Widząc moją twarz podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Wszystko ze mnie wyszło, nawet to co starałam się ukryć. Chłopak głaskał mnie po głowie.
-Ciiiii. Nie płacz Cas. Co się dzieje? Od kilku nastu godzin próbujemy się z tobą skontaktować. Cały czas włącza się poczta. - powiedział, usadzając mnie na swoich kolanach. Nie chciałam go puścić. Bałam się że momentalnie zniknie i zostanę sama. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Wszystko w porządku.- wyszeptałam.
-Nie mówisz mi prawdy. Coś jest nie tak. Od kilku tygodni dziwnie się zachowujesz, każdy to zauważył ale nic nie mówił. Czekaliśmy aż sama nam to powiesz. Nie chcieliśmy naciskać. Więc proszę powiedz mi co się dzieje.
Objęłam go jeszcze mocniej. Czułam się tak straszne,że przez taki długi czas nic im nie mówiłam. W końcu muszę to zrobić bo to mnie zniszczy. Wstałam z jego kolan i udałam się do szafki gdzie schowałam zdjęcia. Wyjęłam je a następnie wzięłam głęboki wdech. Ruszyłam z powrotem do Zayna. Wręczyłam mu kopertę i siadłam obok niego. Chłopak wyjął zawartość. Nie usłyszałam żadnego dźwięku. Spojrzałam na niego. Jego oczy były szeroko otwarte. W milczeniu przeglądał zdjęcia. Widziałam zdenerwowanie jak i strach na jego twarzy. Przymknęłam powieki, aby uchronić się przed kolejnymi łzami ale było to na nic. Poczułam jak spływają one po moich policzkach. Po kilku minutach poczułam silne ramiona które oplotły mnie w silnym uścisku.
-Cas, od jak dawna to trwa?
Wahałam się, w końcu odważyłam się powiedzieć.
-Od jakiegoś miesiąca. Ktoś do mnie wydzwania, a kiedy odbieram to nikt się nie odzywa, słyszę tylko ciche szepty. Również przysyłano mi paczki nie podpisane. Od razu je wyrzucałam. Bałam się zawartości.
-Czemu nic nam nie powiedziałaś? Pomoglibyśmy Ci.
-Nie chciałam abyście się teraz rozpraszali, w końcu niedługo macie trasę koncertową. To nie było wam teraz potrzebne.
-Musisz to zgłosić na policje. Jak również wynająć Ci ochronę. Pogadam z chłopakami i coś się wykombinuje.
-Na policje, mogę iść ale na pewno nie chce ochrony. Będę się czuła jak w więzieniu. Nie zgadzam się na to. - powiedziałam głośniej.
-Ale, tak będzie najlepiej.
-Nie. Spokojnie nikt mi nic nie zrobi. Dam sobie radę.
Mulat cały czas patrzył mi się w oczy. Po chwili powiedział.
-Dobrze żadnej ochrony ale mam warunek.
-Jaki?- Zapytałam. Szczerze bałam się jego warunku. W końcu cały zespół zawsze miał szalone pomysły.
-Zamieszkaj z nami.- wypalił.
Siedziałam w szoku. Tego się nie spodziewałam.
-Przepraszam możesz powtórzyć, bo chyba źle usłyszałam.
-Zamieszkaj z nami, wtedy nie będziesz musiała mieć ochrony.
-Ale ja mam własne mieszkanie, w którym zrobiłam tak dużo. Nie jestem co do tego przekonana. A po drugie nie chce wam się zwalać na głowę.
-Nie odpuszczę, wiesz o tym że jestem uparty. A chłopacy nie będą mieli nic przeciwko. Wręcz przeciwnie będą zachwyceni.
-Ale ja mam tyle rzeczy. Wieki będę je pakować.- powiedziałam przytulając się do chłopaka.
-Przecież każdy Ci pomoże. A w tej sytuacji bezpieczniejsza będziesz u nas. A więc zacznijmy się pakować. - powiedział wstając i zdejmując kurtkę.
Zdziwiłam się, nie spodziewałam się tego tak szybko. Przetarłam dłońmi twarz.
Podeszłam do niego. Uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Bierzemy się do roboty. Zacznijmy od spakowania tych drobnych rzeczy. Zadzwonię jeszcze do chłopaków, tak uporamy się szybciej. W międzyczasie idź się ubrać.
Przytaknęłam a następnie udałam się do pokoju. Wybrałam najwygodniejsze ubrania czyli dresowe spodnie i koszulkę. Poprawiłam jeszcze włosy. Załatwiłam jeszcze potrzeby fizjologiczne. Ruszyłam do kuchni w której już buszował mulat.
-Chłopcy za 10 minut będą na miejscu. W międzyczasie zaczniemy zabezpieczać szkło.- powiedział podchodząc do szafki ze szkłem. Natomiast ja wzięłam stare gazety. Z jednej strony cieszyła się,ale z drugiej strony narażam innych na niebezpieczeństwo. Cały czas miałam w głowie te głuche telefony i zdjęcia. Poczułam szturchnięcie, spojrzałam na mulata, ten serdecznie się do mnie uśmiechał a następnie zaczął robić głupie miny. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Z nim czułam się tak swobodnie. To On sprawiał, że każdy dzień był wyjątkowy. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi nawet nie zdążyłam podejść do nich a w środku byli już wszyscy z zespołu, a na czele mój ukochany brat z szerokim uśmiechem na twarzy. Przywitałam się z nimi. Każdy mocno mnie przytulił i dodawał otuchy. To było bardzo miłe. I tak zaczęliśmy pakować wszystkie rzeczy. Przy tym było bardzo dużo zabawy. Niall co chwile wyjadał coś z lodówki. Harry razem z Lou bawili się lalkami, które zabrałam z domu dziecka. Miałam z nimi dobre wspomnienia. Liam razem z Zaynem gadali o czymś związanym z samochodem. To był bardzo miły obrazek. W tym momencie dziękowałam Bogu za to, że obdarował mnie takimi przyjaciółmi na których mogłam liczyć w każdym momencie. Byli moją rodziną. Po dobrych kilku godzinach zapakowaliśmy ponad
połowę. Po całym wysiłku usiedliśmy na kanapie. Każdy był zmęczony. Nie dziwiłam się im, ja również byłam zmęczona fizycznie jak i psychicznie. Po odpoczynku chłopcy zamówili samochód transportowy, po 10 minutach byli na miejscu. Spakowali moje rzeczy. Chłopcy już zeszli na dół a ja stałam jeszcze w pustym mieszkaniu. Ciężko mi było się rozstać, w końcu to było moje samodzielne mieszkanie. Westchnęłam, czas się pożegnać. Przejechałam jeszcze dłonią po ścianie i zamknęłam drzwi na klucz. Powoli zeszłam ze schodów na dół w międzyczasie przypomniały mi się wszystkie śmieszne sytuacje jakie miałam z chłopakami. Chłopcy już siedzieli w aucie. Tylko brakowało tam mnie.

sobota, 1 listopada 2014

INFORMACJA

Przepraszam,że tak długo nie pojawia sie notka. Ale na uczelni siedzę od rana do wieczora. Rozdział pojawi się na pewno w następnym tygodniu. Pozdrawiam:*